Jakoś coś wena mnie opuściła...
Nie jestem zadowolona z tego rozdziału.
Ale i tak go wstawiam. Jak chcecie to czytajcie
Te bazgroły xD
- Lucy wstawaj! Lucy! - wolał chłopak do śpiącej jeszcze dziewczyny. Miała naprawdę twardy sen. Wołał, szturchał i nic. Poszedł do kuchni po szklankę z wodą. Oblał nią twarz blondynki. Ta jak na zawołanie obudziła się.
- Natsu czemu polałeś mnie wodą? - zapytała nie tomnym głosem.
- Lucy zaraz mamy pociąg!
- Ja nigdzie nie jadę... Idę spać...
- Lucy, naprawdę nie chcesz jechać do luksusowego hotelu na plaży Akane? - zapytał z zaciekawieniem.
- Aa! Czemu nic wcześniej nie mówiłeś?! Zaraz się spóźnimy! - ożywiła się natychmiast, i po kilku minutach była gotowa. Pobiegli na dworzec i czekali na swój pociąg podekscytowani. Po paru chwilach niechętnie wsiedli i ruszyli w podróż.
*Tymczasem w Gildii*
- Mirajane widziałaś gdzieś Gajeela?
- Nie mistrzu. Jeszcze nie wrócił. - odpowiedziała z małym zakłopotaniem. Na jej twarzy już nie gościł uśmiech. "Dlaczego właśnie teraz?" Pytała samą siebie.
Erza, mistrz, Mira oraz Laxus czekali aż wróci żelazny smoczy zabójca. W gildi jak zawsze głośno hóczno i wesoło. Tylko tej czwórce nie było do śmiechu. W końcu wrócił Gajeel. Makarov wrócił do swojego gabinetu a za nim smoczy zabójca.
- I informacja była prawdziwa? - zapytał oschle starzec.
- Na nasze szczęście nie... Ale mamy o wiele gorszy problem.
- Jaki?
- moja misja się przedłuża, bo musiałem sprawdzić jedną rzecz. Prawda że od kilku dni nie ma Jelalla w gildii?
- Erza mówiła że udał się na długą i trudną misję
- Więc ona też może nie wie. Można ją tu zwołać? - Mistrz pokiwał głową na potwierdzenie. Wstał i podszedł do drzwi. Zapukał w nie kilka razy i wrócił na swoje miejsce. Na twarzy czarno okiego pojawiło się zdziwienie. Chciał zapytać co to miało znaczyć. Niestety nie zdążył, do pokoju właśnie weszła szkarłatno włosa.
- Mistrzu wzywałeś mnie? - zdziwienie przerodziło się w uśmiech.
- Wiesz gdzie aktualnie znajduje się Jellal? - zapytał prosto z mostu. Ta bez zastanowienia odpowiedziała
- Z tego co wiem to udał się na misję klasy S.
- To ty jeszcze mało wiesz... - zaśmiał się pod nosem zabójca.
- mistrzu o co chodzi? Co się stało z Jellalem?
- Erza uspokój się. Za niedługo się z nim zobaczysz. - zapewnił ją. - Widziałaś może coś podejrzanego na nocnym niebie?
- hmmm.... - zamyśliła się - może to że, niebo wydaje się być ciemniejsze niż zwykle. Ale tak poza tym to nic.
- Tak. Ale to nie wszystko... Od paru miesięcy po Magnolii krąży plotka o Tajemniczym człowieku. Mówił ciągle coś o nowym świecie, lepszym świecie, bez przestępstw, złodziei, kradzieży, bez niebezpieczeństwa. Czyli tak zwanym przez niego Świecie Idealnym. Oczywiście nikt mu w to nie wierzył. Tydzień temu zniknął. Może po prostu się wyniósł albo - przerwał i spojrzał na Gajeela. - chce doprowadzić swój plan do skutku.
- Przecież to niedorzeczne - wyrwała się z zamyślenia Tytania. "zwykły człowiek nie może sam stworzyć innego świata"
- Pamiętasz wybuch który nastąpił trzy dni temu w porcie?
- Tak, ten co rozwalił port i kawałek miasta 'czarnym ogniem'.
- Świadkowie którzy to przeżyli powiedzieli że jakiś facet pokłócił się z barmanem. Chciał już wyjść, zatrzymał obrócił się i po prostu spojrzał na barmana, kiedy wszystko wybuchło. A on szedł spokojnie w głąb miasta i zniknął. Barman jednak przeżył ten wybuch, lecz odniósł bardzo poważne rany.
- Dzisiaj w karczmie dowiedziałem się że barman zszedł na zawał. - dodał zabójca smoków.
- Zaraz, a co ma do tego Jellal? - zapytała zmieszana całą tą sytuacją.
- Jak już wiesz zamykał on Animy pochodzące z Edoras. Pewnie próbuje coś zrobić z tym kolesiem. - Do gabinetu wbiegła właśnie zdyszna Levy trzymająca w ręku książkę. Zdziwiła się obecnością Gajeela, ale postanowiła się nie rozpraszać.
- Mistrzu znalazłam! - powiedziała ledwo łapiąc powietrze.
- Dobrze się spisałaś! podaj mi te książkę - dziewczyna grzecznie wykonała rozkaz. Makarov chwilę poczytał.
- Próbujemy zdobyć więcej informacji na jego temat. Niestety jak na razie nie mamy dobrych wieści - zasmucił się lekko mistrz.
- To znaczy? powiedzcie mi wszystko co wiece - rzekła pewnie szkarłatno włosa.
- Wiemy że ten 'ktoś' nazywa się Bora. Ten który się podszywał pod Salamandra, i porwał Lucy. Od każdej osoby naznaczonej jego urokiem pobierał energię. Im dłużej dziewczyna była w zauroczeniu tym była słabsza. Mamy też informację że można otworzyć bramę która 'przenosi' do innego świata. Podobnie powstało Edoras. Z tą różnicą że Edoras tworzyło naprawdę wielu potężnych magów. A ten facet chce zrobić to sam. Jednak coś nam w tym wszystkim nie pasuje... mam wrażenie że brakuje nam jednej części tej całej układanki. Ale na razie póki nie skontaktujemy się z Jellalem nic nie możemy zrobić. Pozostaje nam czekać
*Plaża Akane*
- Naaaaatsu! wstawaj już jesteśmy! - zawołała pełna entuzjazmu blondynka. Ale po długiej podróży znowu trzeba przejść aż do hotelu. Nie dany był im odpoczynek.
- Nigdy więcej nie wsiądę do tego potwora... - skwitował na co dziewczyna zareagowała głośnym śmiechem. Ale w końcu doszli.
- Dzień dobry. Chcieli byśmy wynająć pokój na trzy noce.
- Dobrze a na ile osób?
- Na dwie osoby. Najlepiej z dwoma osobnymi łóżkami.
- Nie wiem czy mamy z dwoma łóżkami, zaraz zobaczę. Proszę chwileczkę zaczekać. - poprosiła ze sztucznym uśmiechem sekretarka. Różowo włosy załatwiał obiad więc dziewczyna sama zamawiała pokój. W myślach może nawet chciała żeby znalazł się pokój z jednym podwójnym łóżkiem...
- Niestety nie mamy. Na chwilę obecną tylko pokój z jednym dwuosobowym łóżkiem... Mam nadzieję że to nie jest problem?
- Dobrze jakąś sobie poradzimy.... - rzekła niechętnie gdy ta podawała dziewczynie klucz do ich pokoju. Mieli pokój numer 9 na samej górze. Patrząc na ich bagaże odległość mogła stanowić problem.
- Natsu pomóż mi z tymi torbami!
- Poradzisz sobie. Ja zaraz przyjdę! - i znikną gdzieś za drzwiami hotelu zostawiając dziewczynę samą z bagażem. "dżentelmen" pomyślała. Nie było jej łatwo, wtem z pomocą pojawił się mężczyzna z obsługi i razem poszło im o wiele szybciej, i łatwiej. Podziękowała i czekała na swojego współlokatora. Pojawił się on po chwili z rękoma za plecami.
- Co tam masz?
- Coś na naszą pierwszą noc - uśmiechnął się i zza pleców wyciągnął bukiet kwiatów i szampana. Kwiaty podarował dziewczynie i razem udali się do pokoju. Był naprawdę uroczy. Ściany miał pomarańczowe z jasnymi meblami. Na środku widniało wielkie podwójne łóżko na którym były rozsypane płatki róż, w kształcie serca, jak dla zakochanych. Na ten widok oboje spalili buraka. Ale usiedli na balkonie przy stoliku i popijali szampana. Rozmowa się ciągła w nieskończoność. Było naprawdę romantycznie. O około dwunastej w nocy położyli się spać, bo skończył się szampan.
- Nigdy więcej nie wsiądę do tego potwora... - skwitował na co dziewczyna zareagowała głośnym śmiechem. Ale w końcu doszli.
- Dzień dobry. Chcieli byśmy wynająć pokój na trzy noce.
- Dobrze a na ile osób?
- Na dwie osoby. Najlepiej z dwoma osobnymi łóżkami.
- Nie wiem czy mamy z dwoma łóżkami, zaraz zobaczę. Proszę chwileczkę zaczekać. - poprosiła ze sztucznym uśmiechem sekretarka. Różowo włosy załatwiał obiad więc dziewczyna sama zamawiała pokój. W myślach może nawet chciała żeby znalazł się pokój z jednym podwójnym łóżkiem...
- Niestety nie mamy. Na chwilę obecną tylko pokój z jednym dwuosobowym łóżkiem... Mam nadzieję że to nie jest problem?
- Dobrze jakąś sobie poradzimy.... - rzekła niechętnie gdy ta podawała dziewczynie klucz do ich pokoju. Mieli pokój numer 9 na samej górze. Patrząc na ich bagaże odległość mogła stanowić problem.
- Natsu pomóż mi z tymi torbami!
- Poradzisz sobie. Ja zaraz przyjdę! - i znikną gdzieś za drzwiami hotelu zostawiając dziewczynę samą z bagażem. "dżentelmen" pomyślała. Nie było jej łatwo, wtem z pomocą pojawił się mężczyzna z obsługi i razem poszło im o wiele szybciej, i łatwiej. Podziękowała i czekała na swojego współlokatora. Pojawił się on po chwili z rękoma za plecami.
- Co tam masz?
- Coś na naszą pierwszą noc - uśmiechnął się i zza pleców wyciągnął bukiet kwiatów i szampana. Kwiaty podarował dziewczynie i razem udali się do pokoju. Był naprawdę uroczy. Ściany miał pomarańczowe z jasnymi meblami. Na środku widniało wielkie podwójne łóżko na którym były rozsypane płatki róż, w kształcie serca, jak dla zakochanych. Na ten widok oboje spalili buraka. Ale usiedli na balkonie przy stoliku i popijali szampana. Rozmowa się ciągła w nieskończoność. Było naprawdę romantycznie. O około dwunastej w nocy położyli się spać, bo skończył się szampan.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz