piątek, 31 października 2014

Halloween'owe Szaleństwo!

Hej Koteczki!
Nie umiem! Ja po prostu nie umiem! Nie umiem rzucić tego wszystkiego w kąt, całej mojej pracy... Ale to boli... Boli jak nie czuje się satysfakcji z tego co się robi... Smutne... Ale nie umiem! >.<
Z okazji że Halloween macie post z tego święta ;D Krótki bo krótki, ale zawsze coś :D


Wstała jak zwykle. Uśmiechnięta i radosna podreptała do łazienki. Było spokojnie.  Natsu u niej nie było. Za oknem słońce już dawno wstało, a delikatny liść porywał kolorowe liście z drzew. 
- Jak pięknie - wyszeptała przyglądając się temu widokowi. Niespodziewanie poczuła na swoim karku gorące powietrze. 
- Kyaaa! - krzyknęła uderzając dłonią kogoś z tyłu. 
- Lucy nie bije się przyjaciół wiesz? - chłopak masował obolałe miejsce.
- Natsu. Matko nie strasz mnie tak - pouczyła go. On tylko od niechcenia przytaknął głową. 
- Lucy pamiętasz co dziś za dzień? - uśmiechnął się chytrze.
- Dzień? - spytała zaciekawiona.
- Ha! Wiedziałem że zapomnisz! - ucieszył się.
- Tak, tak więc jaki dziś mamy dzień? - uspokoiła się i przybrała poważną pozę.
- HALLOWEEN - miał rację dziś był 31 października - A gildia z tej okazji ogłasza imprezkę - szybko podeszłą omijając chłopaka do szafy. Nie ma się w co ubrać! Spojrzała na różowo-włosego.
- Za co się przebierasz? - spytał.
- Nie mam stroju więc, go kupię a ty? - Lucy złapała chłopaka za rękę i pociągnęła do drzwi.
- Idziemy na zakupy - uśmiechnęła się jeszcze szczęśliwsza.
- Aye! - Natsu nie spuszczał z niej oka. Wiele już razem przeżyli jednak dziś był zdecydowany i przygotowany by wykonać pierwszy krok.
- Natsu zobacz! - na mieście blondynka zauważyła sklep z kostiumami. 
- Idziemy - weszli do pomieszczenia. Było tyle tam dekoracji i przebrań. Musieli się rozstać. Natsu poszedł w stronę kostiumów męski, a Lucy damskich. Niedługo przebrani spotkali się w tym samym miejscu. Lucy przebrana za diabełka.Chłopak nie mógł oderwać od niej oczu. On przebrany był za wampira.
- Lucy wyglądasz pięknie - przyznał różowo-włosy.
- Dziękuję - zarumieniła się. 

Teraz szli do gildii. Była już 16 więc słońce schowało się. Całą Magnolię ogarnęła ciemność.Weszli do gildii. Już z daleka słyszeli muzykę. Budynek był cały wystrojony. Weszli do środka. Każdy z ich przyjaciół ubrany był w jakiś kostium.
- Natsu!!! - w chłopaka wleciała przebrana w kota Lisanna.
- Ja pójdę przodem - powiedziała blondynka i poszła w stronę przyjaciół. 
- Lucy poczekaj! - krzyknął za nią różowo-włosy.
- Lisanna puść mnie! - jednak uścisk dziewczyny stał się silniejszy.
- PUŚĆ!!! - tym razem spojrzał na nią bardzo srogo. Słowa wypowiedział z powagą. Ona słysząc jego szorstki głos nie chętnie puściła go. On wydostając się z objęć ruszył do przyjaciółki. Znalazł ją przy stoliku. Jednak nie siedziała tam sama. Później każdy chciał z nią zatańczyć.Chłopak postanowił poczekać na nią przy barze. Gdy był już dość piany spojrzał na blondynkę. Siedziała zupełnie sama teraz postanowił jej to wyznać. 
- Lucy - szepnął i podał jej rękę. - Chodź za mną - posłusznie udali się w stronę wyjścia. 
- Natsu gdzie idziemy ? - nie odpowiedział jej.Tylko pociągnął ją na zewnątrz gildii. Niespodziewanie podszedł do nich Elfman i kazał ustawić się do zdjęcia. Nie chętnie chłopak zgodził się. Już mieli się ustawić ,gdy Natsu pociągnął ją do siebie. Lucy uśmiechnięta oparła się o jego tors. 

- Gotowe - odszedł od nich biało-włosy. Kiedy tylko się oddalił oni wyszli z gildii. Natsu prowadził ją do swojego domu. Blondynka nie zdawała sobie sprawy że jest pod wpływem alkoholu. 
- Natsu - odezwała się. On otworzył drzwi i ją wpuścił do środka. W domu panował....porządek. - Natsu - powtórzyła jego imię.
Nagle on podszedł do niej i wbił się w jej usta. Jego pocałunki były gorące i bardzo namiętne. Wiedział czego chciał dzięki dużemu wpływowi alkoholu. Dziewczyna z początku byłą zszokowana jednak zaczęła oddawać je za każdym razem. Tak bardzo ją kochał. Patrzał na nią swoimi dzikimi pełnymi pożądania oczami. A ona teraz to poczuła.
- Natsu jesteś pijany - on zamknął jej usta swoimi wargami.
- I co? - odpowiedział jakby nigdy nic.
- Ty nie chcesz tego... - spuściła wzrok.
- Lucy zrozum ja ... Kocham cię tylko ciebie kocham - Jego ciepłe słowa odbijały się w jej głowie. Ona też go kochała. Powoli zaczął siłować się z zapięciem jej sukienki. Gdy udało mu się nie odrywając swoich warg od jej wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni. Stało tam duże czerwone łóżko. Musiał wcześniej się przygotować porządek i... Łóżko. 
Tutaj mamy scenkę której opisywać nie zamierzam bo nie umiem >.< Więc sami musicie się domyślić co tu się stało (+18) i wyobrazić to sobie xd
- Kocham cię - szeptał co chwilę chłopak całując czoło blondynki, która wtulona w niego spała mając słodkie sny o ich wspólnej przyszłości.

~Yuki

... Pa

Hej Koteczki...
Proszę abyście dotrwali do końca mojej wypowiedzi... Bardzo mi na tym zależy...
Otóż zdałam sobie sprawę, że na tym świecie jest wiele, wiele anime które zasługują na swojego bloga. Fairy Tail nadal uważam za najlepsze anime, ale ostatnio już nie tak chętnie podchodzę do pisania rozdziałów, nie wiem dlaczego... Dlatego też można powiedzieć że w pewnym sensie zawieszam bloga. Nie mam serca by go usuwać, za dużo pracy i czasu w niego włożyłam... Za niedługo pojawi się rozdział który zakończy ich, nasze i moje przygody. Jeśli kiedyś wróci mi wena, kiedykolwiek, można powiedzieć że przywrócę bloga i znów będę pisać. Chociaż nie wiem czy to nastąpi... Może dlatego że nie odczuwam satysfakcji z tego co robię... To tak jakby jakiś sławny i wszystkim znany pisarz, wydał nową książkę, którą pisał bardzo długo, ale nie sprzedawała się tylko dlatego, że ludziom nie podobała się okładka. 
Także mogę powiedzieć że to koniec złych wieści, i tak pewnie nikt nie będzie tęsknił... Ale cóż takie moje życie... :(

Ale. Może jest jakiś ktoś, komu podobał się mój styl pisania (w co wątpię) to założyłam drugiego bloga :) Również na blogspocie :D Tym razem nie przywiązuje tam anime. Tak, nie mogę odpędzić się od pisania, jest to coś co po prostu uwielbiam! :3 Nie umiem zrezygnować z tego... To jest jak nałóg :D 

Na drugim blogu, będę opowiadać o dziewczynie borykającej się z trudami życia, przeznaczeniem - ale jako że JA piszę to, to nie może być takie zwyczajne! Oczywiście od dłuższego czasu dziewczynie zdaje się że jest inna od wszystkich, czyli... Znowu mamy nawiązanie do magii! :D Jestem nienormalna *-* 
Dobrze już wam nie przedłużam nic tylko do jednej połowy moich czytelników: Żegnam! A do drugiej połowy: Widzimy się w moim drugim blogu! Oczywiście zachęcam chociaż do zobaczenia, zerknięcia do tego co tam będzie :) I nie kieruję się niczym, tu kierowałam się FT a tam... Spontanem :P 

DO ZOBACZENIA KOTKI! ;)

~Yuki

poniedziałek, 27 października 2014

Specjal #2 (Dziękuję!!!) Szkolne Nauczycielki

Ohayo Koteczki!
Jak ostatnio byłam na blogu to sobie tak patrzę... Trzeba się zabrać za robienie specjala bo zaraz stuknie mi 10k wyświetleń... Wchodzę sobie wieczorkiem patrzę i... Udało się! Dałam radę! :D Jaram się i dziękuję wam z całego serduszka! :3 Jesteście najlepsi! Dlatego wrzucam specjal który... Odbiega troszkę od fabuły, ale tamta którą mam będzie ciągle dalej się toczyła. Dlatego siadłam i nie wiem kiedy zostanie to opublikowane, na pewno nie zasnę dopóki tego nie napiszę :D ARIGATO!!! <3 I na koniec spam paringami :D
Takie troszkę nietypowe ale... Mam nadzieję że się spodoba <3 I jeszcze raz bardzo wam dziękuję!!! ^.^

Wczesnym rankiem blond-włosa dziewczyna została obudzona przez promienie letniego słońca, które przyjemnie ogrzewało jej policzki. Wyjrzała przez okno na poranną Magnolię. Nie było tłoczno, tylko czasami jakieś dzieci wesoło pokrzykiwały biegnąc w stronę jednego z większych budynków w mieście - Szkoły im. Hisui E. Fiore. Widząc te dzieci odetchnęła z ulgą, ona sama chodziła do Akademii w Fairy Hills, gdzie lekcje zaczynały się godzinę później niż normalnie. Usłyszała dźwięk swojego telefonu, wołał że należy wstać
- Tak, co mi z tego że mamy godzinę później jak ja i tak muszę wcześnie wstawać?! - Mówiła sama do siebie. Chcąc nie chcąc, zlazła z łóżka ubrała się, zjadła coś poprawiła fryzurę, umyła zęby i zaraz była gotowa do wyjścia. Czarno-biały mundurek nie pasował ani trochę do jej wesołego i pogodnego charakteru, ale cóż - wymogi szkoły.
Po kilkunastu minutach już była w szkole pod klasą czekając na nauczycielkę polskiego, w międzyczasie gadała z przyjaciółkami
- Levy-chan! Zrobiłaś zadanie z polskiego? - zapytała blondynka
- Lu-chan jak myślisz? Oczywiście! A ty Cana?
- Było jakieś zadanie domowe?! - wykrzyknęła wręcz, zaskoczona
- Znowu nie masz? Ech... Same problemy z tobą - zaśmiała się Lucy - Masz, tylko oddaj mi tak żeby pani nie zauważyła.
- Lucy! Dziękuję, ratujesz mnie! - Dalej gadały swobodnie jak każde inne dziewczyny, czyli o wszystkim i niczym. Jedna z nich powiedziała że nadciąga pani, przez co umilkły wszelkie rozmowy i śmiechy. Po schodach weszła, czarno-włosa nauczycielka ubrana w luźną niebieską koszulkę z dekoltem i krótkiej czarnej spódnicy. Była najniższa z całej klasy jedynie Levy była tylko kilka centymetrów wyższa. Różniła się od Levy tym, że miała pokaźny biust. Uczniowie grzecznie weszli do klasy i zajęli swoje miejsca.
- Wszyscy są? - zapytała niskim, słodziutkim głosem
- Nie ma Gajeela Redfoxa! - krzyknął jakiś głos z tyłu klasy.
- Znowu? Wie ktoś co mu jest? - nie usłyszała odpowiedzi - Dobrze... Jest Natsu Dragneel?
- Jestem! - odezwał się chłopak
- Dobrze, siedźcie grzecznie ja muszę chwile porozmawiać z waszym kolegą. Nie wychodzić z klasy! Dragneel, chodź - zawołała. Po myślach Natsu chodziły myśli typu "Który znowu na mnie nakablował?!", "Czego ona chce? Nic nie zrobiłem!" Grzecznie wyszedł z klasy obserwując czy ktoś mógłby mieć z tym coś wspólnego. Weszli na zaplecze chemiczne
- No Natsu! Co tam u ciebie? - zapytała milutko. W tej chwili pomyślał że ona przyszła tu tylko pogadać?
- No... Dobrze? - patrzył w duże niebieskie oczy nauczycielki zgarbiony, lecz jego wzrok 'przypadkiem' spadł niżej, teraz dokładnie widział jej biust przez co od razu się zarumienił. Jakby nie patrzeć nauczycielka jest młoda mogła mieć maksymalnie 25 lat.
- No... A jak idzie ci z innych przedmiotów... Na przykład z... Chemii? - mówiąc to przysunęła się do chłopaka łapiąc za kamizelkę i przykładając swoje piersi do torsu Dragneela
- Co pani robi? - zapytał speszony i lekko zdenerwowany
- Ja tylko pytam... Coś nie tak? - zapytała i odsunęła się na kilka kroków od mężczyzny - Masz kogoś?! - zapytała niby zdenerwowana
- Że co?
- Co się z tobą dzieje?! Zawsze byłeś... Bardziej... No bardziej!
- O czym pani mówi?!
- Nie udawaj niewinnego! Przecież wiem! To ta blondyna nie?!
- Proszę mnie zostawić w spokoju! - odepchnął nauczycielkę i miał zamiar wyjść ale... Drzwi się zatrzasnęły, uderzył nogą i wyważył drzwi. Zostawił samą kobietę i uciekł do klasy. Zaraz za nim weszła nauczycielka i jak gdyby nigdy nic kontynuowała lekcję. Na przerwie do Natsu podeszła Lucy
- Natsu... Pożycz mi bluzę... Zimno mi... - poprosiła trzymając się za ramiona; lekko drżała.
- Masz - zdjął z siebie bluzę i okrył nią dziewczynę, wyglądało to tak jakby się przytulili
- Dragneel, nie wstyd ci tak obściskiwać się z Heartfilią na korytarzu? - zapytała zdenerwowana nauczycielka polskiego która akurat przechodziła obok.
- Ale... On mi tylko podał bluzę - tłumaczyła się
- Właśnie! - poparł dziewczynę
- Dragneel pójdziesz ze mną! - i znowu wylądowali w tym małym składziku na korytarzu - Dobra koniec żartów! - wręcz 'rzuciła się' na chłopaka. Niestety on był silniejszy i z łatwością odepchnął nauczycielkę.
- Zobaczysz! Popamiętasz mnie! Tak cię załatwię że nie zdasz do następnej klasy! Ty i ta twoja blondyna! - Zdenerwowany wybiegł z pomieszczenia i jak najszybciej udał się do gabinetu dyrektorki, tłumacząc całe zachowanie nauczycielki.
Na kolejnych lekcjach nikt nie widział nauczycielki polskiego. Zastąpiła ją starsza siwo-włosa, pani którą wszyscy od razu polubili.
Po tygodniu okazało się że, Pani White została zwolniona. Uczniowie zostali poinformowani że takie sytuacje pojawiały się w różnych szkołach oraz że nawet jeszcze jeden uczeń miał taką samą sytuację kilka dni temu, oraz że jest poszukiwaną przestępczynią. Jej kartoteka kryminalna aż pękała, od jej małych wybryków i podobnych sytuacji. Natsu jeszcze musiał zeznawać na policji, jednak nie wspomniał że się do niego dobierała tylko że groziła jemu i jego koleżance. Po zakończonej sprawie Natsu mógł normalnie przychodzić do szkoły nie martwiąc się o zachowanie nauczycielek. KONIEC

Natsu x Lucy




Gray x Juvia


Gajeel x Levy



Jellal x Erza



Mój drugi ulubiony paring: Romeo x Wendy


Mój drugi ex aequo: Happy x Carla


 I trzeci ulubiony: Zeref x Mavis




~Yuki

czwartek, 23 października 2014

Rozdział #27 Spotkanie

Hej koteczki!
Nie gubicie się w tym wszystkim? :D Mam nadzieję że nie :) Coraz więcej, więcej nas! Gdzie jest groszeek? Sałatkę zrobić czas! Bosheee odwala mi xD Kto pamięta tę reklamę? :D W tym mało akcyjki ale w następnym... Ohoho! Będzie, Będzie się działo! I znowu nocy będzie mało, będzie głośno, będzie radośnie!... Dobra Yuki ogarnij! xD Sorka za mój dzisiejszy nieogar :D

Rano obudziły ją promienie słońca zapowiadające piękny dzień i ładną pogodę, jednak wbrew pozorom dzień tak się nie zapowiadał dla Lucy. Ahri ciągle czekała aż ktoś ją uratuje. Blondynka stanęła przed wyborem: Albo pokonać tych gości, przez co rośnie ryzyko że lisica tego nie przeżyje, albo... Dać im to czego chcą. Druga opcja najbardziej ją odtrącała, gdyż nie miała aż tylu pieniędzy na koncie, a wstyd było by od kogoś pożyczać. Znowu nie chciała by ktokolwiek na tym ucierpiał, więc nie miała wyboru, zobaczyła na mapie gdzie znajduje się jakiś bank
- Trzeba będzie wziąć pożyczkę... - mówiła. W jej głowie to co właśnie powiedziała wydawało się śmieszne. Musiała wziąć pożyczkę by uratować przyjaciółkę przed przestępcami [...] Ale nie miała wyjścia. Wyszła z domu i skierowała się do banku, chcąc nie chcąc, wzięła pożyczkę i poszła na chwilę do gildii. Tak bez powodu. Na wejściu została ciepło przywitana uściskiem Levy i niestety, lecącym na nie krzesłem.
- Ci idioci nigdy się nie zmienią! - burknęła niebiesko-włosa.
- Trzeba się przyzwyczaić...
- Lu-chan, co się stało? Czemu jesteś taka smutna?
- A takie tam... Nic poważnego - "Ta nic się nie stało, tylko porwali mi przyjaciółkę, żądają okupu i jestem głodna... Co tam u ciebie?" chciała tak powiedzieć ale uznała że nie wypada.
- Lucy przecież widzę że coś się stało!
- Nic poważnego! - odkrzyknęła i odwróciła wzrok by ukryć kłamstwo
- Mi możesz wszystko powiedzieć! A widzę że coś się stało! Nie jesteś sobą! - Heartfilia zamyśliła się chwilę, no jakby nie patrzeć Levy była jej najlepszą przyjaciółką i nie powinna mieć przed nią tajemnic.
- No dobrze... Ale nie tutaj
- Serio myślisz że ktoś nas usłyszy? Tamci zajęci są walką, a reszta plotkami. Dawaj mów
- Dobra, ale choć tam - wskazała palcem na stolik w rogu budynku, do którego się dosiadły
- No to o co chodzi?
- Powiem ci, ale obiecaj że nie będziesz ingerować w tej sprawie, ani że nikomu nie powiesz.
- Obiecuję! Ale w sumie dlaczego?
- Bo widzisz, jakiś czas temu Ahri powiedziała że pani jej kazała zostać po lekcjach żeby pomóc jej w nauce... Ale od tamtego czasu nie wróciła... Po jakimś czasie dostałam list. Od... Porywaczy
- Że co?! Porwali Ahri?!! Niemożliwe!
- Możliwe. Żądają stu milionów jenów, jako okup. Nie mogę nic zrobić...
- Nie możesz im dać tych pieniędzy!
- A mam wyjście?! - krzyknęła na tyle głośno by stłumić emocje przyjaciółki, ale za cicho by zwrócić na siebie uwagę gildii - Nie dopuszczę żeby coś jej się stało. Pieniądze można zarobić, a jej życia nie odzyskam nigdy...
- Rozumiem...
- Dlatego dam im te pieniądze... Postanowiłam - Powoli zaczęła zbliżać się ku wyjściu, zostawiając samą Levy. Akurat gdy Lucy opuściła budynek, do dziewczyny podszedł różowo-włosy chłopak
- O czym tak gadałyście? - zapytał niczego nie świadomy
- O niczym...
- Przecież widzę że coś się stało, nie rób ze mnie kretyna
- Nie robię...
- Czy to prawda co się stało Ahri? - zapytał stanowczo
- S-skąd wiesz?
- Jestem smoczym zabójcą, mam wyostrzony słuch, słyszałem co nie co.
- Co słyszałeś...?
- Że Ahri została porwana i Lucy idzie po nią. Nic więcej
- Mamy się nie wtrącać...
- Jak mam się nie wtrącać?! Chodzi o życie mojej przyjaciółki, o ile nie dwóch przyjaciółek!
- Zamknij się! - krzyknęła nie pozwalając dokończyć Dragneel'owi - Lucy powiedziała że mamy się nie wtrącać, to się nie wtrącaj!
- A jak coś się jej stanie?!
- Jest z Fairy Tail! Na pewno sobie poradzi! Obiecała że sama sobie da radę! Jak nie wierzysz w nią ani nie szanujesz jej zadania, to proszę idź! Droga wolna! - mówiła ze łzami w oczach. Wiedziała że dotarła swoimi słowami do mózgu Natsu i miała nadzieję że to go powstrzyma.

*

Po drodze przeliczyła jeszcze raz pieniądze by zobaczyć czy na pewno ma odpowiednią kwotę. Zbliżała się umówiona godzina spotkania i zbliżało się również spotkania miejsce - Las na obrzeżach Magnolii. Gdy znalazła się na miejscu rozejrzała się pomiędzy drzewami czy kogoś tam nie ma. Zerknęła jeszcze raz na zegarek, właśnie wybiła 14:00 i nikogo nie było, więc czekała. Usiadła na pobliskim kamieniu i rozglądała się wokoło. Niebo było czyste, bez żadnej chmurki dokładnie tak jak rankiem, słońce przyjemnie grzało i delikatny wiaterek rozwiewał włosy Lucy na wszystkie strony. A ona siedziała i myślała, jak to teraz będzie. Wybiła 14:05 i ciągle nic.
- Jest tu ktoś?! - zawołała głośno. W odpowiedzi otrzymała szum liści i ułamanie gałązki "Ktoś tu jest!" udała się w stronę źródła dźwięku, niestety to tylko wiewiórka.
Znudziła się siedzeniem w jednym miejscu więc poszła na 'spacer' się rozejrzeć. Bo w sumie nie zostało opisane dokładne miejsce spotkania, a las był duży. Szła przed siebie i miała nieodparte wrażenie że ktoś ją śledzi. Nagle z za krzaków wyskoczyło dwóch umięśnionych, czarnowłosych mężczyzn prawie identycznych. Rzucili się bez zastanowienia na zaskoczoną Lucy i od razu ją unieruchomili i zatkali usta. Nie mogła się ruszyć i nagle poczuła mocny ból z tyłu głowy. Nie wiedziała co się dzieje, obraz przed oczami rozmazał się i po chwili opadła bezsilnie - zemdlała

~Yuki

poniedziałek, 20 października 2014

Rozdział #26 Proszę...

Hej koteczki!
Nadciągam! Naładowana dobrą energią! Kochana Martyna Pl <3 Dziękuję! :3 Bardzo krótki ale tłumaczyłam dlaczego! :D Fairy Tail nigdy mi się nie znudzi! Kocham was miśki! :3

- Juvio, czy mogła byś... - zamyślił się chwilę - Nie, już nic - rozmyślił się
- Co Gray-sama chciał powiedzieć? - zapytała speszona
- Nic, nie ważne...
- Niech Gray-sama powie!
- Juvia, nie 'Gray-sama' tylko Gray
- Dobrze Gray-s... Gray - poprawiła się.
- Chciałem o coś zapytać...
- Juvia się zgadza!
- Ale nawet nie wiesz o co mi chodzi - popatrzył zdziwiony na deszczową kobietę
- Nie ważne co Gray powie, Odpowiedzią Juvii zawsze będzie 'Tak!' Juvia ufa Grayowi... - Zaśmiał się delikatnie - Dlaczego Gray-s... Gray śmieje się z Juvii? - zapytała podirytowana
- Nie śmieję się, po prostu jestem szczęśliwy, Juvia! - Przytulił mocno dziewczynę, jakby bał się że ktoś mu ją zabierze, a on chciał ją tylko dla siebie, z nikim nie chciał się z nią dzielić. Bez namysłu wpił się w jej usta jeszcze bardziej ją przytulając. Schował ją przed całym światem.
- Juvia... Kocham cię - Powiedział mówiąc prosto w jej ciemno-niebieskie oczy do których zaczęły napływać łzy szczęściai
- Juvia... Też kocha Gray-samę! - Nie mogła powstrzymać swojego narastającego szczęścia. Po takim czasie jej uczucie zostało odwzajemnione, była najszczęśliwszą kobietą na świecie. Trwali w uścisku przez długi, długi czas, ale było im dobrze, cieszyli się swoją bliskością i ciepłem swoich uczuć. Mogło by się wydawać że ta chwila trwała wiecznie i że zawsze będą tak blisko...
W końcu 'oderwali się' od siebie i rozpoczęli zwykłą rozmowę. Gadali o wszystkim i niczym, o rzeczach istotnych i nieistotnych, o czymś ważnym i błachym, śmiesznym i poważnym.
- Juvia... Kogo jeszcze tak bardziej lubisz? - zapytał niby niewinnie, ale chciał sprawdzić czy mógłby mieć jakiegoś 'konkurenta'
- Hmm... Juvia lubi dużo osób, Lubi Levy, Canę, Mirę, Lucy...
- O! Pogodziłaś się z Lucy? Już nie jesteś o nią zazdrosna?
- Juvia była głupia... Jak mogła myśleć że Gray kocha kogoś innego niż Juvię? - W odpowiedzi otrzymała ciepły uśmiech i kontynuowała odpowiedź na pierwsze pytanie - Jeszcze Juvia lubi... Gajeela! Jest jej najlepszym przyjacielem od kont poznali się w Phantom Lord. Zawsze się lubili, Gajeel-sama zawsze wysłuchiwał problemów Juvii i ją pocieszał... Można powiedzieć że gdyby nie on, Juvii by już nie było na tym świecie - Uśmiechnęła się sama do siebie patrząc przez okno nie wiadomo gdzie.
- Czyli mam mu podziękować? - zapytał ironicznie
- Gray nie musi... Jest dobrze jak jest - złożyła krótki pocałunek na jego ustach i udała się ubrać
- Gdzieś wychodzisz?
- Juvia idzie do domu, trzeba się przygotować, jutro sprawdzian - uśmiechnęła się delikatnie. Chciała juz przekroczyć próg pokoju, gdy na jej dłoni zaciśnięła się dłoń Graya. Jego oczy mówiły że nigdzie nie pójdzie, bo on jej potrzebuje. Popatrzyła na niego łagodnie, po czym uwolnił ją ze swojego ucisku. Wiedział że wróci, był pewien że poszła po książki, więc czekał. Rozmyślał o przyszłości jego i Juvii. Zaczął wyobrażać sobie ich razem w dużym ogrodzie i kompiącym się, małym dzieckiem w basenie. Cała rodzina była szczęśliwa. W tej chwili zapragnął tego, jak niczego innego. Mieć kochającą rodzinę. Wtem do mieszkania weszła niebiesko-włosa dziewczyna w luźnej koszuli, z książkami w ręku. Usiadła na podłodze przy stoliku i zaczęła czytać jedną z książek.
- A Gray się nie uczy?
- Nie potrzebuje mieć dobrych ocen, muszę tylko wytrzymać do ukończenia szkoły i co najważniejsze, zdać - powiedział obojętnie jakby nigdy więcej nie miał zamiaru się uczyć. Zamiast tego wolał obserwować Juvię podczas nauki, co sprawiało mu wielką radość i zabawę. Wyglądała tak słodko, mimo że oczy mu się zamykały cały czas starał się nie zasnąć, jednak sen.był silniejszy i zaraz go zmugł.
Obudził się w środku nocy i zauważył że nie ma u niego Juvii. Coś pękło w jego sercu i nie wytrzymał. Sięgnął do etażerki i z ciemności wygrzebał butelkę z sake. Bez najmniejszego zastanowienia, upił jeden duży łyk, jednak było to za mało więc upijał kolejne łyki aż napój się nie skończył. Sięgnął po drugą lecz jej nie znalazł. Wstał, podszedł do lustra i wygrzebał z komody strzykawkę. Odpiął ze spodni pasek i zacisnął na ramieniu, przytrzymując końcówkę paska zębami. Już miał wstrzyknąć do żył narkotyk, gdy poczuł jak coś uniemożliwia mu użycie narkotyku. Odwrócił się i zobaczył zezłoszczoną deszczową kobietę.
- Juvia?
- Co Gray-sama robi? - po usłyszeniu tonu dziewczyny zamarł. Popatrzył w jej rozwścieczone niebieskie oczy i opadł z sił. Wypuścił z uścisku strzykawkę która kilka razy odbiła się o kafelki, i jak teraz on upadła bezwładnie na ziemię, jednak on myślał że Juvia powstrzyma go od upadku, zamiast tego tylko lekko zamortyzowała, tak żeby nie poczuł bolesnego spotkania z podłogą. Od razu po odstawieniu chłopaka pobiegła po swoje rzeczy i zaczęła się pakować. Nie rozumiała dlaczego to chciał zrobić, co go do tego nakłoniło, nic nie chciała wiedzieć. Chciała wyjść i to wszystko na spokojnie przemyśleć, poukładać.
- Juvia czekaj! - zawołał kiedy niebiesko-włosa zbliżała się do wyjścia, jednak ta zignorowała go. Nagle poczuła silny ucisk na nodze, przez co nie mogła wykonać kroku, szarpała ale nic to nie dało, chłopak był silniejszy.
- Gray puść mnie! - krzyknęła do klęczącego przed nią chłopaka, tym razem on nie reagował więc szarpała jeszcze bardziej. Widząc że nie przynosi to efektów próbowała odczepić jego rękę od swojej nogi. Wtem złapał ją również za rękę.
- Gray! - krzyknęła najgłośniej jak umiała i nastała niczym nie zmącona cisza. Wreszcie Gray podniósł głowę ukazując swoje zapłakane i zaczerwienione oczy.
- Juvia, nie odchodź... Ja cię potrzebuję, bardzo! J-ja nie dam rady żyć bez ciebie! Jak teraz mnie opuścisz to... to...! To ja... - nie dokończył bo jego usta zostały zatkane dłonią kobiety.
- Dlaczego Gray chciał znowu zacząć brać narkotyki? - zapytała oschle.
- B-bo... Nie wiedziałem gdzie jesteś... Juvia, jesteś dla mnie jedyną nadzieją, jak ciebie nie ma ja... Nie jestem sobą, emocje... Ja ich nie kontroluję! - tłumaczył się - Jak jesteś przy mnie to jestem spokojny i gotowy by odłożyć wszelkie nałogi na bok! Juvia, dla mnie jesteś najważniejsza! Ja cię kocha... - I znów nie dokończył, bo jego usta zostały znowu zatkane, tym razem były to usta jego ukochanej, tej bez której nie mógł żyć. Nie wiedział dlaczego to zrobiła ale był szczęśliwy.
- Juvia... Proszę... Nie wytrzymam dłużej, muszę się ciebie coś zapytać... Kocham cię, nie umiem żyć bez ciebie... Proszę, zostań mo...
- Tak! - krzyknęła rzucając się na jego szyję - Tak! Tak! Juvia się zgadza! - szczęśliwa i wesoła krzyczała na cały głos.
- Nie jesteś na mnie zła?
- Juvia widzi że Gray chce się poprawić, Juvia wybacza...

~Yuki

piątek, 17 października 2014

Info i Prośba!

Hej Koteczki!
Koteczki moje najwspanialsze i najukochańsze robię sobie przerwę... Nie dlatego że mam taki kaprys tylko mam strasznie dużo roboty i w domu i w szkole i nie dam rady wszystkiego pogodzić. Codziennie o 16:00 muszę chodzić na różańce i spotkania - bierzmowanie. Moja kuzynka ma komunię ;-; W szkole nam nie dają spokoju i udupiają nas toną zadań domowych i jeszcze trzeba znaleźć miejsce na jedzenie i zakupy i czas z rodziną ;-; Będę wam wrzucać cokolwiek i kiedy tylko będę mogła jakieś notki. Będę pisała w każdej wolnej chwili ale nie wiem jak będą się pojawiać rozdziały... :( Jestem umówiona z nauczycielami po lekcjach na poprawy, bo nie mam nawet kiedy się uczyć a zależy mi na was i na nauce... Więc musicie mnie zrozumieć, to naprawdę nie zależy ode mnie ;___; Na szczęście to nie będzie trwało długo może max. dwa tygodnie... Ale nie obiecuję... Więc proszę o zrozumienie i... Cześć!

~Yuki



Jest jeszcze możliwość że poproszę kogoś żeby przez ten czas coś dodawał... Naprawdę bardzo mi to pomorze! Jeśli ktoś chciałby mi pomóc to naprawdę proszę! Dodawanie rozdziałów jest dla mnie bardzo ważne i na pewno się odwdzięczę! Proszę! *na kolanach* ;-;

środa, 15 października 2014

Rozdział #25 Spadkobierca

Hej Koteczki!
Zapomniałam xD całkowicie zapomniałam wczoraj dodać rozdział! Gomene! >.< Nie mam pojęcia dlaczego FT jest teraz tak mało popularne... Kiedyś było zatrzęsienie a teraz już mniej... Zwłaszcza że cały czas wychodzi drugi sezon, nie rozumiem :/ To trochę kappa ale mam nadzieję że kiedyś wróci do dawnej świetności <3 I naprawdę przepraszam ale mam jakieś dziwne załamanie czasu bo myślałam że dzisiaj jest czwartek O.o No ale nie przedłużając czytajcie i komentujcie!

Zerwała się szybko z łóżka, równie szybko się ubrała i wybiegła z Akademii. Ruszyła w stronę gildii gdzie miała nadzieję spotkać mistrza, o ile nie był w szkole. Z hukiem walnęła w drzwi i wbiegła do gabinetu mistrza, prosić o radę, na szczęście był u siebie
- Mistrzu, Mistrzu! - wołała zdyszana
- Lucy, spokojnie. Co się stało?
- No bo mam problem... Ahri... Porwali ją!
- Co takiego?!
- No nie ma jej! Od wczoraj! Porywacze żądają okupu!
- Jasna cholera, same problemy! Erza miała wrócić kilka dni temu, nie mamy z nią kontaktu żadnego, a teraz jeszcze porwanie! [...] Nie mam siły... - Wziął głęboki oddech i upił łyka sake
- Mistrzu... Co zrobimy? - zapytała przygnębiona
- Lucy, sama musisz wiedzieć co robić. Możesz im zapłacić a możesz odebrać ją siłą, decyzja należy do ciebie. Raczej nie mieszaj w to służb, dobrze?
- Dobrze... - Lekko przygnębiona wyszła powolnym krokiem nie wiedząc co dalej robić. Po tym jak dowiedziała się co tak naprawdę przeżywa Natsu, nie chciała go prosić o pomoc. Wyszła z gildii szukając najlepszego rozwiązania

*

Dziewczyna leżała na łóżku i nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Lekcje odrobiła, posprzątała i zjadła. Zaczęła myśleć o tym co się ostatnio działo. Miała wyrzuty sumienia. Przez niego. Postanowiła coś zrobić aby pozbyć się tego okropnego uczucia. Szła wolno korytarzem mijając różne pokoje, ale szukała tego jednego, tego gdzie mieszkał on. Zapukała do drzwi.
- Kto tam? - zapytał męski głos
- To Juvia. Juvia chce porozmawiać! - Nastała cisza. Jakby osoba stojąca po drugiej stronie wiedziała po co przyszła dziewczyna i zastanawiała się, czy chce ciągnąć temat. Juvia usłyszała dźwięk otwierającego zamka, i w otwartych drzwiach ujrzała wysokiego mężczyznę bez koszulki. Zaprosił ją gestem ręki do środka, gdzie panował o dziwo, w miarę porządek.
- O czym chciałaś rozmawiać?
- No bo Juvia... Juvia chce wiedzieć! Chce wiedzieć dlaczego Gray-sama... Bierze...
- ...Narkotyki? - dokończył za nią - Naprawdę chcesz o tym gadać? - zapytał niechętnie
- Ale wtedy może Juvia by zrozumiała... Bo teraz Juvia nic nie rozumie!
- Skoro ci zależy... Tobie akurat nie boję się tego powiedzieć - Stwierdził. "Czyżby Gray-sama sugerował że nie mam koleżanek i nikomu nie wygadam?!" Pomyślała "Nie, Gray taki nie jest... Po prostu on ufa Juvi!" W jej oczach pojawiły się serduszka ale zniknęły gdy tylko zaczął mówić - Jak wiesz moją mistrzynią była Ur. Mogę ją nazwać swoją matką, mimo iż nią nie była. Ostatnio dowiedziałem się coś o mojej rodzinie... Notariusz zadzwonił do mnie wieczorem żebym zjawił się u niego najszybciej jak tylko mogę. Na miejscu wręczył mi starannie zapakowaną paczkę, kazał podpisać i zwolnić miejsce bo czeka reszta... Dopiero w domu zobaczyłem co tam jest... Był to album ze zdjęciami moich rodziców i... [...] mojej siostry - ostatnie słowo ledwo przeszło mu przez gardło. Płakał. Mimo to starał się powstrzymać i kontynuować opowiadanie - Dowiedziałem się że mam siostrę... Dopiero dzisiaj! Na każdym zdjęciu wyglądali na szczęśliwych... Na samym końcu był list. Od mojej siostry... Do mnie. Przeczytaj - wręczył Juvi pogniecioną kartkę

Kochany Braciszku!
Przepraszam że nigdy ci nie mówiłam że jesteśmy rodzeństwem... Wiem że możesz przeżywać szok, ale pewnie jak to czytasz to już za późno bym ci to powiedziała prosto w oczy... Chociaż jeśli chcesz możesz czytać dalej, o ile już nie wyrzuciłeś mojego listu.
Ja, twoja mama i ojciec, byliśmy naprawdę szczęśliwą rodziną. Do czasu. Matka przez przypadek zaszła w ciążę, przez co ojciec ją znienawidził. Podejrzewał że to nie jego dziecko i że niby go zdradza. Wtedy byłam jeszcze dzieckiem i wiele nie rozumiałam ale z czasem miałam dość ich kłótni. Niestety na tym się nie skończyło, policja, sądy, bójki, groźby stały się codziennością. W końcu mama zebrała w sobie odwagę i przystała na propozycje o aborcji dziecka. Po fakcie ojciec nadal podejrzewał żonę o zdradę. Pewnego razu na imprezie "przypadkowo" zgwałcił twoją matkę. Sytuacja się powtórzyła ale już Mika (twoja matka) nie podjęła się kolejnej aborcji, przez co mąż ją porzucił. Gdy już dorosłam urodził się mały synek którego nie mogłam zobaczyć na żywo bo już tam nie mieszkałam. Ale postanowiłam odwiedzić rodzinę... Przed blokiem rodziców usłyszałam głośny płacz dziecka. Byłeś nim ty. Patrzyłeś pusto w okno z którego dochodziły krzyki i odgłosy walk. Domyśliłam się że matka przyprowadziła jakiegoś gościa i się tobą nie zajmowała, więc zabrałam cię do siebie.
Silver (twój ojciec) Został zamknięty w więzieniu na dożywocie. Niestety po kilku miesiącach popełnił samobójstwo. Mika zginęła przez chorobę. Przykro mi że nie miałeś normalnego dzieciństwa. Zdaję sobie sprawę że teraz możesz mnie znienawidzić. Masz do tego pełne prawo. Tak poza tym, dziecko które zostało poczęte przez gwałt to nie ty, tylko matka poroniła. Twoja siostra leży w Magnolii na cmentarzu. Nazywała się Annie. Silver to twój przybrany ojciec, matka zabroniła mi mówić komukolwiek jak nazywa się jej mąż. Chcę spełnić jej ostatnią prośbę. 
Nie proszę byś mi wybaczył. Ale lepiej mi z tym że już wiesz i jesteś świadom wszystkiego.


Kochająca siostra
Ur.

Juvia delikatnie odłożyła list na bok, widząc postawę Graya podeszła i przytuliła go w ramach pocieszenia.
- Juvia rozumie... Będzie dobrze - próbowała pocieszyć płaczącego przyjaciela. Emocje wzięły górę nad Juvią - złapała chłopaka za policzki by ten spojrzał na nią zapłakanymi i zaczerwienionymi oczami i delikatnie go pocałowała. Na początku był zdziwiony ale oddawał pocałunek. Czuł jakby wszystkie jego problemy uciekały gdzieś daleko i miałyby nigdy nie powrócić. Upadli obok siebie na łóżko patrząc sobie głęboko w oczy. Chłopak pochylił się nad uchem Juvi i cichutko szepnął:
- Dziękuję ci Juvio, proszę, mogłabyś...

*

Leżała. Leżała i patrzyła pusto w biały sufit. Czekała z niecierpliwością aż ją w końcu wypuszczą. Uwolnią z tej klatki zwanej szpitalem. Po prostu nudziło jej się, przeczytała książki jakie miała, nie była głodna ani nic... Po prostu miała cichą nadzieję że ktoś wejdzie przez te białe drzwi, powita ją ciepło i chociaż na chwilę wypełni tą ciszę spokojną rozmową. Faktycznie, drzwi otworzyły się a do białego pomieszczenia weszła również ubrana na biało kobieta z ciemno żółtymi oczami i włosami tego samego koloru. Zamiast nakrycia głowy zwykłej pielęgniarki miała malutką szpiczastą czapeczkę, taką jak dziewczynki ubierają na Halloween. Niebiesko-włosa przeczuwała że ona jednak nie ma zamiaru z nią gawędzić.
- Levy McGarden? - zapytała z drżącym głosem
- Tak...
- Ja jestem Elizabeth... Twoja nowa opiekunka, możesz mi mówić Eliza...
- Dobrze... A po co mi opiekunka? Miałam już dzisiaj być wypisana...
- Pani Levy, przepraszam ale niestety pani pobyt w szpitalu się przedłuży... Rentgen wykazał że pani kość rozbiła się na mnóstwo małych części, przez co nie może się dobrze zrosnąć... I o wiele gorszy problem, podczas pani upadku musiała pani wylać na ranę jakąś ciecz, która zmieszała się z pani krwią. Jeśli natychmiast czegoś nie zrobiły pani serce może tego nie wytrzymać... - głos pielęgniarce zamarł w gardle. Nie wyglądała na smutną, wręcz przeciwnie. Jak tylko mówiła o nodze, uśmiechała się. Takim uśmiechem jakby wiedziała że tak będzie. Głos zamarł dlatego że ledwo się powstrzymuje od wybuchu śmiechem
- To... Co teraz ze mną będzie? - zapytała pełna przerażenia
- Jeśli wszystko pójdzie dobrze wyjdzie pani już... Za miesiąc - zapisała coś na kartce i opuściła salę. Levy jednak nie była sama dość długo, zaraz wszedł do pomieszczenia jej kolega - Gajeel
- Hej mała, kto to był? - zapytał
- Hej... To moja opiekunka...
- Czyli nie mają zamiaru cię wypuścić?
- Na razie nie... Najprędzej za miesiąc
- Naprawdę jest aż tak źle? Boże, co ja narobiłem...
- A nie przejmuj się! Często mnie ktoś odwiedza, już się przyzwyczaiłam! - tłumaczyła się
- Pewnie ta cycata blondyna nie?
- Znaczy... Ona właśnie ani razu mnie nie odwiedziła... Nie odzywa się, nie dzwoni... Nie wiem czy w ogóle wie co się stało...
- No to zajebistą masz przyjaciółkę - zaśmiał się
- Nie mów tak! Na pewno ma ważniejsze sprawy... Martwię się o nią...
- Mam sprawdzić co u niej?
- Nie, nie trzeba... Nie chce jej zawracać głowy - Dalej trwali w milczeniu. Obserwowali rozmowę dwóch pielęgniarek. Jedną była Eliza, wyraźnie o coś prosiła. Druga pielęgniarka jakby uległa przekonaniom koleżanki, wręczyła jej pęk kluczy i Elizabeth szybko gdzieś uciekła.
- Levy... Ta pielęgniareczka mi się nie podoba...
- Eliza? To moja opiekunka...
- Na wszelki wypadek zostanę tutaj jeszcze trochę...

~Yuki

P.S. Myślałam nad jakimś konkursem... co wy na to? ;)

sobota, 11 października 2014

Rozdział #24 Prawda która boli

Hej Koteczki!
Mam coś dziś zły humor, wena mnie opuściła, nie mam siły na nic... Jeszcze rano miałam tyle pomysłów, a teraz wena poszła na urlop... Nie daję rady... :( Rozdział ogółem słaby, stać mnie na coś lepszego. Myślałam że chociaż troszkę lepiej mi pójdzie... Ale dno ;-; Ale i tak dodaję xD


Po skończonej nauce, ułożyła się na łóżku do snu. Jednak tej nocy nie dane było jej spać. Natsu znowu balował. Tym razem impreza była u niego w mieszkaniu, więc Lucy wszystko słyszała, a to co się tam działo wydawało jej się ciekawe. Ktoś uderzył chyba w bum-boxa i muzyka ucichła. Nagle rozległy się krzyki i wyszli na korytarz, tworząc jeszcze większy hałas. Natsu wykłócał się z jakimś gościem
- Co ty zrobiłeś kretynie?!
- Sam mnie popchnąłeś idioto!
- Kurwa, ty chyba nie kumasz że ten sprzęt kosztował majątek?!
- Ty chyba jakiś nienormalny jesteś!
- Cholera... Ja?! Jestem nienormalny?! Zapłacisz mi za to szmato! - I rzucili się do walki. Co chwilę blondynka słyszała jęki to jednego, to drugiego. I zapadła cisza.
- Masz za swoje KRETYNIE - zwycięzca nałożył nacisk na ostatnie słowo, potem tylko kroki uczniów rozchodzących się do swoich pokoi "Kto wygrał?" pomyślała. Narzuciła na siebie szlafrok i cichutko wyszła z pokoju. Na podłodze pod ścianą leżał mężczyzna, cały w siniakach i we krwi. Była to przegrana osoba.
- Natsu! - zawołała szybko podbiegając. Chłopak zakrztusił się własną krwią.
- Lucy...?
- Matko! coś ty najlepszego zrobił?! - zaraz zabrała go do siebie i opatrzyła jego rany na łóżku
- Lucy... Nie trzeba... - wyjąkał cicho
- Miałam cię zostawić na korytarzu żebyś się wykrwawił na śmierć?! - Natsu złapał się za czoło
- Faktycznie jestem kretynem...
- Co ty opowiadasz?! To on ci rozwalił sprzęt nie?
- Ale mnie pokonał... Niesprawiedliwie! - Nic nie odpowiedziała, pozwoliła mu dokończyć a sama opatrywała jego rany - Rzucili się na mnie we czwórkę, a nie mogłem używać magii... Nie miałem najmniejszych szans - zaśmiał się lekko - Teraz, wszyscy będą się ze mnie śmiać... Zajebiście
- Nie przesadzaj na pewno nie będzie tak źle... - Nic nie odpowiedział, czekał aż blondynka zakończy swoją robotę - Już, tylko proszę nie wdawaj się już w żadne bójki
- No... - I wyszedł.

Rankiem Lucy wyszła pół godziny wcześniej by jeszcze poszukać zaginionej Ahri, która nie wróciła na noc. Po drodze spotkała Canę
- Lucy! Mam do ciebie list, jakiś faceci, nie znam ich, kazali ci to przekazać, Widzimy się w szkole! - Wręczyła przyjaciółce list i pognała w stronę sklepu. Lucy delikatnie otworzyła list i zaczęła czytać

Lucy Heartfilia. Bogata dziewczyna. Tyle nam wystarczy. Mam wiadomość od twojej przyjaciółki że jesteś w stanie zapłacić okup w wysokości 100 milionów jenów. Masz czas do jutra, w lesie obok Magnolii na wschód. Na pewno trafisz. Jeśli nie zobaczymy cię z pieniędzmi do 14, kocia przyjaciółeczka może pożegnać się z życiem.
Nawet nie próbuj kombinować, chodzi o jej życie. Pamiętaj.
"Porwali Ahri i żądają okupu... Że co?!"

Na samo zakończenie lekcji Loki wygłosił kazanie
- Natsu Dragneel. Same kłopoty z tobą... Mieliśmy dwie kartkówki karne spowodowane twoim zachowaniem, i z obu dostałeś ocenę niedostateczną. Jutro kolejna kartkówka, i pewnie kolejna bania, człowieku, jeśli nie weźmiesz się w garść możesz nie zdać na koniec roku, na półrocze mogę cię przenieść do klasy niżej w matematyce. Radzę ci się wziąć w garść jeśli chcesz jeszcze w tej szkole trochę pomieszkać - Mowę nauczyciela zakończył dzwonek, uczniowie rozeszli się do pokoi. 
- Lucy... Mam prośbę do ciebie...
- O co chodzi?
- Mogłabyś... mnie... mi pomóc w nauce? - zapytał głosem bezradnego szczeniaczka
- No dobrze... To wpadaj do mnie kiedy chcesz
- To zaraz przyjdę! - wbiegł do swojego pokoju pełen entuzjazmu. Lucy przygotowała miejsce pracy i zaraz w drzwiach pojawił się chłopak z książkami
- No to zaczynamy! - zawołał szczęśliwy i pewny siebie
*po 15 minutach*
- Lucy... Ja się poddaję... Nigdy się tego nie nauczę...
- Natsu, za szybko odpuszczasz! To jest bardzo łatwe! Patrz, jeśli znajdziemy po...
- Ale to jest za trudne! Kolejna jedynka zajebiście!
- To co mam zrobić żebyś chociaż próbował?! - Chłopak zamyślił się chwilę 
- Jak dostanę ze sprawdzianu... Trójkę... Nie, czwórkę to... Pocałujesz mnie! - Lucy lekko wzdrygnęła się, ale widząc pewność chłopaka, odpuściła
- No dobrze... Niech ci będzie... Ale musisz dostać co najmniej piątkę
- Hura!!! - I uczyli się tak do późnego wieczora.
- Teraz już wszystko rozumiesz? - zapytała zmęczona
- Tak! Jestem pewny że dostanę pięć! A jak nie dostanę to nie wiem co zrobię!
Lucy zasnęła z poczuciem satysfakcji.
*na sprawdzianie*
Natsu szybkimi i zdecydowanymi ruchami zakreślał kolejne odpowiedzi i zapisywał następne obliczenia. Skończył dawno przed czasem i dokładnie obserwował swoje dzieło, które wydawało się być bez najmniejszej skazy i bez żadnego błędu. W końcu uczył się tak długo, co nie mogło pójść na marne. Gdy wszyscy oddali swoje sprawdziany pani dała 10 minut wolnego by mogła od razu sprawdzić i ocenić. 
- Dobrze, ja będę wywoływała po kolei z dziennika i osoby podejdą i odbiorą swoje wypociny - Powiedział surowo nauczyciel Leo. Kolejne wywołane osoby podchodziły do biurka nauczyciela i wracały na swoje miejsca
- Natsu Dragneel - Chłopak usłyszał swoje nazwisko i wystrzelił jak z procy do nauczyciela - Nie wiem czy dobrze ściągałeś czy naprawdę się uczyłeś, ale jestem pod wrażeniem - wręczył chłopakowi kartkę a jego mina wyrażała zaniepokojenie. Chciał wiedzieć co dostał i ten moment prawdy... 4+
- Nosz cholera jasna! - krzyknął na cały głos
- Dragneel coś ty powiedział?!
- Nic, naprawdę - usiadł na swoje miejsce i zakrył twarz w dłoniach
*Po lekcjach*
- Natsu, nie jest źle, jutro mamy poprawę - uśmiechnęła się do chłopaka
- Dobra! postaram się bardziej! Przyrzekam!
*Następnego dnia*
Natsu zwarty i gotowy przyszedł na poprawę. Również jak dnia poprzedniego napisał wszystko niby perfekcyjnie. Loki sprawdził i oddał wszystkim, niektórzy poprawili na lepszą ocenę, inni napisali jeszcze gorzej... A Natsu? Z satysfakcją nawet nie spojrzał na swoją ocenę, tylko dumnie szedł do pokoju Lucy by zobaczyć ocenę razem z nią. Zapukał delikatnie do drzwi
- Natsu! I co dostałeś?
- Nie mam pojęcia - Wręczył dziewczynie swój sprawdzian - I co? Dałem radę? - zapytał figlarnie. Nawet nie zapytał co dostał tylko od razu po wręczeniu kartki wpił się w jej usta z niezwykłą namiętnością. Rumieńce paliły ich policzki, języki dobrały się w ideale i razem wesoło tańczyły, sprawdzian odleciał gdzieś daleko, a oni trwali w uścisku i pocałunku. Lucy nie opierała się, odwzajemniała wszystko z pasją. Zasłużył sobie. Po długiej chwili pocałunek został przerwany, mimo to dalej trwali w uścisku. Nagle Natsu złapał za ramiona dziewczynę i ją odepchnął.
- Przepraszam... Nie powinienem... - zabrał swoje rzeczy i przypadkiem potknął się o dywan upadając na łóżko, i rozrzucając książki. Kontem oka zauważył zdjęcie, Lucy i jej rodziców - zamarł.
- Natsu? - Chłopak wyraźnie posmutniał - Powiesz mi co się wydarzyło gdy poszedłeś szukać Igneela? - Nastała cisza. Nic nie było w stanie jej przerwać, ptaki przestały ćwierkać, ludzie w akademii ucichli.
- Długa historia...
- Mamy czas - zapewniła go. Wyglądał jakby zastanawiał się czy ma powiedzieć prawdę
- Szukałem wszędzie, dosłownie. Ostatnim miejscem jakie odwiedziłem było to w którym mieszkaliśmy razem. Ku mojemu zdziwieniu na drzewie był przybity jakiś papier. Odczepiłem go i przeczytałem. Była w nim spisana cała prawda, o mnie, o Igneelu i o mojej rodzinie... Historia zaczęła się od tego że była dwójka  zaręczonych ludzi. Kobieta była w ciąży, była szczęśliwa tak jak jej narzeczony. Gdy zbliżał się czas porodu, w mężczyźnie pojawiła się wątpliwość. Myślał że jego przyszła żona go zdradza, i wydawało mu się że miał rację. Kilka dni przed porodem zauważył jak kobieta całuje jakiegoś innego faceta. Zazdrość przejęła nad nim kontrolę, nie chciał robić afery o coś czego nie był pewien. Nastał dzień planowanego porodu, mężczyzna zakradł się do magazynku z kroplówkami i wziął pierwszą lepszą. Gdy dziewczyna jeszcze spała ukradkiem podmienił kroplówki. Na korytarzu przed salą zobaczył tego samego mężczyznę którego podejrzewał o odbicie mu narzeczonej. Jak gdyby nigdy nic zapytał kim jest dla niego kobieta na porodówce. Odpowiedział że jest jego siostrą. Zdał sobie sprawę co właśnie zrobił, pobiegł do sali i... Było za późno. Dziecko zostało uratowane ale kobieta już nie. Strasznie żałował swoich czynów. Na początku wypierał się własnego dziecka przez dwa lata. Jednak wrócił po tak długim czasie i zabrał syna ze sobą. Uczył go, bawił się z nim, jednak już wtedy nie był człowiekiem. Był smoczym zabójcą który nadużywał swojej magii i zamienił się w smoka. Mimo to zrozumiał że nadal jest ojcem tego dziecka i mimo swojej postaci i zdarzeń z przeszłości, wychowywał syna - Lucy milczała i na swój sposób była zadowolona, że wyjaśniło się zachowanie chłopaka, a jednocześnie mu współczuła - Jak się można domyślić mężczyzną był mój ojciec i ja jestem tym dzieckiem... Moją matkę widziałem pierwszy raz jak wróciłem z podróży, nie wiem czemu ale bardzo mi przypomina ciebie... Te blond włosy, ten uśmiech... Mój ojciec był idiotą, kierował się swoim złudnym przeczuciem i przez niego straciłem matkę! - Natsu pogrążył się we łzach - Co ja tu jeszcze robię? Moja matka zginęła a ja przeżyłem... Nie powinno mnie tu być! - krzyknął i dalej milczał.
- Natsu, to nie twoja wina - próbowała pocieszyć smutnego i złego Dragneela - Twój ojciec nie zrobił tego specjalnie. Każdy daje się omotać zazdrości. Postaw się w jego miejscu, jestem przekonana że postąpił byś podobnie. I nawet mi nie mów że nie powinno cię tu być, pamiętaj, możesz przeżyć jeszcze mnóstwo wspaniałych chwil, cały świat stoi dla ciebie otworem i czeka byś go odkrył! I najważniejsze... Twoje serce nie bije tylko i wyłącznie dla ciebie - Poczuła że chyba coś dotarło do jego mózgu, z jej przemowy.
- Dziękuję Lucy - Wstał do siadu i złożył na ustach dziewczyny delikatny pocałunek. Pozbierał swoje rzeczy i opuścił blondynkę szczęśliwy.
Jednak wciąż pozostawał problem okupu "I co ja mam teraz zrobić?" Schowała głowę w poduszkę i momentalnie zasnęła.
~Yuki

czwartek, 9 października 2014

Rozdział #23 Niewyjaśnione zachowanie

Hej Koteczki!
Żeby nie było nieporozumień, popełniłam błąd i nie wspomniałam o ważnym fakcie. Kiedy Gajeel staranował Levy to jest już drugi tydzień szkoły, w najbliższym czasie to poprawię, uznałam że lepiej jest opisywać co kilka dni a nie dzień w dzień. Poza tym od teraz znak "*" oznacza że przenosimy się na inną perspektywę do innej postaci :) I za krótko dzisiaj wiem i przepraszam ale może już jutro albo w niedzielę będzie o wiele dłuższy! Naprawdę!

- No! Gdzie ta Levy?! Miała być u mnie pół godziny temu! - Zdenerwowana blondynka wybiegła z pokoju, ledwo zamknęła drzwi wpadła na Natsu, przewrócili się. Oprócz bólu w plecach, po spotkaniu z twardymi panelami korytarza, poczuła ciężar chłopaka na swoich nogach i biodrach, oraz mocny zapach alkoholu, podpierał się rękoma obok jej głowy, od razu się zaczerwieniła.
- Lucy...? - Popatrzył prosto w jej duże, brązowe oczy, po czym zemdlał przygniatając Lucy całym sobą.
- Natsu złaź ze mnie! - próbowała podnieść z siebie chłopaka, bezskutecznie. Zwaliła go na bok i wstała - Przecież go tutaj tak nie zostawię... - Przeszukała spodnie w celu znalezienia kluczy do mieszkania. Znalazła po paru chwilach. Otworzyła drzwi i złapała go za ramiona i zataszczyła go na łóżko. To co zobaczyła w jego pokoju przeraziło ją. Po całym pokoju porozrzucane były ubrania chłopaka, czyste i brudne, po kątach walały się puste butelki po alkoholu oraz wyraźne ślady wielu imprez, i śmierdziało jak w burdelu. W czasie gdy chłopak był nieprzytomny, rozejrzała się po pokoju. Na półkach pełno kurzu i śmieci z całego tygodnia. Jedna rzecz przykuła jej uwagę, był to obrazek blond włosej kobiety z zamkniętymi oczami, leżącą w łóżku, trzymającą zawiniątko z dzieckiem nowo narodzonym. Obraz był, w przeciwieństwie do innych, czysty i starannie ułożony na etażerce obok łóżka. Kobieta z fotografii była blada, jeszcze bardziej zastanawiały ją zamknięte oczy i luźno leżące dziecko na jej piersiach. O dziwo kobieta odrobinkę przypominała Natsu.
- Lucy...? - zapytał zaspany.
- Natsu! Jak się czujesz...? - odłożyła obrazek na swoje miejsce i usiadła na rogu łóżka.
- Co ty tu robisz?
- Zemdlałeś... Przyniosłam cię tu...
- Sama? - zdziwił się.
- Tak...
- Dziękuję... i... Przepraszam...
- Za co?
- Dziękuję że nie zostawiłaś mnie na korytarzu... Przepraszam, że stałem się taki niedostępny... Wszystko przez tę wyprawę... - złapał się za głowę.
- Przynieść ci wody?
- Jak byś mogła... - Dziewczyna wstała, udała się do kuchni, w której panował syf - nieumyte naczynia, brudny zlew i stół. Dogrzebała się do półki z szklankami i nalała zimnej wody, wróciła i dała chłopakowi szklankę. Popatrzył na nią błagalnie, od razu zrozumiała że jest zmęczony i nie może się podnieść, domyśliła się również, że żartuje ale już po fakcie.
- Co to? - zapytała podnosząc z podłogi małą skrzyneczkę.
- Nie! Lucy nie otwieraj tego! - próbował zatrzymać dziewczynę ale było za późno, złapał się za głowę, nie chcąc zobaczyć reakcji Lucy na ten widok. W malej szkatułce leżały trzy strzykawki, dwie puste i jedna pełna.
- Natsu... Co to ma być?! - zapytała z przerażeniem.
- Lucy to nie tak jak myślisz! - próbował się tłumaczyć
- Jak nie?! Natsu! - mówiła ze łzami w oczach
- Lucy... Przepraszam... To nie tak! Naprawdę!
- Nie chcę tego słuchać! - Wybiegła z mieszkania chłopaka, ze oczami pełnymi łez, trzaskając drzwiami z impetem. Zamknęła się w pokoju i próbowała poskładać się z tego co właśnie widziała.

*

- Kto to? - zapytała sama siebie. Przyjrzała się dokładnie osobie lekko chwiejącej się, zmierzającej w jej kierunku.
- Juvia? - zapytał mężczyzna
- Och! Gray-sama! - w oczach Lockser pojawiły się serduszka, które zawitały na jej oczach dosłownie przez chwilę, potem musiała powstrzymać Graya od upadku. Chłopak wylądował w jej ramionach, od razu się zaczerwieniła i z trudem utrzymywała siebie i jego.
- Przepraszam Juvia... Pomożesz mi dojść do mieszkania?
- O-oczywiście Gray-sama! - Wręczył dziewczynie klucze i weszli razem do mieszkania, w którym również panował burdel. Ułożyła chłopaka na łóżku i przyniosła mu coś do picia.
- Co się stało Gray-samie? - zapytała ciekawa
- Już nic, lepiej mi...
- W takim razie Juvia już pójdzie, jakby coś się działo proszę Juvię zawołać - i wyszła.

*

- Dobrze się czujesz? - zapytał twardy głos
- Tak, ale wiesz że nie musisz tu przychodzić dzień w dzień?
- Wiem, ale wolę być z tobą, mała - Niebiesko włosa delikatnie się zarumieniła - właśnie mam dla ciebie prezent na przeprosiny - wygrzebał z torby dużą tabliczkę czekolady i wręczył ją leżącej dziewczynie.
- Gajeel... Nie musiałeś...
- To nie wszystko! - tym razem wyciągnął z skórzanej kurtki małe podłużne pudełeczko.
- Co to jest? - zapytała ciekawa
- Otwórz - starannie rozpieczętowała pudełeczko które skrywało w sobie złoty naszyjnik z różową połówką serduszka
- Ojej... Dziękuję, naprawdę nie musiałeś
- Ale należy ci się. Moja wina, nie wyhamowałem... Przepraszam...
- Nie mam ci tego za złe... A gdzie jest dru... - chciała zapytać kto ma drugą część serduszka, ale do pokoju wparowała pielęgniarka wyganiając natychmiast Gajeela z sali. Pożegnał się tylko gestem ręki. Dziewczynę zawieźli do innej sali, prześwietlić jej nogę, by dowiedzieć się czy wszystko w porządku.

*

Leżała na łóżku i myślała o tym co właśnie przed chwilą widziała. Czuła straszne wyrzuty sumienia że nawet nie chciała wysłuchać chłopaka. Źle się czuła. Przypomniała sobie że jutro sprawdzian z matematyki "Hmm... W sumie Natsu ma tylko słabe oceny z matematyki, z innych przedmiotów nawet dobre" Siedzi sam w ławce i nie ma komu przeszkadzać więc udaje się mu podłapać postawy. Na domiar złego Ahri nie wróciła jeszcze ze szkoły. Mówiła że musi jeszcze chwilę zostać... Nie było jej już pół godziny, zaczynała się martwić.
Do drzwi ktoś zaczął pukać. Były to Gemini
- Lucy Poczta! - zawołały jednocześnie
- Dziękuję - odpowiedziała i Spojrzała na nadawcę listu. Była to pani Spetto, pokojówka w jej starym domu. Pomyślała że to pewnie list typu 'Lucy Tęsknimy wszyscy! Odwiedź nas kiedyś!' itp. Odłożyła go na biurko i zabrała się do nauki.

~Yuki

środa, 8 października 2014

Rozdział #22 Wracamy na stare śmieci

Hej koteczki!
Mam takie dziwne wrażenie że nikt nie czyta tego tutaj wstępu... A szkoda bo można dowiedzieć się ciekawych rzeczy, o blogu itp. W ten tydzień nie nie mam pojęcia jak będą rozdziały... Tak totalnie... Mam masę planów, masę wycieczek, masę imprez i nie wiem jak się wyrobię... Przepraszam! Najmocniej przepraszam!

Rankiem, słońce przyjemnie ogrzewało skórę, śpiącej jeszcze Lucy, ukazując że powolnymi krokami zbliża się deszczowa i zimna pora roku - Jesień. Wraz z końcem wakacji, kończy się również upał, słońce i zabawy na świeżym powietrzu. Oczywiście pani jesień ma również dobre strony - mówi się że jest to najromantyczniejsza pora roku.
Spokojny sen dziewczyny musiało coś przerwać. Mógł być to budzik, odgłosy z korytarza, Ahri albo... Po prostu Ahri.
- Ahri!... Złaź ze mnie!
- Ale Lucy-chan! Jesteśmy spóźnione już pół godziny...
- Aha... Super... - Jeszcze słowa dziewczyny nie dotarły do Lucy i przełożyła się na drugi bok, chcąc kontynuować sen - Zaraz... CO?!?! - krzyknęła kiedy ogarnęła że spóźnia się tyle czasu; wyskoczyła z łóżka, ubrała na siebie pierwsze lepsze ciuchy, rzuciła ubrania Ahri na podłogę, szybko przeczesała włosy i po chwili już stały w drzwiach szkolnych.
- Przepraszamy za spóźnienie! - powiedziały jednocześnie i zajęły swoje miejsca.
- Panna... Heartfilia? I ty jesteś...?
- Ahri - dokończyła. Nauczyciel biologii, czekał aż poda swoje nazwisko. Niestety nie otrzymał odpowiedzi i zerknął do dziennika. Faktycznie przy numerku z imieniem nie było nazwiska.
- Dobrze... - powiedział lekko zdziwiony - Kontynuując, jeśli obrócimy śrubę mikrometryczną o...
Ciekawska rozejrzała się po klasie w poszukiwaniu swojego przyjaciela który balował do dziś. Niestety nie znalazła go, a w zamian za to otrzymała ostrzeżenie od nauczyciela. Wtem otwierają się drzwi do sali, i wbiega zdyszany Natsu, z worami pod oczami.
- Przepraszam za spóźnienie! - wyjąkał przez zęby.
- Kolejny! Dragneel... Siadaj... - zapisał coś w dzienniku i chciał kontynuować lekcję - Dragneel... Podejdź no tu do mnie - zaprosił koło siebie gestem ręki
- Coś się stało? - zapytał pół przytomny
- Śmierdzi od ciebie na całą klasę alkoholem! Do pielęgniarki! I niech ktoś z nim pójdzie, Heartfilia! Dopilnuj by nic mu się nie stało po drodze! - Lucy, chcąc nie chcąc udała się z chłopakiem do gabinetu Aries
- Natsu... Co się z tobą dzieje? - zapytała zdziwiona zachowaniem chłopaka
- Co ty możesz wiedzieć?? Ty nic nie rozumiesz!!! - rzucił się z wyrzutami na blondynkę. Chciała zapytać o co mu chodzi ale ten uciekł od niej i potknął się o własny cień, chciała pomóc mu wstać ale gestem ręki nie pozwolił. Oparł dłoń o ścianę i powoli wszedł do gabinetu Aries - pielęgniarki. Chwilę jeszcze patrzyła na pustą ścianę na której się opierał, i rozmyślała jak bardzo się stoczył. Wolnym krokiem wróciła do klasy, z myślą że będzie z nim tylko gorzej
Po skończonych zajęciach ani razu nie widziała Natsu, od czasu kiedy zniknął w gabinecie pielęgniarki "Lucy, za bardzo się martwisz! On ma swoje życie, i niech je wykorzystuje jak chce! Chce pić?! Proszę bardzo! Nie zabraniam!" Jednak powróciły wyrzuty sumienia że nawet nie chce dowiedzieć się co jest powodem jego zachowania.
Zrobiła obiad i wyczekiwała na Levy, żeby razem odrobić lekcje

*
- To jaka dzisiaj trasa? - zapytał jeden basowy głos
- Jak zwykle, pamiętajcie: jak zauważycie gliny, uciekajcie jak najdalej od startu żebyśmy wszyscy nie wpadli!
- Daj spokój, gadasz to już czwarty raz - powiedział znudzony Redfox. Z nim, stało jeszcze masę ludzi ubranych na czarno. Idealnie maskowali się wraz z cieniem wieczoru.
- Gajeel, na twoim miejscu bym się przygotował, jedziesz pierwszy... I to z Benem... - Na twarzach malowało się przerażenie, zaraz po wypowiedzeniu imienia "Ben". Każdy się go obawiał i nikt nie chciał z nim konkurować. Jego 'Mała' Była szybka i wytrzymała, ponoć jedna z najlepszych motorów - Gajeel... Śmiem twierdzić że twoja 'Bestia' sobie nie poradzi...
- Pff... O ile się założysz? - zapytał jakby kpił sobie z kolegi. Ten milczał - Nirven, słuchaj. Jak będziesz się przejmował tym co ma się stać, nigdy nie wygrasz - posłał towarzyszowi mały uśmiech. Sędzia wyścigu dał znać, żeby przygotowywać się do startu, wystrzałem z pistoletu.
- No Nirv trzymaj za mnie kciuki!
- O-oczywiście! - obserwował z daleka swojego towarzysza startującego z mistrzem wyścigów. Mimo to wierzył w niego. Wierzył że Gajeel go nie zawiedzie. Wystartowali. Rozległ się ryk silników i dźwięk palonych gum. Prowadzenie objął Ben i po chwili zniknęli za zakrętem.
Z oddali dało się słyszeć syreny policyjne
- Cholera, oni są wszędzie! - Zgodnie z nakazem zakończyli wyścig i udali się w dwie strony rozdzielając się. Gajeel miał pecha, ogromnego. Policja uwzięła się na niego. Jechał coraz szybciej i szybciej.
- Kurwa, dlaczego teraz?! - krzyknął do siebie. Paliwo się skończyło. Zjechał do ciemnej uliczki z nadzieją że zgubi prześladowców. Udało mu się. Zatrzymał się i wyjął spod siedzenia zapasowe paliwo.
- Wiedziałem że kiedyś się przyda
Ruszył powoli i zmierzał w stronę startu by wznowić wyścig "Co tak wolno?!" Pomyślał i dodał gazu. Nie zauważył zakrętu i ledwo udało mu się uciec od wypadku. Zwolnił i wyciągnął z kieszeni papierosa, którego zaraz zapalił. Przed nim znajdowało się przejście dla pieszych. Przechodziła przez nie jakaś postać, nie zauważył, nie wyhamował...
*
Miała iść kilka pokoi na korytarzu by dotrzeć do przyjaciółki, jednak gdy dowiedziała się że tylko dziś będzie w bibliotece książka jej ulubionego autora, oszalała i zaraz wybiegła z Fairy Hills do biblioteki kilka uliczek dalej. Szła w wieczornej Magnolii, która była taka piękna, mimo że nie było bardzo ciemno. Z daleka widziała budynek w którym pracowała jej matka. Wielka, ceglana budowla robiła wrażenie. Przechodziła przez pasy i usłyszała tyk silnika, obróciła się by zobaczyć co to. Zobaczyła tylko przerażonego gościa zbliżającego się niebezpiecznie na motorze, ubranego na czarno. Na twarzy miał piercing, i to dużo. W jednej chwili oprzytomniała i chciała się odsunąć. Nie zdążyła. Wszystko rozmazało jej się przed oczami i poczuła zimny asfalt pod głową, oraz niewyobrażalny ból w nodze.
- Levy! Żyjesz?! Levy! Cholera odezwij się! - krzyczał. Jeszcze przez chwilę słyszała i mniej więcej wiedziała co się dzieje, jednak nie trwało to zbyt długo, zemdlała.
Obudziło ją ostre światło. Była w jasnym pomieszczeniu, obok jej łóżka na którym leżała, stała kobieta w białym fartuchu i dokładnie się przyglądała dziewczynie. Gdy spojrzała w drugą stronę, stał mężczyzna rzucający się w oczy, pomieszczenie było białe a on cały ubrany na czarno.
- Gajeel...? - wymamrotała cicho. Chciała podnieść się do siadu ale nie dała rady, coś unieruchomiło jej nogę.
- Na razie leż, musisz odpoczywać - usłyszała głos pielęgniarki, po czym wyszła z sali. Popatrzyła pytająco na mężczyznę. Ten usiadł na rogu łóżka.
- Przepraszam Levy... To moja wina... - w jego głosie dało się słyszeć żal i smutek, ale jego twarz wyglądała tak samo, zawsze spokojna i opanowana
- Co się stało?
- Ty przechodziłaś przez pasy... Ja nie wyhamowałem... I... Potrąciłem cię... - mówiąc to zbierały się mu łzy w oczach, pierwszy raz stało się że bliska mu osoba ucierpiała z jego winy. Levy popatrzyła na swoją unieruchomioną nogę. Był na niej gips, nie czuła bólu ani żadnego innego uczucia.
Nagle drzwi otworzyły się i wszedł do sali wysoki i umięśniony mężczyzna z czarnymi włosami
- Pan Gajeel Redfox prawda?
- Tak... Coś się stało?
- Pan pójdzie ze mną - wyciągnął z kieszeni odznakę policjanta. Domyślił się że znów wyląduje w więzieniu. Posłusznie wstał i wyszedł za funkcjonariuszem, zostawiając blondynkę samą.

*
- Gajeel, Gajeel co tym razem? - zapytał znudzony policjant na komisariacie.
- Przypadek, przecież powinieneś to wiedzieć Sam. - zażartował.
- Gajeel, mamy całą twoją historię kryminalną, jesteś u nas stałym gościem, znam cię lepiej niż ktokolwiek w tej robocie, więc proszę cię, nie pierdol tylko gadaj jak było - Smoczy zabójca opowiedział wszystko co się wydarzyło, jednak nie wspomniał że zna Levy. Bał się że to może w jakiś sposób ją obciążyć - Bójki, nielegalne wyścigi, narkotyki, alkohol... Gajeel, powiedz co będzie następne? Gwałty? Mordy? Groźby? Jak się nie poprawisz wylądujesz w pace na zawsze. Twoja kartoteka aż pęka od przewinień. Na chwilę obecną zostaniesz tylko do jutra do południa, żebyśmy cię mogli przesłuchać
- Sam, nie wiem czy wiesz, ale ja jeszcze mam szkołę
- Zwolnimy cię, osobiście pojadę i wytłumaczę twoją nieobecność
- Zajebiście
Sam zaprowadził więźnia do swojej nowej celi, do której często wracał. Usiadł na łóżku i rozmawiał ze swoim znajomym-funkcjonariuszem.
- Dasz zapalić? - zapytał, a mężczyzna podał mu przez kraty zapalonego papierosa, włożył go do ust i mocno się zaciągnął. Mimo że wiedział że zaraz zaczną się dokładne przesłuchania był... Szczęśliwy. Może dlatego że Levy nic nie jest? Może dlatego że odwiedził swoją własną celę, której nie odwiedzał tak dawno?  Może, że wrócił do miejsca, gdzie ludzie go rozumieją? Po prostu, był szczęśliwy.

~Yuki

niedziela, 5 października 2014

Rozdział #21 Pierwszy Dzień z Głowy

Hej Koteczki!
Jedziemy z tym koksem! Nowy rozdział tak szybko?! Nie przyzwyczajajcie się to tylko jednorazowo ponieważ na 80% nie dodam rozdziału we wtorek, a jak dodam we wtorek to nie będzie w piątek. Ale to tylko w tydzień po weekendzie. Poza tym króciutki ;) Takie malutkie wprowadzenie :D

- Cana... Pytałaś go chociaż skąd to wziął? - zapytała z nadzieją że jej kolega tak naprawdę nie chciał zrobić tego, do czego doszło.
- Podobno sam zrobił... - mówiła szeptem żeby nikt nie usłyszał.
- Serio...? - zapytała retorycznie, przez myśl jej przeszło że zrobił to specjalnie, ale po co?
Po jakimś czasie już w ogóle nie miała wyrzutów na Canę
- Właśnie szkoła! Trzeba się przygotować! - ocknęła się wieczorem że następnego ranka musi wstać, ubrać się, zjeść coś i siedzieć do południa w... Akademii. Chociaż jedyną pocieszającą rzeczą było to że nie będzie tam sama. Każdy musi przejść przez to piekło.
- Ahri pamiętaj że po lekcjach musimy zostać i dopasować ci mundurek
- Mundurek?
- Strój w którym będziesz codziennie chodziła do szkoły - wyjaśniła.
- A gdzie się podziewa ten różowo włosy chłopak co tu ostatnio bywał? Jak on miał... Natsu?
- Właśnie Natsu! - przypomniała sobie o przyjacielu - Ech... i tak już za późno żeby do niego iść... Zobaczymy się jutro na pewno.

Z samego rana obudził ją dzwonek telefonu; wstała ubrała się, pomogła Ahri w podstawowych czynnościach i po pół godzinie były w drodze do Akademii Wróżek, po drodze widziały masę nowych twarzy - nowi uczniowie, a także te które często widywali. Jedni szli z uśmiechem, drudzy wręcz przeciwnie.
- Lu-chan! - zawołała mała niebiesko włosa dziewczyna.
- Ohayo Levy, jak tam?
- Fantastycznie! Tak się cieszę! Będę was widywać codziennie i po kilka godzin!
- Przyznaj, najbardziej chcesz się spotkać z Gajeelem?
- W-wcale nie! - zaprzeczała, ale jej twarz oblana rumieńcem mówiła sama za siebie.
Wszyscy zebrali się na wielkim placu przed szkołą na apel początkujący każdy rok szkolny. Pan Dyrektor zaczął wygłaszać swoje przemówienie, które ani trochę nie interesowało Lucy. Ona szukała wzrokiem tej różowej czupryny, po całym placu, niestety, nie znalazła go tam. Jakaś grupka uczniów z jej klasy strasznie głośno rozmawiała, raczej narzekała na szkołę, spośród tych głosów usłyszała ten jedyny, niepowtarzalny, unikalny głos należący do Natsu. Odwróciła lekko głowę, by kątem oka zobaczyć, czy to na pewno on. Nie myliła się. Stał tam z rękami w kieszeni uśmiechnięty. Zaczęła przysłuchiwać się ich rozmowie.
- Dawajcie chłopaki! będzie fajnie!
- No nie wiem Natsu, ledwo się rok szkolny zaczął a ty już chcesz imprezę?
- Ej, nie gadajcie tak głośno, nie wszyscy muszą wiedzieć... - rozkazał trzeci głos, po czym rozmawiali tak cicho że Lucy nie była w stanie zrozumieć co mówią, więc posłuchała jeszcze chwilę dyrektora Makarova
-  ...Oprócz uczęszczania do Akademii Wróżek, macie nakaz przeprowadzenia się do naszego akademiku. Oczywiście jest podzielony na chłopców i dziewczynki - "Co?! Mam porzucić mój dom i iść do jakiegoś akademiku?!" Oburzyła się. Dla niektórych dziewczyn nie robiło to różnicy, i tak już mieszkają w Fairy Hills więc przeprowadzkę mają z głowy.
Dyrektor skończył opowiadać swoją mowę i wszyscy rozeszli się do klas i pozajmowali miejsca z tyłu klasy. Lucy usiadła z Levy, a tuż za nimi... Natsu i jakiś rudy chłopak, którego nie znała. Ich wychowawcą został Loki. Tak, niektóre gwiezdne duchy Lucy nauczyły się nie zużywać energii dziewczyny i normalnie prowadzić lekcje. Nauczyciel rozdał wszystkim kartki do wyboru zajęć dodatkowych. Były tam takie przedmioty jak:
Religia
Etyka
Dodatkowa Plastyka
Dodatkowa Muzyka
Żadne nie wydawało jej się ciekawe. Była jeszcze lekcja sportu. Nie przepadała za sportem, ale jako że reszta nie interesuje ją, W-f został jej jedyną opcją, poza tym miała jeszcze trenować z Erzą, ale jako że jej nie ma, nie może jej pokazać że przez ten cały czas jej nieobecności nic nie robiła.
Po skończonych zajęciach informacyjnych wracała do domu z Levy zabrać rzeczy i wprowadzić się do akademii. Wyjaśniły właścicielce że Lucy prędko tam nie wróci i może wynajmować komuś innemu. Po dotarciu do recepcji Fairy Hills musiały nieco naciągnąć zasady, gdyż Ahri nie chciała mieszkać sama, bo niewiele jeszcze umie. Po długich negocjacjach dostały dwa połączone pokoje. Na ich nieszczęście dostały pokój zaraz obok męskiej części. Budynek po prostu był podzielony na pół niewidzialnym murem. Na dodatek pokój naprzeciwko należał do Natsu, co było raczej szczęściem. Pozornie.
- Natsu... - powiedziała cicho w ramach powitania, jednak gdy zobaczyła chłopaka ze smutną miną trzymającego w dłoniach kilkanaście butelek z alkoholem postanowiła nie kontynuować.
- Lu-chan gdzie ci to położyć? - zapytała niebiesko włosa rozpakowując rzeczy swojej przyjaciółki
- Już idę!
- Poza tym... Muszę ci powiedzieć coś ważnego... - zaczęła smutno
- O co chodzi?
- Mam złe przeczucia... Co do Gajeela - Myślała że Lucy wyjdzie z tekstem typu 'zakochałaś się?' 'wiedziałam że się o niego martwisz' Faktycznie, martwiła się, jego zachowaniem - Na apelu widziałam jak był ubrany w glany, spodnie moro i czarną skórę z ćwiekami. Stał z jakimiś typami podobnie ubranymi, rozmawiali o jakimś rajdzie czy coś... Martwię się że może się mu coś stać - oczy Levy napełniały się łzami.
- Rozumiem cię, nawet dokładnie wiem jak się czujesz... Ja mam podobnie z Natsu... - oczy niebiesko włosej rozjaśniały jakby była szczęśliwa że nie jest sama - Przed chwilą widziałam jak idzie z piwem w ręku, smutny... Wcześniej rozmawiali o imprezie... On nigdy wcześniej nie był taki chętny do picia... Martwię się... - Jej oczy również naszły łzami. Levy widząc że obie mają ten sam problem, zmieniła temat
- Musimy się przygotować, mamy diagnozę z poprzednich lat z Chemii
- Racja, trzeba sobie przypomnieć co nieco - otworzyły książki i zaczęły czytać. Lucy tak naprawdę tylko pusto patrzyła w literki, nawet nie próbując ich przeczytać, po głowie krążyły jej rozmaite myśli "Co on wyprawia?!" "Ta podróż go zmieniła... Na gorsze..."
- Lucy, nie możemy tak tego zostawić! - rozpoczęła mowę - Widzę że nie możesz się skupić, ja też, ale nie możemy pozwolić by uczucia przysłoniły nam wiedzę! Umówmy się, zostawiamy ich w spokoju! Są prawie dorośli, jak będą mieć problemy na pewno do nas przyjdą, przecież nie mogli tak po prostu o nas zapomnieć! Zostawmy ich, niech oni przyjdą pierwsi! My nie mamy problemów tylko oni! To oni nie powinni móc się skupić na lekcjach, myśląc o problemach, nie my!
- Masz rację... - przyznała niechętnie.
Resztę nocy przypominały sobie terminy chemiczne i tego typu rzeczy. Niestety jak skończyły okazała się być pierwsza w nocy.
- Dobra Lu ja już idę! Pa!
- Pa! Dobranoc!
Długo nie mogła zasnąć, ciągle myślała o nim, mimo że Levy kazała jej zaprzestać. Przysnęła na chwilę. Obudził ją głośny krzyk o trzeciej w nocy. Szybko rozpoznała do kogo należy. Najwidoczniej impreza się skończyła i pijany Natsu wracał do pokoju, krzycząc i rozwalając wszystko co było pod ręką. Gdy krzyki ustały, spokojnie poszła spać. Sama sobie przyrzekła że da mu spokój, dopóki się nie ogarnie.

~Yuki
Mamy więc przedstawienie mniej więcej kto będzie miał jakie problemy. Oczywiście to nie wszystko co zaplanowałam ;)
Podobało się? Komentuj!

piątek, 3 października 2014

Rozdział #20 Sześć Dni Nieobecności

Hej Koteczki!
Ogółem sobie wymyśliłam taki plan że jak będę pisać w poniedziałek to we wtorek dodaję post, w środę robię sobie wolne, w czwartek zaczynam pisać i w piątek kończę i dodaję. Taki plan, czyli posty powinny się pojawiać we wtorki i piątki... Cyba że coś nie wyjdzie i nie dam rady nic wrzucić...
środa to dzień pojawiania się specjalów jakby jakieś miały w najbliższym czasie nastąpić. Tyle z organizacji, aha i dzisiaj dłużej :D więc... Czytajcie!

Po przeczytaniu listu czuła smutek, jaki wiązał się z tymczasowym odejściem Natsu. Mimo to wierzyła że na pewno wróci cały i zdrowy, ale nie była pewna czy cel jego podróży zostanie osiągnięty, że nie uda mu się i bardzo się tym przejmie i jego osobowość ulegnie zmianie "Lucy?! Dlaczego jesteś taką pesymistką?! Będzie dobrze, przecież to jest Natsu! Natsu! On sobie ze wszystkim poradzi... Jest silny"
- Lucy-san? Co tam masz? - chwilę jeszcze trwała w zamyśleniu ale szybko się obudziła.
- To... No... Moja gildia wraca do domu
- Gildia? Co to takiego? - zapytała cała podekscytowana nową rzeczą do poznania.
- To takie miejsce, gdzie spotykają się magowie, tam też wypełniają zadania i zarabiają i spędzają ze sobą czas.
- Ooo.... - słuchała z zaciekawieniem - W takim razie zabierz mnie tam!
- Jak tylko wrócą na pewno cię zabiorę. Chociaż nie wiem... trzeba się szykować do szkoły...
- Co to szkoła? - Dziwnie opowiadało się komuś o tak oczywistych rzeczach, ale ona była smokiem całe życie więc ma prawo nie wiedzieć takich rzeczy. Przekazała dokładnie o co chodzi, co się robi w szkole i inne tego typu informacje.
- Szkoła jest fajna! - zawołała pełna entuzjazmu - Też chcę chodzić do szkoły!
- Wiesz że szkoła trwa dwanaście miesięcy? Nie powinnaś wracać do Edoras szybciej?
- Ziemia jest taka fajna! Nie chcę jej opuszczać! Jak ukończę szkołę to wrócę...
- Chyba że sobie nie będziesz radziła. Szkoła jest niezmiernie trudna, zwłaszcza na naszym poziomie...
- Poradzę sobie! - upierała się
- Ahri, My chodzimy do szkoły od dzieciństwa i uczymy się od podstaw, a ty pierwszy raz w życiu prawdopodobnie będziesz miała kontakt z nauką na co dzień.
- Jak sobie nie poradzę to będziesz mi pomagać... - odpowiedziała smutno.
- Hai, Hai... Idź już spać, jutro mamy dużo roboty
- Co będziemy robić?
- Rano idziemy cię przedstawić gildii, potem po książki a na wieczór coś sobie zorganizujemy... Dobranoc!
- Dobranoc!

Rankiem poszukały jakiś ubrań w szafie Lucy, żeby Ahri miała w czym chodzić, niestety kolorowo włosa była mniejsza niż Lucy więc musiały szukać czegoś mniejszego.
- A tak poza tym, posługujesz się jakąś magią?
- Hmm... - zamyśliła się - Jako smok zionęłam zimnym niebieskim ogniem, a w tej postaci to nie mam pojęcia... - Odsunęła się od dziewczyny i zaczęła machać rękoma, wypowiadać dziwne słowa, jakby próbowała rzucić jakieś zaklęcie
- Emm... Co ty robisz? - zapytała jakby z obawą że coś dzieje się z psychiką dziewczyny.
- Skończyłam! - powiedziała triumfalnie opierając dłonie na biodrach.
- A co?
- Już wiem jaką mam magię!
- Jaką?
- Magię Kontroli Umysłu - Atmosfera w pomieszczeniu zrobiła się mroczna, nad Ahri pojawiła się czarna aura, ale wszystko zniknęło w jednej chwili gdy powiedziała...
- Ale nie umiem się nią posługiwać!

Po wyjściu z budynku mieszkalnego udały się prosto w stronę gildii. Ahri z zachwytem przyglądała się wszystkiemu zadając pytania o sens istnienia na przykład, magii, karmników dla ptaków czy nawet koszy na śmieci. Jednak szły uśmiechnięte obie, jedna że widzi tyle nowych rzeczy których nie ma w jej świecie, druga że spotka znów całą gildię i Levy, za którą tęskniła najbardziej.
Fairy Tail wróciło, było to słychać już kilkanaście metrów przed budynkiem, krzyki, trzaskania stołów, łamanie krzeseł i nie tylko i zapach alkoholu... Wszystko wskazywało że jest tak, jak być powinno. Otworzyła drzwi i zastała to co kochała - zabawy, walki, krzyki. Oczywiście tylko męska część się bawiła, damska zaś, siedziała i zajmowała się swoją robotą. Mira stała przy barze obdarzając każdego ciepłym uśmiechem i roznosząc zamówienia, Cana siedziała z Laxusem i popijali piwo, Lisanna pomagała siostrze, Juvia przymilała się do Graya któremu podobało się zachowanie dziewczyny, nawet mu nie przeszkadzało. Lucy jednak szukała tej jednej postaci, nad którą zwykle stała dwójka jej przyjaciół.
- Levy-chan! - krzyknęła do niebiesko włosej dziewczyny, czytającej książkę.
- Lu-chan! - odkrzyknęła blondynce i rzuciły się sobie w ramiona po tak długiej przerwie - Lu-chan! Tęskniłam! - łezka w oku zakręciła się obu dziewczynom.
- Ja też! - odpowiedziała jeszcze bardziej się w nią wtulając. Trwały tak przez chwilę w bezruchu, nawet nie zauważyły kiedy nastała totalna cisza którą po chwili przerwał czyiś głos
- No dziewczyny, Grupowe przytulanie! - głos najwyraźniej należał do Cany która pierwsza dołączyła się do uścisku, w jej ślady poszły inne dziewczyny
- Lucy! Cieszymy się że jesteśmy już w komplecie - powiedziała Mirajane. Lucy chciała dodać że brakuje jednej osoby do całości ale widząc roześmiane twarze towarzyszek rozmyśliła się. Większość dziewczyn już wróciła do swoich poprzednich zajęć, tylko Cana, Mira, Juvia i Wendy nadal ściskały dziewczyny.
- Lucy, co ty na to żeby zrobić u ciebie nockę?
- U mnie?! - zapytała z zaskoczeniem - Nie wiem muszę zapytać Ahri... - po wypowiedzeniu tego imienia przypomniała sobie że zapomniała przedstawić nowej przyjaciółki - Dziewczyny i Reszta! To jest Ahri, będzie z nami chodziła do szkoły!

Po paru godzinach gdy każdy już się nagadał ze sobą, i poznali nową uczennicę, Wendy zdążyła ponapawać wszystkich urokiem swojego nowego zwierzaka, Lucy i Ahri zaczęły się zbierać na zakupy.
- Gdzie najpierw idziemy?
- Hmm... Potrzebujemy książek i... Jakiś ubrań dla ciebie... Po co idziemy? - zapytała z uśmiechem na ustach.
- Po Ubrania! - rzuciła szczęśliwa
Zakupy zajęły im dość dużo czasu, skończyły jak nastał wieczór i reszta dziewczyn miała zaraz przyjść do Lucy.
- Musimy się śpieszyć!
Minęły ostatni zakręt, teraz tylko prosto i już w domu. Rozejrzały się, na razie żadnych śladów na zbliżających się gości. Otworzyła drzwi i szybko wbiegła po schodach wraz z Ahri, a im oczom ukazała się grupka dziewczyn stojąca przed drzwiami Lucy.
- Przepraszam! Za długo nam zeszło z zakupami!
- Nic się nie stało! - uspokoiła obie Cana trzymająca w dłoni plecak, jak można było się domyślić, w środku jest kilka butelek alkoholu.
Weszły do środka rozgościły się, Lucy przygotowała jedzenie, napoje i miejsca do spania. Usiadły w kółku i oczywiście największa pijaczka wyciągnęła swój trunek.
- Dziewczyny zobaczcie! Dostałam kilka skrzynek od Bacchusa! Jeszcze nie piłam, zostawiłam na później!
- Tak od razu mamy pić? Nie za wcześnie?
- Oj tam Oj tam, Nie musimy przecież teraz wypić wszystkiego! Na spróbowanie! - nalała dziewczynom po kieliszku na spróbowanie, nawet Wandy dostała mimo iż nie chciała
- Zdrowie! - Wypiły wszystko na raz.
- Dobre! - pochwaliła Lucy
- Mocne - skwitowała Levy
- Tylko 50%! - tłumaczyła brunetka.
Następną godzinę spędziły pijąc, śmiejąc się, bawiąc się, rozmawiając i każda czynność sprawiała im niesamowity ubaw.
- No Lucy, opowiadaj co tam u ciebie i Natsu!
- U mnie?! I Natsu?! Co to za pytanie?!
- Byliście razem w luksusowym hotelu w jednym pokoju, do niczego tam nie doszło? - zapytała z podejrzeniem Mira
- Mira! Coś ty, on pewnie nawet nie myśli o takich rzeczach, poza tym... Już nie zwraca tak bardzo na mnie uwagi... Jakbym była po prostu członkiem jego teamu. Nic więcej - Dziewczyny zauważyły smutny wyraz twarzy blondynki i postanowiły nie drążyć dalej tematu.
Każda po kolei musiała opowiedzieć o swoich relacjach z chłopakami z gildii pod groźbą Cany... I prawie każda była smutna po swojej wypowiedzi, oprócz Cany która albo dobrze ukrywała swoje emocje, albo faktycznie dobrze jej się układało z Laxusem, A Ahri nie miała nikogo na oku więc nie miała nad czym smutać.
- Na poprawienie humoru, do dna! - I wręczyła każdej butelkę z alkoholem. Żadna nie odmówiła, i z chęcią przyjęły trunek by utopić swój smutek. Jeszcze przed chwilą były w pełni trzeźwe, ale po wypiciu trunku, od razu czuły się ostro upite.
- Ej... *hik* nie pijmy tyle... Trzeba się przygotowywać do... szkoły... *hik* - mówiła pijana Lucy. Alkohol dziwnie szybko otumanił całe towarzystwo i czuły się jakby piły dobre kilka godzin. Jako że zbliżała się noc, zraz wszystkie zrobiły się śpiące.
- To nie fair że otwierają tak szybko *hik* Akademię Wróżek - żaliła się Juvia wpół śpiąca.
- Juvia... Nie narzekaj...
I po chwili wszystkie znużył sen, tak twardy że spałyby do południa.

Lucy obudziły krzyki dzieci spod jej mieszkania, wszystkie krzyczały i śmiały się. Spodziewała się że oślepi ją poranne słońce, jednak ku jej zdziwieniu słońce było wysoko na niebie. Spojrzała na zegarek, wybijał właśnie 13:00.
- Ostro wczoraj przesadziłyśmy... - powiedziała cicho do siebie. Ominęła leżące na podłodze w różnych pozycjach, koleżanki z gildii i udała się by zrobić im jakieś śniadanie. Ciężko było jej zrobić cokolwiek, głowę jej dosłownie rozsadzało i miała wrażenie jakby była w pralce ustawionej na wirowanie na osiemset. Przygotowała sok z pomidorów, jajecznicę z kiełbaską podsmażaną na patelni. Podała na talerzach na stół i wróciła przygotować kawę. Gdy wróciła z gorącym napojem, dziewczyny siedziały wokoło stołu i zajadały przygotowane śniadanie. Wszystkie wyglądały jakby zostały zjedzone, przetrawione, pozbawione życia i wydalone.
- Dziękuję... Lucy... - wymamrotała Levy-zombie.
- Jak zjemy idziemy do gildii - zażądała Cana i nie otrzymała żadnej odpowiedzi, co mogło oznaczać że żadna nie ma nic przeciwko, albo że nie mają siły się sprzeciwiać.

Otworzyły się mosiężne drzwi do budynku z napisem "Fairy Tail" i weszła grupa pół-zombie, mimo wszystko dużo lepiej czuły się po śniadaniu. Nikt nie zwrócił na nowo przybyłe uwagi, prócz Graya.
- Juvia! Dziewczyny gdzieście były tyle czasu?! Natsu ma dzisiaj wrócić! - Twarz blondynki rozchmurzyła się
- Ale miał wracać dzień przed rozpoczęciem roku...
- O czym ty mówisz? - popatrzył na Lucy jak na kretynkę - Jutro już oficjalnie zaczyna się rok szkolny... - stała chwilę w bezruchu, musiał minąć dość długi czas zanim zatrybiła co tak naprawdę powiedział jej Gray.
- Że co?! - ocknęła się - Jak to jutro?! Czyli... Nie, zaraz... Jakim cudem uciekło mi sześć dni?! - krzyczała sama do siebie - Przecież my tylko byłyśmy u mnie na nocce... - myśli kilka razy odbijały się po jej głowie i nie mogły znaleźć drogi do mózgu.
- Cana! - jak tylko fakty dotarły do jej mózgu rzuciła się z wyrzutami na przyjaciółkę - Coś ty nam dała do picia?! Spałyśmy sześć dni! Natsu zaraz wraca! - ostatniego zdania miała nie mówić na głos i się zarumieniła.
- Nie mam pojęcia!!! To Bacchus! - tłumaczyła się. Mimo to w pewnym sensie nie była na nią zła, wręcz przeciwnie. Czuła ulgę że przeżyła te sześć dni i nie musiała przeżywać tych dni w tęsknocie za nim.


~Yuki
No dzisiaj dużo dłużej ale nie miałam siły rozkładać tego na dwie części. Wbrew pozorom nie przyśpieszyłam akcji, zaplanowałam wszystko :D A tak naprawę chciałam szybciej opisywać szkołę i nie chciałam opisywać dni bez Natsu <3 Wybaczcie :D