piątek, 19 grudnia 2014

Rozdział #30 Przeszkody

Hej Koteczki!
Nwm czy robić specjal na święta... Bo w sumie... Chociaż... Nie no nie wiem xD Najlepiej jakbyście sami zadecydowali... ;/
Przepraszam, że taki krótki ale... Weny coraz mniej :(

- Widzisz ich? - zapytała Juvia.
- Nie, najwyraźniej wiedzą że ktoś jest tutaj... Chodźmy dalej - Rozkazał chłopak. Ruszyli przed siebie z wielką ostrożnością. Niektóre ostre liście lekko ich raniły ale nie zważali na ból. Chcieli jak najszybciej uratować Ahri i wrócić w całości.
- Są! - szepnęła kobieta, cały czas podtrzymując wokoło siebie deszcz, jak nakazała Erza. Zatrzymali się na polance za drzewami. Było ich całkiem sporo, na oko około dwudziestu umięśnionych i wysokich mężczyzn, wyglądających praktycznie tak samo. Pozostało im czekać na Levy.
Czas dłużył się w nieskończoność, ale jednak rozumieli dlaczego. Ona jest drobna i zdecydowanie wolniejsza, ale jednak pojawiła się. Szła powoli pomiędzy drzewami udając, że się ukrywa. Gdy już prawie weszła na łączkę nadal nikt nie zwrócił na nią większej uwagi, więc specjalnie się przewróciła. Cicho jęknęła i powoli wstała otrzepując brudną sukienkę
- Wy! - zaczęła, gdy wszystkich oczy były skierowane na nią - Wy porwaliście moją przyjaciółkę! - mówiła niczym postać z przedstawienia nauczona swojej kwestii na pamięć - Teraz za to zapłacicie! - Wyszło jej to dość marnie i niedbale, ale jednak podziałało. Faktycznie używali bardziej mięśni niż rozumu.
Bez opamiętania rzucili się na niebiesko włosą. Jednak ta nie miała zamiaru poddać się bez walki, w mgnieniu oka przywołała napis "Iron" z żelaza które spadło na dwóch mężczyzn przygniatając ich. Jednak reszta z łatwością ominęła przeszkodę i zaraz pojmali pozornie bezbronną dziewczynę.
- I co z nią zrobimy? - zapytał jeden
- Puszczajcie mnie! - zawołała cicho
- Zamknij się! - uciszył skutecznie Levy - Spalmy ją
- Zgłupiałeś?! Patrz jaka ona słodka... Szkoda by ją tak samotnie zostawić...
- Szef kazał się pozbyć każdego wroga! Co do jednego!
- Widzisz tu gdzieś szefa?! Bo ja nie! Jak chcesz to sobie tutaj więdnij, ja idę się zabawić - mówiąc to rzucił zalotne spojrzenie na dziewczynę, która zdawała się być z kamienia i nie reagować na nic.
Myślała "Zaraz po mnie przyjdą, nie mam się czego bać" jednak nie miała pewności czy Gray i Juvia wszystko widzieli i ruszą jej na pomoc.
- Puścisz mnie? - zapytała twardo
- Jak się oddalimy to oczywiście! - Pokazał jej szyderczy uśmiech. Nie wyrywała się, nie krzyczała, nie biła, tylko spokojnie czekała. Widziała deszcz i jednocześnie czuła się pewnie, sugerując że Juvia jest w pobliżu. Jednak gdzieś w środku, czuła niepewność, jak i brak tego uczucia że ktoś ją obserwuje. Dokładnie przyglądała się krzakom i pobliskim drzewom. Jak na razie nic nie wskazywało na to, by ktoś tam był.
- I co się tak rozglądasz co? - popatrzył na nią z wyrzutem
- Nic! - Odpowiedziała stanowczo
- Spoko, już prawie jesteśmy na miejscu - uśmiechnął się zadziornie. Lęk coraz bardziej rósł, nie mogła wydać sygnału o swoim położeniu. Cały plan zdawał się iść na marne. Nagle rzucił dziewczynom o pobliskie drzewo, ta tylko cicho jęknęła.
- Możesz mnie zostawić?! - jej ton głosu zmienił się, od kiedy ten facet gdzieś ją zaciągnął.
- Nigdy?! - "To po mnie..." pomyślała żartobliwie.
- Jak masz na imię? - zapytała, jak gdyby nigdy nic.
- Po co ci moje imię?
- Tak po prostu... Mogę ci też powiedzieć swoje - zaproponowała.
- Pff... Więc? Jak brzmi twoje imię?
- Levy McGarden - Odpowiedziała dumnie
- Levy... Ładne imię, ale mamy problem... Mamy takie same imiona! - "Co?!" - Moje się zapisuje tak... - Zaczął rysować na ziemi zapis imienia, które brzmiało 'Levi'. Wymowa ta sama ale zapis inny.
- Więc... Levi - rzuciła pogardliwie - Jak brzmi twoje nazwisko?
- Tego akurat wiedzieć nie musisz. - Mówiąc to zbliżył się do niebiesko włosej, delikatnie ujmując jej twarz, dłońmi. Patrzył prosto w jej duże oczy, coraz bardziej zbliżając swoją twarz do jej. Jednak widząc jej grymas odsunął się i złapał jedną ręką za jej udo, drugą nadal trzymał jej twarz. Lekko podwinął jej pomarańczową sukienkę. Odplątał wiązanie sukienki za szyją, delikatnie zdejmując ramiączka. "Jeszcze chwilkę wytrzymam!" podnosiła się na duchu.
Wtem zamachnął się ręką by jednym ruchem pozbawić dziewczynę ubrania usłyszał męski głos:
- Nawet się nie waż, skurwielu!

~Podobało się? Komentuj!~

~Yuki