czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział #11 Pamiątka

Hej Koteczki!
Jej jest nas coraz więcej! <3
Teraz posty są coraz rzadziej... Brak czasu robi swoje.
Ale czytajcie!


I tak oto wyruszyli. Zapłacili za hotel, przespali się i rankiem udali się wykonywać swoją misje. Jeszcze w hotelu Levy napisała list do swojej blond włosej przyjaciółki. Miała go wysłać przed rozpoczęciem swojego zadania. Jednak całkowicie o nim zapomniała, i udała się w wyznaczone miejsce. Po pewnym czasie nikt nie trafił na jego ślad. Znudzony żelazny smoczy zabójca postanowił olać plan Tytanii i działać po swojemu. Po prostu pytał przechodniów czy widzieli tego faceta. Na podobny pomysł wpadł lodowy mag. Coś było dziwnego... Mieszka tam od jakiegoś czasu a nikt go nie zna, ani  nie widział? Pozostało im szukać dalej...


*Plaża*


Posiłek w restauracji był wyśmienity. Wyszli z restauracji bardzo zadowoleni. Nawet nie zauważyli jak szybko nastał wieczór.
- Się zasiedzieliśmy! Wracamy - skwitowała blondynka po czym chciała udać się w stronę hotelu, jednak poczuła uścisk na swoim nadgarstku.
- Już wracamy? - zaśmiał się - Idziemy pospacerować po plaży! - rzekł z wielkim uśmiechem na ustach. No tak, plaża, zachód słońca... "Jak romantycznie!" pomyślała. Jednak przeczucie jej mówiło że lepiej wracać. dręczyło ją to. Jednak gdy ujrzała zachód słońca od razu to uczucie minęło. Było piękne.

(Tak! moje zdj jak byłam nad morzem 2014!)
Usiedli obok siebie na piasku wpatrując się w tan piękny widok, niczym zakochana para.
- Podoba ci się? - zapytał retorycznie. Ta tylko skinęła głową. Oparła głowę o ramię chłopaka. Wyglądali razem przesłodko. Po jakiś dwudziestu minutach zrobiło się chłodno.
- Lucy wracamy - chciał się podnieść ale kątem oka zauważył że dziewczyna śpi. Wziął ją na ręce i skierował się w stronę domu. Po dotarciu odłożył ją na łóżko i skierował się w stronę łazienki. W tej samej chwili dziewczyna się obudziła. Zdawało jej się że jest sama w pokoju. Zastanawiała się jak tu trafiła. Zaczęła szukać czegoś w swojej walizce. Zauważyła kopertę. Były w niej pieniądze które ze sobą zabrała. Czyli połowa tego co ma.
- Cooo?! - krzyknęła i wparowała do łazienki. Zastała tam różowo włosego owiniętego na biodrach w ręcznik, myjącego zęby. Na jej widok przeraził się.
- Lucy? co się stało? - zapytał zdziwiony.
- Pieniądze... Pieniądze... zniknęły!!! - krzyknęła z rozpaczą w oczach.
- Jak to zniknęły?
- No po prostu nie ma ich! - pokazała pustą kopertę. Popatrzyli się na siebie bezradnie.
- Co my zrobimy? - zapytała załamana upadając na kolana, zakrywając twarz w dłoniach. Salamander wybiegł z pokoju, do recepcji. wytłumaczył całe zajście. Okna, drzwi były pozamykane. Nie było również śladów włamania. Klucze mieli tylko oni i recepcja.
- Więc ktoś od was musiał nam je ukraść! - wrzasnął rozzłoszczony Dragneel.
- Proszę się uspokoić, zaraz wszystko się wyjaśni - zapewniała sekretarka. Czekali bardzo długo.
- Natsu... uspokój się...
- Jak mam być spokojny? Ktoś z tej obsługi ukradł połowę twoich pieniędzy! - gotowało się w nim coraz bardziej. Po chwili do ich pokoju weszła cała obsługa.
- Przepraszamy. Żaden z nas tego nie zrobił...
- W takim razie kto?! - przerwał rozwścieczony Dragneel.
- Niedawno przyjęliśmy nowego człowieka. Zdawał się być dobry... Ale myliliśmy się. Prawdopodobnie to on zabrał państwa pieniądze. Także zabrano z pokoi cenniejsze rzeczy... a także nasze klucze... - posmutniała pani sekretarka. - Połowa naszych klientów nie może wrócić na chwilę obecną do pokoi. Oddamy państwu część pieniędzy... jutro prawdopodobnie większość klientów będzie mogła wrócić do siebie...
- Nie przyjmiemy tych pieniędzy - powiedział twardo zabójca smoków - W zamian kupcie wszystkim klucze - uśmiechnął się szeroko do obsługi hotelu. Wszyscy byli zadowoleni hojnym zachowaniem różowo włosego. Od razu na twarzach ludzi pojawiły się uśmiechy. Tylko nie na twarzy blondynki. Gdy wszyscy opuścili pokój blondynka oburzona zapytała
- Jak mogłeś? teraz już nie mamy w ogóle pieniędzy! - rzekła ze łzami w oczach.
- Ale tamtym ludziom to się bardziej przyda - zapewnił blondynkę.
- To co my teraz zrobimy bez pieniędzy?
- hmmm... może... Pójdziemy do pracy?
- do pracy? na wakacje? - spojrzała na niego z zażenowaniem
- Chyba że wolisz do końca tych naszych wakacji siedzieć w domu i nic nie jeść ani nie pić... - zażartował z blondynki - a no tak! można pić! wodę z kranu bądź jak wolisz to z kibelka. - powiedział chyba za dużo. Spojrzała na niego z chęcią mordu. Co jak co ale niestety miał rację.
- Nienawidzę jak masz rację - oburzyła się trochę na co chłopak zareagował głośnym śmiechem. Była już noc więc ułożyli się do spania. Dziewczyna na początku nie mogła zasnąć. Poczuła jak obejmuje ją w talii
- Lucy śpisz? - nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Udawała że śpi. - Wiesz... Pamiętam te czasy kiedy razem chodziliśmy na misje. Z Erzą, Grayem i Happym... Na początku nie mogłem pogodzić się z tym że jesteś ksieżniczką... Nawet nie wiem czemu ale przeszkadzało mi to... Piękna i Bestia, nie wyobrażałem sobie takiego scenariusza. Potem się z tym pogodziłem... Jeszcze te wakacje... Nawet nie wiem dlaczego tu jestem... Wiem że za wszelką cenę będę cię zawsze chronić. Jestem potworem, a ty... Piękną księżniczką... Gdybyś zobaczyła moje plecy wiedziała byś o czym mówię. Mam nadzieję że nie psuję ci tego wolnego czasu... Dobranoc. - szeptał dziewczynie na ucho. Słyszała wszystko, co do słowa. Naprawdę myślał o niej jak o księżniczce którą tak bardzo nie chciała być. Mimo to ucieszyła się że jest dla niego ważna. Zasnęła w spokoju z uśmiechem na ustach.
Gdy wstała nie było jej towarzysza obok niej. Z łazienki dało się słyszeć ciche syczenia z bólu.
- Natsu! Co ty tam robisz? - nie otrzymała żadnej odpowiedzi. Po chwili chłopak wyszedł z łazienki, że smutnym wyrazem twarzy - Coś się stało?
- nic specjalnego... - mruknął pod nosem. Podeszła do niego i spojrzała mu prosto w oczy - mówię że nic - uśmiechnął się sztucznie. Zauważyła że nic z niego nie wyciągnie więc opuściła sobie.
- idziemy szukać pracy? - i ruszyli. Pytali czy nie chcą pomocników, obsługi, kelnerów itp. Doszli do baru gdzie właśnie potrzebowali pracowników. Zatrudnili się na dziś. Przebrali się w swoje stroje i ruszyli do pracy. Polegała na przyjmowaniu od gości zamówień. Mieli doświadczenie. Kiedyś już podobnie pracowali. Dragneel wyglądał bardzo elegancko. Czarne spodnie, biała koszula i niebieska kamizelka i czarna muszka. Heartfilia też była elegancka. Czarna krótką sukienka z niebieskimi wykończeniami. Podobna do stroju jej pokojowi Virgo. Chyba oboje za bardzo wczuli się w swoje role. Blondynka używała swojego seksapilu dla gości a różowo włosy pokazywał sztuczki ze swoim ogniem. Po zakończonej robocie (coś około 15:00) zjedli i poszli na plaże.
- To dzisiaj się razem opalamy! - zawołała radośnie blondynka.
- że co?
- ostatnio pływaliśmy to dziś się opalamy! Albo idziesz sam. - odpowiedziała. Ten tylko burknął coś pod nosem. Ułożyli się obok siebie na kocu. Słońce przyjemnie przygrzewało skórę blondynki. Dla różowo włosego to nic nowego.
- Lucy... Nudzi mi się... - nie otrzymał żadnej odpowiedzi. - Lucynko... - zaczął bawić się jej kosmykiem włosów, wiedział że dziewczyna nie lubi jak się ją tak nazywa. Mimo to nie reagowała - Lucynko... Nudzi mi się...
- Ucisz się - mruknęła ledwo słyszalnie - jesteś czasami irytujący, wiesz?
- No ale mi się nudzi... Wyobraź sobie że mi zawsze jest tak gorąco
- Ale mi nie.
- A sprawić by tak było? - zapytał, po czym otulił ją swoim ciałem. Duża dodatnia temperatura i gorące ciało Salamandra... Mimo gorąca które było nie do wytrzymania, było jej przyjemnie. "przyjemnie... Ale jesteś za ciężki" mówiła sama do siebie, po czym próbowała zrzucić z siebie smoczego zabójcę. Bezskutecznie.
- Puszczę cię jak pójdziemy popływać - uśmiechnął się zadziornie. Blondynka wiedziała że nie da jej spokoju.
- No dobra... - wstali i pobiegli do wody.
W trakcie ich wspólnych zabaw chłopak zniknął z oczu Heartfilii. Szukała go wzrokiem.
- Tutaj! - usłyszała znajomy głos i odwróciła się w stronę z której on dobiegł. Poczuła jak górna część jej bikini zsuwa się z niej. W mgnieniu oka została jej pozbawiona, i wylądowała w rękach Dragneela, który szeroko się uśmiechnął. Teraz jej piersi zakrywały ręce.
- Oddawaj to! - krzyknęła zdenerwowana. Chłopak odwrócił się do niej plecami. Poczuła zapach spalenizny. Odwrócił się i oddał jej to co zabrał z wypaloną dłonią Salamandra na prawej części.
- Naprawdę? - zapytała zdenerwowana. Jednak w duchu była zadowolona, nie wiedziała nawet dlaczego. "Pamiątka z pierwszego wyjazdu na wakacje z Natsu... Wole nie myśleć co będzie następne..."


Ich wspólne zabawy nad wodą zostały szybko przerwane. Na niebie pojawiły się ciemne chmury zwiastujące burzę. Szybko udali się do domu. Udało im się uniknąć deszczu. Przebrali się, i musieli jakąś wykorzystać wolny czas.
- Co robimy? - zapytała znudzona magini.
- Co?
- No co będziemy tu robić? Na zewnątrz pada, więc musimy coś w budynku wymyślić do roboty
- No nie wiem mi się chce spać - skwitował chłopak i dosłownie padł na łóżko. Momentalnie zasnął pozostawiając blondynkę samą. Ją po chwili też zmógł sen i również się położyła. Za oknem grzmiało i błyskało co utrudniało jej zaśnięcie. Po jakimś czasie jednak udało jej się zasnąć.



~Yuki

piątek, 22 sierpnia 2014

Info o przyszłości

Hej koteczki!
Jak już wspomianałam robię z przyjaciółką bloga. Główną bohaterką też jest Lucy, ale totalnie inna. Właściwie to jest jej blog a ja jej daje tylko pomysły. Ale kontynując myślałam o tym blogu. Podoba mi się coraz bardziej i się rozkrecam. Po zakończeniu tej historii zacznę kolejną. Ale nie taką zwykłą. Tamta będzie odwrotna! Ale nie spojleruję tylko pisze że nastepna historia nie będzie nigdzie indziej jak na tym blogu. Żeby nie było. No to ją już swoje powiedziałam... Aha post są rzadziej bo mam mniej czasu... Wena na razie się trzyma. Pisze na raty i mam wrażenie że nic nie trzyma się kupy. Ale chyba zrozumiecie. No to podatki!

One-Shot Gray x Juvia #1 Pierwszy raz +18

Hej koteczki!
Jak zapowiadałam jest one-shocik!
Krótki bo krótki ale jest! i jest +18
Także no... ten tego... Nie umiem
takich scen opisywać >.< To mój
pierwszy raz więc nie wiem czy źle
czy dobrze... Następnym razem się
Bardziej postaram! Obiecuję!


- Juvia! przestań się do mnie tak kleić!
- Ale panicz Gray nie rozumie! Juvia chce żeby panicz ją zauważył! - Tłumaczyła się niewinnie, po czym opuściła gildię.
- Ciekawe gdzie ją wywiało? - zastanawiał się.
- Nie byłeś dla niej zbyt ostry? - zapytał jakiś głos.
- Mira? no nie wiem...
- Dał byś jej jednoznaczną odpowiedź.
- Niby jaką?
- Co do niej czujesz?
- Co proszę?
- Kochasz ją? - zapytała prosto z mostu, najstarsza siostra Strauss, na co chłopak spalił buraka. Wiedział że ją lubi, ale żeby kochać? - Idź ją przeproś. Zaproś na jakąś kolację czy coś - Mag lodu wstał pokiwał głową i ruszył za swoją ukochaną w stronę jej domu w Fairy Hills. W połowie drogi zatrzymał się i pomyślał "Tak z pustymi rękami? nie wypada..." Wrócił się na małe zakupy. Po chwili usłyszała dzwonek do drzwi. Otworzyła, i zobaczyła ten widok. Widok który uwielbiała. Omalże nie zemdlała.
- Juvia. Przepraszam Cię. Nie powinienem był tak Cię traktować - wręczył dziewczynie bukiet czerwonych róż - Mam nadzieję że mi wybaczysz.
- Juvia wybacza paniczowi! - i moment uwiesiła się na szyi chłopaka.
- Hej, hej. Żaden 'panicz'. Mów mi po imieniu - posłał niebiesko okiej szeroki uśmiech. Odwzajemniła go i odłożyła kwiaty do wazonu. Nim się spostrzegła na stole stał szampan. Poszła po kieliszki, i razem wypili go. Było inaczej niż zwykle. Okazało się że z Deszczową Kobietą da się rozmawiać jak z normalnym człowiekiem! Śmiali się, rozmawiali do późnego wieczora. Dziewczyna wstała, i udała się w stronę kuchni. Przyniosła ze sobą dwie butelki sake. Na ten widok chłopak się zdziwił. Jednak ta nie dosiadła się do niego lecz poszła do łazienki. Wzięła prysznic i przebrała się w jasno niebieską piżamę. Wyglądała w niej naprawdę uroczo. Po wyjściu zobaczyła że jej ukochany nie ma na sobie ubrań. Jak na niego to i tak długo wytrzymał. Po wypiciu całej butelki, niebiesko oka odpłynęła. Podeszła do jeszcze trzeźwego mężczyzny i usiadła na jego biodrach. Złożyła na jego ustach delikatny, acz namiętny pocałunek. Myślała że na tym się to skończy. Lecz ku jej zdziwieniu jej ukochany zaczął odwzajemniać pocałunki, z jeszcze większą namiętnością.
- Gray... - powiedziała między pocałunkami - Naprawdę? - zapytała zdziwiona. Od razu wiedział o co jej chodzi.
- Tak... - odpowiedział patrząc prosto w jej niebieskie oczy. Zarumieniła się. Mimo to uśmiechnęła się. Ich pocałunki były jeszcze bardziej namiętne. Przenieśli się na łóżko. Ich języki zaczęły radośnie razem tańczyć. Chłopak zaczął ją rozbierać. Po chwili została w samej bieliźnie. Tak samo jak i on. Całkowicie mu się oddała, a on pragnął jej. Jak nigdy. Jego pocałunki zeszły na dekolt. Od czasu do czasu dało się słyszeć ciche jęki dziewczyny. Otworzyła oczy i jej górna część bielizny znajdowała się na podłodze. Po chwili zaczął całować jej piersi. Przygryzał je lekko zębami. Jęki stawały się coraz głośniejsze. Sprawiało mu to przyjemność. Jedną ręką pieścił jej pierś i delikatnie ssał jej sutka, drugą zaś jeździł po brzuchu. Zjechał ręką w stronę majtek, Odszukując łechtaczki. Znalazł. Była lekko mokra od pieszczot, jakby gotowa. Czuła jak jej dolna bielizna zsuwa się jej z bioder. Nie pozostając dłużej dłużna chłopakowi zdjęła pozostałą część bielizny. Obróciła się tak, że teraz ona była na górze. Całowała go a rękoma jeździła po jego nagim, idealnie wyrzeźbionym torsie. Czuła szybsze bicie serca. Zjechała prosto w stronę chłopaka penisa. Jakby naśladowała jego ruchy. Gdy go dotknęła poczuła ciarki na plecach. Najwidoczniej zauważył to. Uśmiechnął się delikatnie i wrócił do pocałunków. Nie pewnie złapała jego członka. Zdziwiła się. Oderwa ła się od niego i spojrzała mu w oczy.
- Coś się stało? - zapytał nie pewnie. Pokiwała głową na znak że wszystko w porządku. "Jak można mieć coś tak dużego?!" pomyślała. Obrócili się tak że znowu on był na górze. Obdarował ją pocałunkami. Delikatnie lecz zdecydowanie wszedł w nią. Ta aż jęknęła z bólu. Spojrzał na nią czy wszystko w porządku. Jej wyraz twarzy mówił że nie chce więcej. Że ma dość. Że nie jest jeszcze gotowa. Zrozumiał. Delikatnie wyszedł z niej i ułożył się obok niej na łóżku. Nie był do końca zadowolony. Widziała to, było jej źle. Wiedziała że sprawia jej to przyjemność. Ale ból był niesamowity ale i przyjemny. Zdecydowała się. Znowu obdarowała go pocałunkami.
- Już dobrze. Dam radę - wyszeptała. Na twarzy chłopaka znów pojawił się uśmiech. Znów całował, pieścił ją. Tym razem bardziej delikatnie wszedł w nią. Uśmiechała się. Ruchy jego bioder były coraz szybsze i bardziej zdecydowane. Po pokoju rozlegały się coraz głośniejsze jęki. Oboje byli w pełnej rozkoszy. Było im przyjemnie. Cieszyli się swoją bliskością. Po kilku chwilach upadł obok niej na łóżko. Doszedł. Oboje byli szczęśliwi. Wtulił się w nią. Po chwili zaczęła ze zmęczenia. Patrzył jak to ona słodko wygląda podczas snu. "zaraz ona była pijana! Co jeśli potem będzie tego żałować?" pomyślał. "Nie to nie możliwe" w pocałunkach nie dało się wyczuć ani kropli alkoholu. Po chwili sam zasnął wtulony w swoją ukochaną i pełny szczęścia.
















Rozdział #10 Era

Hej Koteczki!
Teraz posty będą trochę rzadziej dodawane gdyż
Ja i moja przyjaciółka razem robimy bloga :) nie
o Fairy Tail (chociaż tym się kierujemy) ale taki
Fantasy, akcja, magia, przygoda. No coś typu to
tylko inna fabuła, bohaterowie itp. Za niedługo jak
coś się pojawi to dam wam linka ;)
I jak się podoba motyw NaLu na plaży i gildii?


*Plaża Akane*

Pierwsza obudziła się blondynka. Było jej bardzo przyjemnie - ciepło. Odwróciła się do tyłu.
- Natsu!!! - krzyknęła sama do siebie. Na szczęście się nie obudził. Miał twardy sen. "Wiedziałam że jak dostaniemy podwójne łóżko to się tak skończy!" złościła się na siebie w myślach. Mimo to było jej przyjemnie. Czuła się bezpiecznie w jego ramionach.
- Ohayo Lucy! - zawołał radośnie nie przestając jej obejmować.
- Mógłbyś mnie już puścić?
- W nocy cała się trzęsłaś. Pomyślałem że Ci zimno... i tak wyszło... A nie jest ci przyjemnie? - zapytał po czym jeszcze bardziej się w nią wtulił. Nie odpowiedziała nic, tylko się zarumieniła. Wyrwała się z silnych ramion chłopaka i skierowała się w stronę łazienki. Po jakimś czasie wyszła owinięta w ręcznik. Krople wody z jej mokrych włosów skapywały na podłogę. Różowo włosy objął ją wzrokiem.
- Na co się tak patrzysz?
- Wiesz... ładnie ci w tym - Uśmiechnął się szeroko. Wstał z łóżka po czym zabrał coś ze swojej torby i zniknął za drzwiami łazienki. W końcu już dziesiąta, i będą ruszać na jakieś śniadanie i na plażę! Przebrali się i po chwili już czekali na śniadanie. Oczywiście podwójna porcja dla smoczego zabójcy.
- Jakim cudem ty tyle jesz i nie tyjesz?
- Mój ogień może spalić tłuszcz, poza tym dużo ćwiczę.
- Też bym tak chciała...
- Może nie wyglądasz, ale Happy mówi że jesteś strasznie ciężka.
- Ten kocur... - dziewczyna zdenerwowała się słysząc te słowa - Dobrze że go tu nie ma... - powiedziała na co Salamander zareagował lekkim śmiechem. Po skończonym posiłku udali się na plażę. Dziewczyna rozłożyła koc i się opalała. Zabójca pobiegł do wody. Po chwili ciała blondynki było przyjemnie nagrzane. Po jakiś piętnastu minutach jej przyjemność musiała się skończyć.
- Lucy Chodz ze mną popływać... Samemu jest nudno...
- Daj mi się człowieku poopalać.
- Lucy... - w jego głosie dało się słyszeć smutek i jednocześnie prośbę. Nie mógł odpuścić. Wziął koc wraz z blondynką w środku i rzucił do wody. Zimnej wody. Nagrzane ciało blondynki zetknęło się z lodowatą wodą. Słyszała głośny śmiech różowo włosego. Żyłka na jej czole zaczęła niebezpiecznie pulsować. Goniła go, dosyć długo. Zmęczony zanurkował i znikną z oczu blondynki. Ta zatrzymała się i szukała go wzrokiem. Usłyszała za sobą głośny plusk wody. Teraz był tuż za nią. Ujął ją w talii, podniósł i usadził na swoich ramionach.
- Nie wierć się bo spadniesz! - instynktownie złapała się jego głowy. Zaczęła bawić się jego mokrymi, różowymi włosami. Było jej przyjemnie. Chłopaka wyraźnie irytowało zachowanie dziewczyny. Zaczął biec w stronę plaży. W połowie drogi stanął.
- Lucy... Złap się mocno! - biegł ile sił w nogach. Mimo prędkości smoczego zabójcy czuła się bezpieczna, wiedziała że nie dopuści żeby stała się jej krzywda. Jednak chyba się przeliczyła. Gwałtownie się zatrzymał przez co blondynka szybko wylądowała w wodzie. Wbrew pozorom nie było głęboko, przez co jeszcze bardziej bolało. Spojrzała na Salamandra, zrobiła złą minę, nadmuchała policzki i odwróciła wzrok krzyżując ręce na piersiach.
- Oj to było dla żartu! - blondynce najwyraźniej nie było do śmiechu. Postanowił ją udobruchać. Pochylił się i mocno ją uścisnął. Na twarzy magini pojawiły się dwa pokaźne rumieńce. Odwzajemniła uścisk.
- To nie znaczy że Ci wybaczam - powiedziała surowo.
- Wiem... Domyśliłem się - mimo że był smutny, uśmiechnął się. - W takim razie, zabieram cię na obiad! co ty na to? - Heartfilia skinęła głową na znak że się zgadza. Ruszyli w stronę bogatej restauracji.


*Gildia*


"Edoras... niezbyt dobrze mi się to kojarzy... Walczyłam sama ze sobą. Tyle że ze złą, sobą. Knighwalker. Nie chcę znowu tego przeżywać... Po co tworzyć następny równoległy świat? Jak dla mnie to bez sensu. I jeszcze Jellal. W sumie jest królem w Edoras. Nawet nie wiemy co się tam dzieje. Jeśli znowu będziemy musieli tam trafić, to przynajmniej będziemy mieli doświadczenie, z poprzedniego razu " Myślała szkarłatno włosa. Z przemyśleń wyrwała ją poczta. Zobaczyła list zaadresowany do niej.


Droga Erzo!
Nie uda mi się szybko wrócić. Możliwe że w ogóle nie wrócę. W każdym razie, Mam do ciebie wielką prośbę. Zbierz kilku naprawdę silnych magów i jak najszybciej udajcie się do miasta Era. Tam mieszka Bora. Już pewnie wiesz kto to jest. Z tego co wiem, będzie szukał po mieście ostatniego elementu by utworzyć ten świat. Najprawdopodobniej będzie to lacrima.  W żadnym wypadku nie zawiadamiajcie Magicznej Rady, ani nie mówcie o tym nikomu z gildii, z wyjątkiem magów których wybierzesz. Nie zwracajcie na siebie uwagi. Wbrew pozorom Bora jest strasznie silny. Pośpieszcie się nim będzie za późno!
I za nic nie zawiadamiajcie Rady!

Jellal

Po przeczytaniu listu, dziewczyna zerwała się z miejsca i wyruszyła na poszukiwania. Po godzinie udało jej się zebrać: Graya, Juvię, Gajeela, Levy, Wendy i całe Raijinshuu.
- A gdzie Natsu i Lucy? - zapytała zdeterminowana.
- Przecież wyjechali razem na wakacje... - odpowiedziała Levy
- Cholera! Akurat teraz kiedy by się przydali!
- Możesz nam wyjaśnić po co nas zebrałaś? - zapytał znudzony Gajeel. Tytania zaraz im wszystko wytłumaczyła. 
- Więc taki jest plan: Wyruszmy za moment i szukamy jakiegoś miejsca na noc w Erze, i szukamy takiego człowieka 

(pokazała zdjęcie z gazety)
- Jeśli go znajdziecie, pod żadnym pozorem nie zwracajcie na siebie jego uwagi. Jak go znajdziecie podacie mu nadajnik i zawiadomicie resztę.
- Niby jak mamy mu dać ten nadajnik? - zapytał ironicznie Freed. Scarlet wyjęła z kieszeni ulotkę. Było na niej napisane o jakiejś szkole języków.
- Jedna z nich jest z nadajnikiem, reszta bez. Oczywiście tą z nadajnikiem dacie właśnie jemu. Proste? są jakieś pytania? - nastała cisza. - Jak nie to ruszamy!


~Yuki

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Rozdział #9 Powrót fałszywego Salamandra?

Hej Koteczki!
Jakoś coś wena mnie opuściła...
Nie jestem zadowolona z tego rozdziału.
Ale i tak go wstawiam. Jak chcecie to czytajcie
Te bazgroły xD

- Lucy wstawaj! Lucy! - wolał chłopak do śpiącej jeszcze dziewczyny. Miała naprawdę twardy sen. Wołał, szturchał i nic. Poszedł do kuchni po szklankę z wodą. Oblał nią twarz blondynki. Ta jak na zawołanie obudziła się.
- Natsu czemu polałeś mnie wodą? - zapytała nie tomnym głosem.
- Lucy zaraz mamy pociąg!
- Ja nigdzie nie jadę... Idę spać...
- Lucy, naprawdę nie chcesz jechać do luksusowego hotelu na plaży Akane? - zapytał z zaciekawieniem.
- Aa! Czemu nic wcześniej nie mówiłeś?! Zaraz się spóźnimy! - ożywiła się natychmiast, i po kilku minutach była gotowa. Pobiegli na dworzec i czekali na swój pociąg podekscytowani. Po paru chwilach niechętnie wsiedli i ruszyli w podróż.

*Tymczasem w Gildii*

- Mirajane widziałaś gdzieś Gajeela?
- Nie mistrzu. Jeszcze nie wrócił. - odpowiedziała z małym zakłopotaniem. Na jej twarzy już nie gościł uśmiech. "Dlaczego właśnie teraz?" Pytała samą siebie.
Erza, mistrz, Mira oraz Laxus czekali aż wróci żelazny smoczy zabójca. W gildi jak zawsze głośno hóczno i wesoło. Tylko tej czwórce nie było do śmiechu. W końcu wrócił Gajeel. Makarov wrócił do swojego gabinetu a za nim smoczy zabójca.
- I informacja była prawdziwa? - zapytał oschle starzec.
- Na nasze szczęście nie... Ale mamy o wiele gorszy problem.
- Jaki?
- moja misja się przedłuża, bo musiałem sprawdzić jedną rzecz. Prawda że od kilku dni nie ma Jelalla w gildii?
- Erza mówiła że udał się na długą i trudną misję
- Więc ona też może nie wie. Można ją tu zwołać? - Mistrz pokiwał głową na potwierdzenie. Wstał i podszedł do drzwi. Zapukał w nie kilka razy i wrócił na swoje miejsce. Na twarzy czarno okiego pojawiło się zdziwienie. Chciał zapytać co to miało znaczyć. Niestety nie zdążył, do pokoju właśnie weszła szkarłatno włosa.
- Mistrzu wzywałeś mnie? - zdziwienie przerodziło się w uśmiech.
- Wiesz gdzie aktualnie znajduje się Jellal? - zapytał prosto z mostu. Ta bez zastanowienia odpowiedziała
- Z tego co wiem to udał się na misję klasy S.
- To ty jeszcze mało wiesz... - zaśmiał się pod nosem zabójca.
- mistrzu o co chodzi? Co się stało z Jellalem?
- Erza uspokój się. Za niedługo się z nim zobaczysz. - zapewnił ją. - Widziałaś może coś podejrzanego na nocnym niebie?
- hmmm.... - zamyśliła się - może to że, niebo wydaje się być ciemniejsze niż zwykle. Ale tak poza tym to nic.
- Tak. Ale to nie wszystko... Od paru miesięcy po Magnolii krąży plotka o Tajemniczym człowieku. Mówił ciągle coś o nowym świecie, lepszym świecie, bez przestępstw, złodziei, kradzieży, bez niebezpieczeństwa. Czyli tak zwanym przez niego Świecie Idealnym. Oczywiście nikt mu w to nie wierzył. Tydzień temu zniknął. Może po prostu się wyniósł albo - przerwał i spojrzał na Gajeela. - chce doprowadzić swój plan do skutku.
- Przecież to niedorzeczne - wyrwała się z zamyślenia Tytania. "zwykły człowiek nie może sam stworzyć innego świata"
- Pamiętasz wybuch który nastąpił trzy dni temu w porcie?
- Tak, ten co rozwalił port i kawałek miasta 'czarnym ogniem'.
- Świadkowie którzy to przeżyli powiedzieli że jakiś facet pokłócił się z barmanem. Chciał już wyjść, zatrzymał obrócił się i po prostu spojrzał na barmana, kiedy wszystko wybuchło. A on szedł spokojnie w głąb miasta i zniknął. Barman jednak przeżył ten wybuch, lecz odniósł bardzo poważne rany.
- Dzisiaj w karczmie dowiedziałem się że barman zszedł na zawał. - dodał zabójca smoków.
- Zaraz, a co ma do tego Jellal? - zapytała zmieszana całą tą sytuacją.
- Jak już wiesz zamykał on Animy pochodzące z Edoras. Pewnie próbuje coś zrobić z tym kolesiem. - Do gabinetu wbiegła właśnie zdyszna Levy trzymająca w ręku książkę. Zdziwiła się obecnością Gajeela, ale postanowiła się nie rozpraszać.
- Mistrzu znalazłam! - powiedziała ledwo łapiąc powietrze.
- Dobrze się spisałaś! podaj mi te książkę - dziewczyna grzecznie wykonała rozkaz. Makarov chwilę poczytał.
- Próbujemy zdobyć więcej informacji na jego temat. Niestety jak na razie nie mamy dobrych wieści - zasmucił się lekko mistrz.
- To znaczy? powiedzcie mi wszystko co wiece - rzekła pewnie szkarłatno włosa.
- Wiemy że ten 'ktoś' nazywa się Bora. Ten który się podszywał pod Salamandra, i porwał Lucy. Od każdej osoby naznaczonej jego urokiem pobierał energię. Im dłużej dziewczyna była w zauroczeniu tym była słabsza. Mamy też informację że można otworzyć bramę która 'przenosi' do innego świata. Podobnie powstało Edoras. Z tą różnicą że Edoras tworzyło naprawdę wielu potężnych magów. A ten facet chce zrobić to sam. Jednak coś nam w tym wszystkim nie pasuje... mam wrażenie że brakuje nam jednej części tej całej układanki. Ale na razie póki nie skontaktujemy się z Jellalem nic nie możemy zrobić. Pozostaje nam czekać

*Plaża Akane*

- Naaaaatsu! wstawaj już jesteśmy! - zawołała pełna entuzjazmu blondynka. Ale po długiej podróży znowu trzeba przejść aż do hotelu. Nie dany był im odpoczynek.
- Nigdy więcej nie wsiądę do tego potwora... - skwitował na co dziewczyna zareagowała głośnym śmiechem. Ale w końcu doszli.
- Dzień dobry. Chcieli byśmy wynająć pokój na trzy noce.
- Dobrze a na ile osób?
- Na dwie osoby. Najlepiej z dwoma osobnymi łóżkami.
- Nie wiem czy mamy z dwoma łóżkami, zaraz zobaczę. Proszę chwileczkę zaczekać. - poprosiła ze sztucznym uśmiechem sekretarka. Różowo włosy załatwiał obiad więc dziewczyna sama zamawiała pokój. W myślach może nawet chciała żeby znalazł się pokój z jednym podwójnym łóżkiem...
- Niestety nie mamy. Na chwilę obecną tylko pokój z jednym dwuosobowym łóżkiem... Mam nadzieję że to nie jest problem?
- Dobrze jakąś sobie poradzimy.... - rzekła niechętnie gdy ta podawała dziewczynie klucz do ich pokoju. Mieli pokój numer 9 na samej górze. Patrząc na ich bagaże odległość mogła stanowić problem.
- Natsu pomóż mi z tymi torbami!
- Poradzisz sobie. Ja zaraz przyjdę! - i znikną gdzieś za drzwiami hotelu zostawiając dziewczynę samą z bagażem. "dżentelmen" pomyślała. Nie było jej łatwo, wtem z pomocą pojawił się mężczyzna z obsługi i razem poszło im o wiele szybciej, i łatwiej. Podziękowała i czekała na swojego współlokatora. Pojawił się on po chwili z rękoma za plecami.
- Co tam masz?
- Coś na naszą pierwszą noc - uśmiechnął się i zza pleców wyciągnął bukiet kwiatów i szampana. Kwiaty podarował dziewczynie i razem udali się do pokoju. Był naprawdę uroczy. Ściany miał pomarańczowe z jasnymi meblami. Na środku widniało wielkie podwójne łóżko na którym były rozsypane płatki róż, w kształcie serca, jak dla zakochanych. Na ten widok oboje spalili buraka. Ale usiedli na balkonie przy stoliku i popijali szampana. Rozmowa się ciągła w nieskończoność. Było naprawdę romantycznie. O około dwunastej w nocy położyli się spać, bo skończył się szampan.

piątek, 15 sierpnia 2014

Rozdział #8 Gra w Parach

Hej Misiaki!
Dzisiaj krótko i szybko. I jeśli są jakieś błędy
Czy powtórzenia, to przepraszam! Ale piszę
Na telefonie i nie podkreśla mi błędnych
Wrazów. Nie moja wina ;_____; ale dzisiaj tak
Inaczej. Bardziej taki one-shot ale muszę coś
Takiego zrobić by historia dalej mogła iść.
Czytajcie!!!


Rankiem obudziła się bardzo późno. Nie zdążyła nic zjeść tylko ubrała się i poszła do gildii. Po drodze było strasznie dużo ludzi. Więcej niż zwykle. Usłyszała jak ktoś mówi "kolejna większa impreza w Fairy Tail... Mam nadzieję że nie rozwalą połowy miasta jak rok temu." Zaraz, przecież w gildii zawsze są imprezy. "To musi być coś większego" pomyślała. Po przekroczeniu progu gildii dziewczyna udała się w stronę Miry.
- Co się dzieje? Gdzie wszystkich wywiało?
- Przygotowują scenę obok gildii.
- Scenę? Po co?
- Ach no tak ty nie wiesz... Co roku w Fairy Tail organizuje się przyjęcie które ma sprawić wszystkim zabawę i zacisnąć nasze więzi. W tym szczególnym dniu nie chodzimy na misję, a obecność jest obowiązkowa.
- A na czym to polega?
- Zaraz to wszystkim ogłoszę. A jeśli nie chcesz brać w tym udziału nie musisz. Na początku będzie bingo a później zawody w parach.
- Chyba sobie odpuszczę... - w sumie chciała by iść na tą grę w parach z Natsu ale ten pewnie będzie zajęty Lisanną. To po partyjce w bingo może poogląda co to za gra w parach.
- Dobra czas zaczynać! - ogłosiła Mira i wszyscy zebrali się na już gotowej scenie.
- Zaczynajmy więc, Bingo! - każdy chciał coś wygrać. Padały następne numerki i od czasu do czasu dało się słyszeć "BINGO!". Nagród było coraz mniej. Niestety blondynce nie udało się nic wygrać. Za to Mira podarowała jej wielkiego lizaka w kształcie serca na pocieszenie. Uśmiechnęły się do siebie.
- Zaczynamy zawody w parach! Ale najpierw wyjaśnię zasady - Ogłosiła. Obok Heartfili pojawił się Salamander. Złapał ją za ramię i się uśmiechnął. Odwzajemniła uśmiech i kontynuowała słuchanie. - Mam już wypisane pary na tej kartce - pokazała wszystkim kartkę z dwoma rubrykami. - są tu wszyscy członkowie gildii. Teraz niech podniosą ręce te osoby które chcą wziąć udział. - Kilku magów podniosło rękę. W tym różowo włosy. Popatrzył na dziewczynę
- Dalej Lucy! Będzie zabawnie!
- No nie wiem...
- Oj nie daj się prosić - uśmiechnął się, a ta niechętnie podniosła rękę.
- Dobrze - Mira kontynuowała - Każdą para wejdzie w osobne drzwi. Po przekroczeniu ich będą musieli znaleźć zadania. Przy każdym z trzech zadań jest element który pozwoli wam na otworzenie drzwi do następnego etapu. Ta para która da radę jako pierwsza dostanie nagrodę!!! Więc czytam pary!
Gray - Juvia
Elfman - Evergreen
Erza - Jellal
Romeo - Wendy
Levy - Gajeel
Happy - Carla
Laxus - Cana
Freed - Mirajane
Lucy - Natsu
Kinana - Macao
Laki - Lily

- Teraz stańcie przed drzwiami i czekajcie na start! - Oczywiście ona sama też musiała stanąć obok Freeda i podołać zadaniom. Rozległ się dźwięk gwizdka i wszyscy zniknęli za drzwiami.
- Ale się napaliłem! - Powiedział Salamander do swojej towarzyszki. Po chwili oboje szukali części. Mieli pecha bo trafili na noc. Oczywiście pora, pogoda i teren są losowe. Ciemność dodatkowo utrudniała poszukiwania. I jeszcze byli w dżungli.
- Jest! - rozległ się głos chłopaka. Szybko podbiegła do niego i spytała jakie jest zadanie. Ten chwilę milczał. Popatrzył jeszcze raz na kartkę. Jakby nie dowierzał w to, co było tam napisane. Pokazał kartkę towarzyszce. "Od teraz macie szukać części trzymając się za ręce." Blondynka zdziwiła się. Wiedziała że to sprawka Miry.
- W końcu to tylko zadanie tak? - uśmiechnął się szeroko i wyciągnął dłoń. Po chwili złapała go niepewnie. Mimo to odwzajemniła uśmiech. Szukali dalej. Teraz było trudniej. Mimo to udało im się znaleźć kolejny element po niedługim czasie. "Nad wami są dwie liny. Jedną z nich zwiążecie sobie sobie : dziewczyny prawą kostkę i chłopaka lewą. Drugą zaś liną naprawicie huśtawkę znajdującą się przy drzwiach." Coraz trudniej było im utrzymać równowagę, zwłaszcza z związanymi nogami. Po dłuższym czasie znaleźli kolejną część. Tym razem było teoretycznie było łatwiejsze... Chłopak przeczytał na głos "Pocałuj ją". Heartfilia się zaniepokoiła.
- Lucy wszystko gra? - zapytał widząc zaniepokojoną minę przyjaciółki.
- Jasne... W końcu to tylko jakieś tam zawody... - "Dobra raz się żyje!" Zamknęła oczy i spokojnie czekała. Na szczęście lub nieszczęście, nie czekała długo. Po chwili poczuła jego delikatne i ciepłe usta na swoich. Był to bardzo namiętny i długi pocałunek. Blondynka była w siódmym niebie. Miała motylki w brzuchu. Chciałaby Ta chwila trwała wiecznie. I tak trwali w pocałunku dość długo. W końcu musiał się skończyć. Uśmiechnęli się do siebie. Widocznie chłopakowi się podobało. Jednak ona czuła straszny niedosyt. Chciała więcej. Nie spodziewała się że Salamander może być taki... emm... czuły.
Znaleźli huśtawkę i naprawa nawet nie zajęła im pięciu minut.
Otworzyli drzwi do następnego etapu. Ciągle w ciszy. Żadne z nich nie chciało przyznać że podobało im się ostatnie wspólne zdarzenie.
W drugim pomieszczeniu widniał napis "możecie puścić swoje ręce oraz zdjąć liny z nóg." Troszkę im ulżyło. Następne zadania były proste. Po dotarciu do ostatniego był tylko napis "przejdź przez próg i odpal film".
"To zadanie jest podejrzane..." pomyślał chłopak. Przekroczyli przez drzwi i ujrzeli resztę gildii. Tak już koniec. Rozejrzeli się wokoło. Tak zajęli pierwsze miejsce. Z widowni dało się słyszeć wiwaty. Ale wciąż nie wykonali zadania. Odpalili film i ich oczom ukazały się sceny z pierwszego etapu. Oboje spalili buraka na scenie w której się całowali.
- Jako ze byliście pierwsi w nagrodę otrzymujecie dwa bilety na trzy noce i cztery dni do luksusowego hotelu na plaży Akane!!! - pocieszyła ich nagrodą. Lucy ze szczęścia uwiesiła się na szyi chłopaka, co nie mało go zdziwiło. Ale cieszył się tak samo jak ona. Blondynka zauważyła w tłumie swoją 'rywalkę' - Lisannę. Wyglądała na wściekłą. Wybiegła z gildii. Heartfilia w duchu się uśmiechała.
- Lucy pakujemy się i wyjeżdżamy! - krzyczał wesoły do przyjaciółki.
- Hai! Jutro czekam! - była niezwykle szczęśliwa tym wyjazdem. Wybiegła z gildii w kierunku swojego domu. Poszukała walizki spakowała ubrania, sukienki w razie jakieś imprezy, książki na deszczowe dni... I wiele tego typu rzeczy. "Nie mam stroju kąpielowego!" Pomyślała. Rzeczywiście jechać na plażę bez stroju to nie pasuje. Sklepy były jeszcze godzinę otwarte. "Może zabiorę ze sobą Natsu żeby zobaczył jak wyglądam? Nie. To będzie niespodzianka! Zobaczę w gildii która dziewczyna ma czas!". Jak pomyślała tak zrobiła. Część magów była zajęta sprzątaniem po przyjęciu. Na szczęście jej przyjaciółka była wolna.
- Ohayo Levy-chan! Mam do ciebie prośbę!
- O Lu-chan! Ohayo! Jaką Prośbę?
- Bo jak wiesz jadę z Natsu na plażę, już się pakuje a niedawno zauważyłam ze nie mam stroju! Więc chodź ze mną na zakupy!
- Dobra! Chodźmy! - i pomaszerowały do najbliższego sklepu ze strojami. Przymierzały, śmiały się, rozmawiały.
- Levy nie uważasz że ten jest taki... Zbyt zwyczajny?
- Uroczy jest! Ah no tak! - Szybko zmieniła zdanie - Musisz mieć coś bardziej wysuwającego! Dla Natsu prawda?
- Nie! Wcale nie! - zaczerwieniła się. Ale faktycznie chciała wyglądać atrakcyjnie. "Tak żeby Natsu na sam widok utoczył krew z nosa!". Nim się obejrzały zamykali już sklepy. Musiały szybko coś wybrać. Zdecydowały się na jasno niebieski, dwu częściowy, bez ramiączek, atrakcyjny strój kąpielowy! Jeszcze na górnej części po środku miał małe diamenty. Oczywiście nie prawdziwe. Z prawdziwymi kosztował by majątek.
Mniej więcej coś takiego xD
W domu przymierzyła go jeszcze raz. Obejrzała czy dobrze na niej leży. Ale niestety ma jeden ważny minus. "Bardzo łatwo go rozpiąć.". Trudno się mówi. Nie przyjmują zwrotów. Wzięła kąpiel. Cieszyła się ze chwil jakie będzie można spędzić z chłopakiem. Zastanawiała się co będzie z Happym. Myślała że nie przeżyje czterech dni bez Carli. Jej było by to na rękę. Mogła by byś sam na sam... Z nim. Myślała jakie to fajne chwile przeżyją.
- Yo Lucy!
- Cześć Natsu... Zaraz... Wyłaź z łazienki!!! - Tak się zamarzyła że go nie usłyszała. I tak już wychodziła. Owinęła się ręcznikiem i wyszła z łazienki.
- Nie właź mi do łazienki jak korzystam!! - skarciła go.
- Siedziałaś tam pół godziny. Martwiłem się. Poza tym pierwszy raz widzę u ciebie taki burdel! - rzeczywiście. Po podłodze walały się ubrania które miała zabrać na podróż.
- Muszę to spakować... Pomożesz mi? - zapytała niepewnie.
- Jasne - i zabrali się za pakowanie. Z ust chłopaka często padały słowa "po co ci to?" "Jedziemy tylko na cztery dni nie na miesiąc" "i tak tego nie ubierzesz" "ale w hotelu to będzie" "serio?" Itp.
- A to co? Zapytał wyciągając z walizki czarny gorset. - Lucy zabierasz ze sobą dużo niepotrzebnych rzeczy. - stwierdził.
- Może i tak... - zamyśliła się i odłożyła ów gorset na swoje miejsce. Po skończonym pakowaniu zmęczona dziewczyna położyła się na łóżku.
- Jak myślisz... Będzie fajnie?
- Oczywiście!
- A Happy jedzie z nami?
- Raczej tak. Ale to jego decyzja.
- Rozumiem. Możesz już iść do siebie.
- Dobra, pamiętaj że o 7:00 mamy pociąg! - i zniknął. Nie mogła się doczekać wyjazdu. Tyle czasu sama tylko z nim. Raj na ziemi! Szybko zasnęła mając same przyjemne sny o ich zabawach na plaży, wieczornych imprezach... Była niezwykle szczęśliwa.

~komentuj!~

~Yuki

czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział #7 Rozczarowanie

Hej Misiaki!
przepraszam ze taki krótki!! Zauważyłam że jakość moich postów
jest coraz lepsza :) może nie ma zbyt dużej
zmiany ale coś się zmienia! i już zapowiadam
że jak napiszę dziesiąty rozdział, to następny
to będzie one-shot. Więc czekajcie!
i czytajcie!


- Mam nadzieję że dzisiaj nie będę miała dużego wycisku od Erzy... - mówiła sama do siebie. Faktycznie Erza potrafi dać nieźle w kość, ale w końcu to Erza. Po niej można się wszystkiego spodziewać. Przeciągnęła się i miała wstać z łóżka, gdy nagle zobaczyła swoją szkarłatno włosą przyjaciółkę.
- Lucy?! ty jeszcze nie gotowa?! - krzyknęła na nią, a ta od razu stanęła na baczność.
- Dobrze, już się zbieram i wychodzimy... - zapewniła towarzyszkę i szybko się ubrała. Gdy już była gotowa, Tytania już biegła w stronę miejsca ich treningu. Blondynka zaciekle próbowała dotrzymać przyjaciółce kroku. Jednak nie było to łatwe. Zwłaszcza w tej lamparciej zbroi. W połowie drogi dziewczyna dostała zadyszki. Jednak wiedziała że sama tego chciała. Jako że biegły przez las obie dziewczyny miały poranione ręce oraz nogi. W oddali było widać polankę. Na środku na kamieniu ktoś siedział. Wydawał się być znajomy. Jednak ciężko było coś zobaczyć. Była zbyt zmęczona. Gdy już dobiegły, blondynka usiadła na polanie i łapczywie próbowała oddychać. Szkarłatno włosa podeszła do owego mężczyzny i rozmawiała z nim. Nie za bardzo obchodziło to blondynkę więc położyła się na plecach i wpatrywała się w niebo. Znosiło się na deszcz.
- Lucy, koniec odpoczynku! - ta posłusznie wstała. Teraz już poznawała tego mężczyznę.
- Natsu co ty tu robisz?! - była zszokowana obecnością Salamandra. Myślała że chce się tylko się z niej po nabijać.
- Przyszedłem popatrzeć. - odpowiedział z uśmiechem na ustach. Po tym już jakby nie miała mu tego za złe. Spojrzała na Tytanie. Jej wyraz twarzy sugerował że już więcej czekać nie będzie. Od razu usiadła że skrzyżowanymi nogami, na których umieściła swoje dłonie. Wokoło niej pojawił się wiatr. "Dobra! Nie mogę się poddać! Zwłaszcza gdy on na mnie patrzy!" Motywowała samą siebie w myślach. Tym razem jej skupienie było większe niż za pierwszym razem. Jej siła była większa. Co prawda nie znacząco, ale zawsze coś. Mimo to Szkarłatno włosa chciała wyciągnąć z niej jeszcze więcej. Jedyny sposób jaki jej przychodził na myśl to krytyka.
- Lucy, naprawdę? Przecież wiem że możesz więcej. Robisz mi na złość?! - jej ton trochę przestraszył blondynkę. Wiedziała że jej przyjaciółka chce zobaczyć to co ją zadowoli. Na czole dziewczyny pojawiły się pierwsze krople potu. Erza chyba w końcu zobaczyła że już nic więcej z niej nie wyciśnie. Urządzili sobie przerwę. Różowo włosy chłopak był najwyraźniej zamyślony. Miał złe przeczucia co do tego treningu.
Gdy już odzyskali trochę siły zaprosiła dwójkę magów obok siebie.
- Słuchajcie! Natsu ciebie też to się dotyczy. Lucy poprawimy twoją szybkość. - w jej głosie dało się słyszeć lekkie drgania. - Lucy. Zdejmij buty, pasek i każdą niepotrzebną część swojej garderoby.
- Że co?! - zapytała zdziwiona słowami swojej towarzyszki. Odruchowo zakryła dłońmi swoje piersi.
- Ja będę w swojej codziennej zbroi z obciążeniem. Natsu tak jak stoi, a ty tak, żeby ci nic nie utrudniało biegu. - że niby ma się rozebrać?! Przy Natsu? No chyba nie. Tytania widząc minę blondynki chciała odpuścić.
- Dobra chyba nie mam wyboru. Zróbmy inaczej. Ja będę miała więcej obciążenia i Natsu też będzie miał trochę a ty będziesz w tym co jesteś. Psuje?
- Dziękuję. - uśmiechnęła się. Jej towarzysze już mieli swoje obciążenia. Były to worki z piaskiem. Scarlet miała dwa duże worki a Dragneel tylko jeden. Jako że ona nie ma żadnego obciążenia powinna wygrać ten wyścig. Ustawili się na równej linii i czekali na znak do startu. Po usłyszeniu sygnału którym był gwizdkiem ruszyli. Na początku prowadzenie objęła Erza tuż za nią Natsu i Lucy. Blond włosa musiała dać z siebie wszystko a nawet więcej. Przyspieszyła i ledwo udało jej się prześcignąć Tytanie. Salamander widząc to nie mógł być gorszy. Starał się z całych sił ale nie do końca mu to wychodziło. Wpadł na sprytny pomysł. Na jego rękach pojawiły się płomienie które posłużyły mu jako dopalacze. W mgnieniu oka był na prowadzeniu. Ukończył bieg na pierwszym miejscu. Na drugim mieściła się Heartfilia, a na trzecim usadowiła się Scarlet.
- Muszę przyznać że spodziewałam się takiego wyniku końcowego. - powiedziała spokojnie. - mimo to chce też przeprowadzić inny wyścig. Natsu już mnie uprzedził - zaśmiała się - mianowicie maraton na magię! Konkretnie. Polana jest w kształcie okręgu, będzie naszym polem biegu. Zrobimy trzy okrążenia, na każdym zmienimy styl biegu. Zaczynamy za chwilę! - teraz udali się na odpoczynek.
- Lucy chodź coś ci powiem! - złapał dziewczynę za rękę i odciągną ją od Tyranii.
- O co chodzi?
- Słuchaj, dla mnie to nie jest ważne żeby wygrać. Więc mi nie zależy. Ale chce żebyś to ty wygrała. Jestem pewien że celem Erzy nie jest tylko prędkość, ale i spryt. I to właśnie wykorzystamy. - opowiedział Lucy swój plan. Scarlet zauważyła że coś planują. Ona też miała plan.
- Poza tym Lucy, zauważyłaś czy coś się w gildii zmieniło? - zapytał korzystając z chwili przerwy.
- W jakim sensie zmieniło?
- No bo jesteś w gildii od prawie 2 lat i coś się na pewno zmieniło.
- W sumie to dużo tego... - zamyśliła się chwilę. Była lekko zaskoczona pytaniem chłopaka - na przykład ty i Gray rzadziej się bijecie, czasami wyglądacie jak dobrzy starzy przyjaciele - zaśmiała się cicho. Ten też lekko się uśmiechnął.
- Ja zauważyłem że wszyscy są dla ciebie przyjaciółmi. Z jednym wyjątkiem.
- Jakim wyjątkiem? - wydawało jej się że jest zaprzyjaźniona z wszystkimi. Była zdziwiona.
- Lisanną.
Nie spodziewała się że powie właśnie to imię. Uśmiech spadł jej z twarzy. Lecz nie mogła zaprzeczyć. Nie bardzo się z nią dogadywała się z nią. Dlaczego? Nie była pewna. Może dlatego że cały czas zabiera jej Natsu?
- Dobra koniec odpoczynku! Bierzemy się do roboty! - powiedziała Szkarłatno włosa przerywając im pogawędkę. Stanęli na linii. Czekali z niecierpliwością na znak do startu.
- Ale się napaliłem!
Ciszę przerwał gwizdek. Ruszyli. Na początku wszyscy oszczędzali energię. Na prowadzeniu znalazła się Scarlet. Ostatnie miejsce zajął Dragneel. Po pierwszym okrążeniu pojawiały się pierwsze zadyszki.
- Otwórzcie się! Wrota panny! Virgo! - tuż obok dziewczyny pojawiła się pokojówka, wzięła blondynkę na barana, i w mgnieniu oka wyszła na prowadzenie. Tuż za nią znajdował się Salamander próbując dotrzymać kroku Virgo. Należało to do zadań bardzo trudnych. Tytania musiała zmienić swój plan - zamiast na trzecim okrążeniu użyć tej zbroi użyła jej teraz.
- Podmiana! - i już była w lamparciej zbroi. Szybko ich dogoniła ale nie chciała ich przegonić. Była ciekawa co wymyśli na trzecie okrążenie. Właśnie je minęli
- Lucy teraz! - krzyknął chłopak. Virgo wyrzuciła ją w górę a sama zniknęła. Dziewczyna spadając wylądowała na barkach Salamandra. "Udało się!" Pomyślała, uśmiechnęła się sama do siebie. Jednak jej uśmiech szybko zniknął po zobaczeniu Scarlet. Miała na sobie zbroję ze skrzydłami. Wzleciała w powietrze i była daleko w przodzie. Dragneel użył więcej mocy aby tą dogonić. Nadal był w tyle ale już bliżej przeciwniczki.
- Lucy - powiedział porozumiewawczo do blondynki. Ta odbiła się od jego barków.
- Otwórz się! Bramo Barana! Aries! Bramo Lwa! Leo! - od razu wiedzieli co mieli robić. Loki złapał swoją siostrę i wyrzucił do mety. Ta wylądowała na swojej wełnie.
- Otwórzcie się! Bramo Bliźniąt! Gemini! - wzlecieli do Erzy. Tuż przed oczami pojawił się Jellal. Zatrzymała się. Nie mogła uwierzyć w to co widzi. Milczała. Zakryła dłońmi swoje usta. Zbliżył się i przytulił ją. W tym czasie Lucy była już prawie na mecie. Tytania szybko opuściła chłopaka i pędziła do mety. Lucy już prawie była na wełnianym podłożu przygotowanym przez Aries. " to na nic! Nie zdążę!" Myślała Szkarłatno włosa. Faktycznie Lucy była pierwsza. Udało jej się zająć drugie. Na trzecim umiejscowił się Salamander. Lucy z uśmiechem na ustach leżała na różowej wełnie. Ciężko dyszała. Nie mogła się ruszyć. Wezwała za dużo duchów. Wezwała za dużo duchów.
- Lucy jednak ci się udało. - powiedziała spokojnie z uśmiechem na twarzy - to koniec na dzisiaj wracamy. - ruszyli w stronę Magnolii.
- Lucy idziesz? - zapytał chłopak. Podszedł do niej. Zobaczył ze nie może wstać więc wziął ją na ręce. Wtuliła się w jego ciepły tors i zasnęła ze zmęczenia. Zaniósł ją do domu i położył na łóżku. Po chwili obudziła się.
- Natsu?
- Tak?
- przyniesiesz mi wody z kuchni?
- oczywiście. - pomaszerował w stronę kuchni i po chwili wrócił z napojem. Podał go blondynce, Ta podniosła się do siadu i go wypiła.
- Jak chcesz możesz iść do gildii, ją zaraz dołączę. - szczerze nie chciała by odszedł tylko został przy niej.
- Poradzisz sobie?
- tak. Za pół godziny będę.
- dobra to będę w gildii. - po chwili opuścił mieszkanie towarzyszki. Ta zrobiła kawę i resztę podstawowych czynności. Wyszła z domu przemierzając ulice Magnolii szła w kierunku gildii. Pomyślała o czynszu za ten miesiąc. Tak, trzeba iść na misję. Po przekroczeniu progu gildii udała się w stronę barku.
- Ohayo Miruś!
- Ohayo Lucy! Jak trening?
- Erza potrafi dać nieźle w kość... Widziałaś gdzieś Natsu? Muszę szybko spłacić czynsz...
- tam jest! - wskazała palcem na stolik przy którym siedział. Ale nie siedział sam. Obok niego była Lisanna. Wyglądali jakby się świetnie razem bawili. Nie chciała im przeszkadzać więc udała się na misję sama.
Po powrocie w gildii panował istny burdel. Wszędzie połamane stoły i ostry zapach alkoholu. Wzrokiem szukała różowo włosego. Leżał na schodach a wtulona w niego Lisanna wyglądała na zadowoloną. Zresztą tak jak on. Widocznie chłopak nie był pijany. Od razu się obudził i zobaczył blondynkę.
- Lucy! - ucieszył się na jej widok i próbował wstać lecz ktoś mu w tym przeszkodził. Widocznie. Nie zdawał sobie sprawy w jakiej pozycji znajduje się jego biało włosa towarzyszka. Heartfilia ocuciła Mirę i szybko wybiegła z gildii ze łzami w oczach. Tak. Ona go kochała. Ale on miał inną. Starała się pogodzić z tą myślą. Wróciła do gildii i pomogła Mirze ocucić resztę magów. Po zakończonej robocie usiadła obok barku.
- Mircia, podasz mi coś do picia?
- Już daję. - podała jej z uśmiechem napój i spojrzała na Natsu i Lisannę. Wyszli gdzieś razem. Postanowiła ich śledzić. Udali się do lasu gdzie Salamander często łowi ryby.

niedziela, 10 sierpnia 2014

Rozdział #6 Fever Guild

Hej Misiaczki!
Za niedługo możemy się spodziewać pierwszego
One-shot'a! Z kim to jeszcze nie powiem ale,
Na pewno nie będzie on z NaLu ;) i może będzie
+18 ale się zobaczy :D Wiem o czym już myślicie
wy moje małe zboczuszki
<3

Może jest bardzo krótki ale hmm... mam mało
czasu na pisanie. I tak wyszedł nawet Dobrze.


- Ciekawe co dzisiaj Erza przygotowała - wymyśliła się. No tak. Co to za motywator? Wstała dziś później niż zwykle. Jednak ledwo podniosła się do siadu już odczuwała jak bardzo trening z Erzą był trudny. Czuła się strasznie słabo i bezsilnie jakby nie używała żadnych mięśni przez kilka miesięcy. Czyli to były skutki utraty prawie całej magicznej energii. Ale cóż. Sama tego chciała. "Na szczęście dzisiaj mam wolne" pomyślała. Zrobiła sobie kawę. Odzyskała chociaż trochę energii straconej na treningu.
- Ohayo Lucy!
- Natsu?! Co ty tu robisz?
- No jak to co? Przyszedłem zobaczyć co u ciebie. - Odpowiedział jak gdyby nigdy nic i już siedział na jej kanapie. Pokręciła głową i dotknęła się otwartą dłonią w czoło.
- Nigdy się nie nauczysz że ja mam po coś te drzwi?! - Zdenerwowała się, a ten tylko się uśmiechnął. Chciał podejść do niej ale zamiast tego, przewrócił się o "własny cień". Oczywiście "przypadkowo" upadł wraz z blondynką. Teraz ona była pod nim a jego ręce spoczywały obok jej głowy. Dziewczyna cała oblała się rumieńcem, tak samo jak jej różowo włosy przyjaciel.
- Ups! - Powiedział zadziornie, ale i tak wiedziała że przewrócił się specjalnie. Nachylił się nad nią i głęboko patrzył w jej wielkie brązowe oczy. Czuła ciężar Chłopaka który się teraz na niej opierał. Odsunął się i zilustrował jej ciało i tylko się uśmiechnął zamykając przy tym oczy. Ona też się delikatnie uśmiechnęła. Uwielbiała jego uśmiech. Mogła by patrzeć na niego dwadzieścia cztery godziny na dobę i nadal był by piękny.
- Ohayo Lu-chan! Lu...chan? - zapytała Levy która akurat weszła do mieszkania dziewczyny i się zdziwiła widząc ich w obecnej sytuacji. Salamander szybko z niej zszedł. Nie był zadowolony że niebiesko włosa przerwała im tę namiętną chwilę.
- Ohayo Levy-chan! i... Cana? Mira? Erza? Juvia? - Do jej pokoju po kolei wchodziły jej przyjaciółki z gildii.
- Lucy? Chyba nie przeszkodziłyśmy wam...? - zapytała Cana i jej wzrok powędrował na różowo włosego.
- Nie skądże... Osiądźcie sobie zaraz przyniosę nam coś do picia - Weszła do kuchni i robiła kawę. Reszta dziewczyn usiadła w kółku na podłodze. Salamander smutny opuścił mieszkanie blondynki wiedząc że nic tam po nim.
- No co tam? - zapytała blond włosa jak gdyby nigdy nic nie zaszło z różowo włosym. Wtem Cana zaczęła ją wypytywać czy ona i Natsu są parą, czy już się całowali. Oczywiście przeczyła stanowczo ale nie czuła się z tym dobrze.
- Juvia! a jak tam z Grayem ci się układa?
- Panicz Gray nie czuje tego, co Juvia czuje do niego... - odpowiedziała smutno a Cana widząc jej smutek nie chciała drążyć tematu.
- Levy a co z tobą i Gajeelem?
- Ja? i Gajeel? nawet chyba nie wie że ja istnieje... Niby chodzimy razem na misje ale nic poza tym... Cana! wszystkich się wypytujesz, to może sama coś opowiesz o Laxusie? - zapytała Levy. Tak... Nawet największa pijaczka w Fairy Tail ma swoje słabości. Słabością brunetki był właśnie on. Jednak nie bała się o nim opowiadać... wróć... Nie bała się o nich opowiadać. Jej historyjka zapowiadała się ciekawie:

Wróciłam z misji do gildii. Standardowo trochę wypiłam. No dobra, Trochę Bardzo dużo. Ale byłam bardzo zmęczona. No nie ważne. W każdym razie, Gadam sobie z Lisanną i przychodzi on. Powiedział że chce mnie gdzieś zaprowadzić i coś pokazać. No dobra czemu nie? Poszliśmy za gildię do lasu. Nie wiedziałam gdzie on chce mnie zaciągnąć. W końcu się odezwał "Mam dla Ciebie prezent" odwrócił się przodem do mnie i delikatnie się uśmiechnął. Po prostu teraz czułam jak moje policzki się palą. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, ani co zrobić. Dziwiło mnie że ktoś taki jak on będzie mnie czymś obdarowywał. Ale zapytałam o czym konkretnie mówi. Ten wyjął z kieszeni płaskie pudełeczko na którym było napisane "Fever Guild - Girudo o aishiteimasu." (ang.,jap. miłosna Gildia). Byłam strasznie zdziwiona. Ale otworzyłam pudełko. Było zapieczętowane. Pewnie runami Freeda. Laxus wytłumaczył mi co muszę zrobić aby zobaczyć zawartość pudełka. Nic trudnego, po prostu Mag Gwiezdnej Energii musi przywołać jednego ze swoich duchów. 

- Czyli otwieramy! Dawaj Lucy! - krzyknęła Mira, która najwyraźniej jest bardzo ciekawa co skrywa pudełko.
- Otwórzcie się! Wrota Małego Pieska - Nikola! 
- Dobra! zobaczmy co to jest! - Dziewczyny zebrały się wokoło Cany która otwierała właśnie pudełko. Najpierw oślepił je blask i ujrzały co tak naprawdę skrywa pudełko.
- Karty? - zapytała zdziwiona blond włosa.
- To nie są zwykłe karty! patrzcie co jest na odwrocie! - Faktycznie to nie były zwykłe karty. Każda Widziała w nich siebie. Ale nie tylko siebie. Też to co tak naprawdę się czuje. Cana widziała Siebie jak siedzi na kolanach Laxusa, Levy jak Przytula się z Gajeelem, Juvia jak się całuje z Grayem, a Mira jak Freed ją obejmuje.
- Lu-chan a ty co widzisz? - zapyta ciekawska niebiesko włosa. Blondynka nie była zadowolona z tego co tam zobaczyła. Wręcz była smutna. Nie chciała nikomu pokazywać tej karty.
Tak nastała noc a dziewczyny opuściły mieszkanie Blondynki. Ta wciąż siedziała smutna i patrzyła w swoją kartę. Nie mogła uwierzyć w to co tam widzi.
- Yo! Lucy! - do jej mieszkania wtargnął rozbawiony Salamander - Lucy? co się dzieje? - zapytał widząc jej smutną minę. Zobaczył że trzyma kartkę w dłoni. Wiedział o co chodzi. Juvia od razu pokazała swoją kartę Grayowi.
- Lucy... co widzisz w tej karcie? - zapytał smutniejszym głosem.
- Natsu... *chlip* - zaczęła płakać jak tylko go zobaczyła - Sam zobacz... *chlip* - Chłopak spojrzał na kartę i sam nie wierzył w to co widzi. Na karcie Widniał Salamander który obejmował lewą ręką Lisannę która była w niego wtulona. Obok stała jeszcze Blondynka. Ze spuszczoną głową i smutną miną.
Lucy uświadomiła sobie że on nadal czuje coś do swojej przyjaciółki sprzed lat. Płakała jeszcze bardziej. Nawet nie wiedziała dlaczego.
- Lucy... nie płacz... - powiedział, ale gdy tylko ta usłyszała jego głos jeszcze bardziej płakała. Każdy uśmiech, gest, zachowanie... Tak naprawdę należało do... Jakiejś innej dziewczyny? Teraz była pewna swoich uczuć do Salamandra. Kochała go. A on miał inną... "Dlaczego takie rzeczy tylko mnie się przytrafiają?!" krzyczała sama do siebie w myślach.
Pochylił się nad nią. Spojrzała w jego oczy. Był bardzo wściekły. Złapał ją za ramiona, i wpił się w jej usta z niezwykłą namiętnością. Blondynka strasznie się zdziwiła, ale po chwili zaczęła oddawać pocałunki. Czuła się jakby była w siódmym niebie. Wbrew pozorom był delikatny ale jednocześnie namiętny.
- Lucy... nie wierz jakiejś starej głupiej karcie. może tak było kiedyś ale nie teraz - Ich pocałunki zdawały się nie mieć końca. Ale wszystko dobre się musi się kiedyś skończyć. W rogu pokoju stała Erza z delikatnym uśmiechem. Cieszyła się że jest im razem dobrze. Odwróciła się nie przeszkadzając im.
- Natsu... muszę iść na trening... wrócę wieczorem... - spojrzała na Erzę
- Lucy... Dzisiaj sobie odpuścimy. - Rzekła triumfalnie - przełóżmy sobie to na jutro rano - Lucy skinęła głową na znak że się zgadza. W jednej chwili Tytania równie szybko jak weszła, równie szybko opuściła mieszkanie blondynki, pozwalając im kontynuować.
Salamander podniósł dziewczynę i ułożył delikatnie na łóżku. Sam kierował się w stronę okna. Zostawił ją samą. "Jak mogłam wierzyć tej karcie?" zapytała sama siebie, po czym znów na nią spojrzała. Tym razem obraz był inny. Teraz Oboje czule się ze sobą całowali. Była szczęśliwa.


~komentuj!~

~Yuki



czwartek, 7 sierpnia 2014

Rozdział #5 Trening z Erzą

Hej Misiaki!
Piszę ale jakąś nie jestem zbyt zadowolona z tego rozdziału.
No tak piszę go bardzo na raty xD
Do weekendu czasu mam mało... A w weekend
Nowy odcinek Fairy Tail (yay! ^.^) i chyba w sobotę SAO
w sumie to GGO xD ale nie przedłużając czytajcie!


- Tak! Będę silniejsza! - Wstała rano, ubrała się, uczesała się i szybko wybiegła z domu prosto do gildii. Miała nadzieję że zasta tam Erzę. Weszła do Budynku. Jako że była wczesna pora nie było jeszcze tłumów. Ujrzała przy tablicy z zadaniami szkarłatno włosą.
- Erza!
- Ohayo Lucy!
- Erza mam do Ciebie wielką prośbę! Proszę pomóż mi! - wyjaśniła że chce zwiększyć swoją siłę magiczną jak i fizyczną. Ta słysząc to uśmiechnęła się do niej i się zgodziła.
- Jak nie robisz żadnej misji to możemy zacząć od teraz! - Powiedziała entuzjastycznie Lucy. Bardzo chciała być silniejsza.
- Teraz idę na misję z Jellalem. Ale wieczorami myślę że będzie najlepiej. W jakie dni chciała byś mieć treningi?
- hmm... - zamyśliła się - może na początek co drugi dzień
- zgoda. - posłała blondynce szeroki uśmiech - to widzimy się wieczorem o osiemnastej w gildii.
- Hai!
"co robić do wieczora? Pieniądze na czynsz mam... Natsu na misji... Levy też... Cana będzie zajęta piciem... i ewentualnie Laxusem... Co ja mam robić? Wiem! pójdę na zakupy!" myślała.
Kupowała wszelkie zbędne i niezbędne rzeczy, nowe ubrania. Nim się spostrzegła wybiła siedemnasta.
- Aaa! zaraz mam spotkanie z Erzą! - wybiegła z sklepu i w mgnieniu oka była już w domu i szykowała sobie gorącą kąpiel. Po pół godzinie wyszła i myślała w co ma się ubrać. Gdy była gotowa zmierzała w stronę gildii. Tuż przed wejściem czekała na nią Erza.
- Erza Już jestem! Przepraszam za spóźnienie.
- Za karę będziesz biegła do miejsca naszego treningu - powiedziała z uśmiechem na twarzy i błyskiem w oku. Ale blondynka z chęcią pobiegałaby. Spojrzała na Tytanię.
- Podmiana! - Zmieniła zbroję z "codziennej" na tą co dodaje jej prędkość.
[Erza w biegu] (nie zwracajcie uwagi na miecz xD)
Erza już biegła. Tuż za nią kroku próbowała dotrzymać blondynka. Nie było łatwo. Lucy szybko dostała zadyszki. Biegły przez las i dotarły na polankę która była nim otoczona. Na środku stał duży płaski z jednej strony kamień.
- Jako że jest pierwsza lekcja nie chcę abyś wróciła do domu z siniakami - powiedziała jakby się o nią troszczyła - Dlatego dzisiaj i przez pierwsze dwie lekcje będziemy pracowały nad powiększeniem twojej magicznej siły.
Blondynka usiadła na trawie z skrzyżowanymi nogami na których ułożyła ręce. Zamknęła oczy i koncertowała się. Po chwili wokoło niej pojawił się mały wiaterek.
- Tylko na tyle Cię stać?! Postaraj się bardziej! - Dopingowała. Koncentracja blondynki znacznie wzrosła. Jednak nie mogła z siebie nic więcej wykrzesać. Zmęczona, upadła na ziemię.
- Dobra chwila przerwy i za chwilkę kontynuujemy. - Mimo zmęczenia nie chciała się poddać. Szybko zregenerowała siły i ponawiała swoje próby.  Efekt jej starań nie zwiększył się znacząco.
- Lucy, posłuchaj mnie. Jest bardzo łatwy sposób na zwiększenie swojej siły. Jeśli będziesz codziennie to robiła po tygodniu zobaczysz różnicę. - Radziła szkarłatno włosa - Przed snem pomyśl o rzeczy której byś nigdy nie chciała zobaczyć. Taką która wywołuje u ciebie przerażenie, strach, lęk. Następnie pomyśl co ty byś mogła zrobić żeby temu zapobiec. Twoja siła może być totalnie zmyślona. Możesz wyobrazić sobie że twoja magiczna moc jest większa od mojej, Laxusa, Natsu czy mistrza.
- Aaaa... Mogłabyś podać przykład?
- Na przykład wyobrażasz sobie Palącą się gildię, każdy się pali i tylko ty możesz coś zrobić. Masz świadomość że masz moc większą niż mistrz Makarov.
- Dobra rozumiem...
- Dzięki temu wiesz że możesz to zrobić i twój umysł jest gotowy na więcej niż Ci się wydaje. Ale na razie koncentruj się normalnie. Tym razem będę Ci przeszkadzać a ty nie możesz przestać. - Blondynka od razu zaczęła się koncentrować. Czuła na sobie wzrok Erzy. Słyszała że jest za jej plecami. "chyba krąży wokół mnie" pomyślała. Usłyszała jak coś upada "chyba się przewróciła". Już chciała się zaśmiać, ale wiedziała że to ją rozproszy.
- Ała! moja noga! - powiedziała przez zęby i głośno syknęła z bólu. Na to blondynka odwróciła się.
- Erza nic ci nie jest? - zapytała z drżeniem w głosie.
- Lucy! mówiłam że masz się koncentrować a nie zwracać na mnie uwagę! nic mi nie jest! - zdenerwowała się - Dobra jeszcze raz - kontynuowały. "tym razem się nie dam tak łatwo!" Postanowiła i włożyła w ćwiczenia jeszcze więcej energii. "Już raz ją odciągnęłam bo się martwiła... Zobaczę jak sobie poradzi z bólem" myślała Erza. Znowu podeszła od tyłu. "Znowu tam jest" myślała Blondynka. Wiedziała że Tytania chce ją zajść od tyłu, ale nie wiedziała w jaki sposób. Więc czekała. Poczuła jak coś jej chodzi po włosach. "mam cię!" pomyślała blond włosa. Natychmiast zużyła całą swoją moc by stworzyć wokół siebie kulę która miała za zadanie zatrzymać Tytanię. Wyszyło trochę inaczej niż chciała. Zużyła za dużo mocy która odepchnęła szkarłatno włosą na niedaleki odcinek. Zaś sama Lucy zemdlała gdyż zostało jej za mało magicznej energii.

~*~

- Gdzie ja jestem? - zapytała głosem jakby była ostro skacowana.
- Jesteśmy w twoim mieszkaniu. Już dobrze. - powiedziała ze stoickim spokojem Tytania. Lecz nie była tam sama. Obok niej stał również różowo włosy chłopak.
- Lucy następny trening w pierwszej części będzie taki jak dziś. Ale jeszcze popracujemy nad twoją szybkością. - uznała że pierwszą umiejętność do poprawienia szybkość będzie idealna. - Natsu! daj jej odpocząć musi zregenerować siły na następny trening. I będziesz miała motywatora. - powiedziała po czym oboje wyszli. Natsu oczywiście przez okno. Jednak była zbyt słaba żeby na niego wrzeszczeć.
"Będziesz miała motywatora" Te słowa teraz chodziły po głowie blondynki. Była ciekawa jaka niespodzianka na nią czeka. Po chwili zmęczona - zasnęła.

~komentuj!~

~Yuki





środa, 6 sierpnia 2014

Rozdział #4 Koszmar.

Hej Miśki!
Piszę... i coraz więcej osób mnie czyta ^.^
Kiedy Widzę Statystyki to aż banana wielkiego
mam na twarzy :D Super :3 Dziękuję wam za to.
Arigatou ;)


- I co, znalazłaś? - zapytała zniecierpliwiona. Zmarszczyła brwi i spojrzała na Brunetkę, która zaciekle szukała czegoś w swojej torebce.
- Jest! znalazłam! - odpowiedziała szczęśliwa trzymając w ręku talię kart i spojrzała na Blondynkę która odwzajemniła jej uśmiech. - Jesteś pewna że chcesz to zrobić?
- Tak - uśmiechnęła się i przysunęła się do swojej przyjaciółki.
- Wiesz że już nie będę mogła tego cofnąć. I wszystkie osoby z którymi było to związane też o tym zapomną.
- Na pewno?
- Raczej tak... Chociaż moje karty nie mają aż takiego zasięgu. Musiała byś spotkać się z osobą żeby ta też w stu procentach zapomniała o tym jednym Zdarzeniu.
- To da się załatwić - Powiedziała z uśmiechem
- Jednakże - Przerwała jej - Jeśli Ja, jako osoba która dała Ci tą kartę, będę znajdowała się w pobliżu, zobaczę zdarzenie które ma zostać wymazane. - Powiedziała głosem jakby była ciekawa co naprawdę się stało.
- Dobrze, Rozumiem - pokiwała głową, po czym wyszła z gildii. Zmierzała do domu wziąć kąpiel. Była pewna że jak wyjdzie z łazienki zasta Salamandra w swoim pokoju. "Tego mi było trzeba!" Rozmyślała o kąpieli która postawi ją na nogi. Wysuszyła włosy, ubrała się w Białą podkoszulkę i krótkie spodenki (czyt. w piżamę) i z uśmiechem opuściła łazienkę w nadziei że zastanie tam gościa. Niestety, myliła się. Nikogo nie było w jej pokoju. Smutna przed pójściem spać przywołała swojego pupila Plue.
- Otwórz się! Bramo Małego Pieska! Nicola! - i już obok pojawił się jej biały towarzysz, z którym zasnęła.
~Sen~

Byłam sama w Pokoju. Ale był inny. Nie taki jak zawsze. Cały czarny. Z ciemno czerwonymi meblami. Światło nie wpadało do pokoju. Dlaczego? nie wiedziałam. Usłyszałam jak ktoś gra na pianinie. Odwróciłam się w stronę z której słyszałam owy dźwięk. Faktycznie, ktoś grał. Nigdy nie słyszałam takiej melodii. Sprawiało wrażenie jakby moje serce drżało ze strachu. Podeszłam do pianisty z nadzieją że zobaczę coś w tych ciemnościach. Ktoś siedział. Widziałam to, na pianinie zapaliła się świeca oświetlając pianistę. Znałam go. "Natsu!" chciałam powiedzieć, ale coś sprawiło że nie mogłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Nie zwracał na mnie uwagi. Jakby mnie tam nie było. Był bardzo dziwnie ubrany. Miał na sobie czarny garnitur w cienkie, białe pionowe paski i czerwony krawat. Nie miał na sobie szalika. Dziwne. Patrzyłam i słuchałam jak gra. Melodia zdawała by się być coraz bardziej mroczna. Przerażająca. Spojrzałam w dół, chcąc zobaczyć w co ja jestem ubrana. Patrzyłam kilka minut. Jedyne co widziałam to czarny dywan z czerwonymi wykończeniami. Gdzie moje ciało? Widziałam tylko moje ręce. Nagle rozległ się krzyk. Przerażający. Spojrzałam na pianistę, a ten złapał się za głowę i krzyczał. Jakby zobaczył śmierć. Skulił się z bólu. Na plecach jego garnitur zaczął się rozdzierać. Spod dziury w materiale rozlała się jego krew. Spanikowałam. Coś było w nim. Chciało się wydostać. Zobaczyłam całą w krwi rękę wystającą z jego pleców. Musiała należeć do kobiety. Chciała wyrwać się. Krzyki chłopaka były coraz głośniejsze, a to "coś" coraz bardziej wyrywało się z jego pleców. Przerażenie ogarnęło mnie całą. Zdrętwiałam. Jedynie łzy, co jakiś czas spływały po mojej twarzy. Jego wrzask był nie do zniesienia. Dla mnie. Widziałam już ramię. Całe w krwi. Jego plecy coraz bardziej się rozrywały rozlewając jeszcze więcej krwi. Ujrzałam głowę, twarz, włosy, obie ręce, tułów. Całe we krwi. Z jego Garnituru wystawała kobieta. Patrzyłam na nią jak na Szatana. Z lękiem w oczach. Krzyki ustały. Twarz dziewczyny zakrywały włosy a ja chciałam dowiedzieć się kto narobił jemu tyle szkód, bólu. Usłyszałam śmiech. Ona się śmiała. Zakryłam usta dłońmi nie mogąc uwierzyć jak to się dzieje. Dlaczego?
- Boisz się? - usłyszałam głos. Był mi znany. I to bardzo dobrze. Jednak milczałam. Obraz w którym kobieta...
- Tak. Boisz się. Bardzooo... - nie mogłam uwierzyć w zaistniałą sytuację. Patrzyłam. Czekałam. Wyciągnęła z kieszeni chłopaka nóż. Podniosła go. Mogłam ujrzeć jej twarz. To co zobaczyłam przerastało mnie. Nie, nie nie nie! To nie może być prawda! Przecież to... JA?!
Zamachnęła się i wbiła nóż prosto w głowę. Jego głowę. Przez chwilę słyszałam krzyk bólu. Ustał po chwili. Zabiła go. 
- Proszę, Proszę. Aż tak się boisz? Przecież to ty go zabiłaś. - Ja? Zabiłam? - Popatrz co zrobiłaś - Wyszła całkowicie z jego martwego ciała. - Zabiłaś go. Czy on nie był dla Ciebie ważny? - Śmiała się. Głośno. - Nie dałaś rady powstrzymać mnie... wróć... nie dałaś rady powstrzymać samej siebie! Jesteś taka słaba... Przez Ciebie cierpi. Chociaż on nie będzie ostatni. Słaba...!- podchodziła do mnie. Powoli. Z wielkim uśmiechem na ustach. Ciągle powtarzała "Słaba...Słaba... Słabiutka Lucynka!" Wiedziałam co chce zrobić. Jednak byłam tak zdrętwiała że nie mogłam się uchronić. Zamachnęła się... nóż, ostry jak brzytwa, leciał w moim kierunku. Nawet nie byłam w stanie zamknąć oczu.

~Rzeczywistość~


- Aaaaaaa! - pisnęła przerażona. Spojrzała na dłonie, pokój. Tak, to już nie był sen. To rzeczywistość. Odetchnęła z ulgą, jednak ciągle myślała o swoim śnie." Co miał oznaczać?" "Jestem słaba?" "Dlaczego?" - te pytania zadręczały ją. Nie mogła myśleć o niczym innym.
- To na pewno był sen? a co jeśli to prawda? może faktycznie go zabi... nie! nie! nie! nie! NIE!
- co "nie"? - spojrzała na Salamandra który już siedział na jej parapecie, z zdziwioną miną.
- Natsu... żyjesz...
- No jasne! dlaczego miałbym... - nie dane było mu dokończyć. W mgnieniu oka dziewczyna była uwieszona na jego szyi mocno go obejmując co nie mało go zdziwiło.
- Lucy? - zapytał zdziwiony.
- Nic już nie mów. Dziękuję. Postanowiłam - uśmiechnęła się "odklejając się" od niego. - Nie będziesz się już musiał o mnie martwić. Będę silniejsza. - powiedziała z błyskiem w oku.


~komentuj~

~Yuki


niedziela, 3 sierpnia 2014

Rozdział #3 Zamknięte oczy (+16)

Hej Misiaki :3
Kolejny rozdzialik tym razem +16 :D
nie jest długi ale może się wam spodoba :D
Za niedługo może pojawi się pierwszy
one shot z NaLu... ale jeszcze nie mam weny...



- Ała... wszystko mnie boli! - mruknęła do siebie. W końcu czuła z czym spotykają się przeciwnicy Natsu jeśli przeżyją... spojrzała na swoje łóżko. Leżał tam Dragneel słodko chrapiąc. Na drugim łóżku spała Erza... z Grayem?! co tu się porobiło? - nie ważne idę się przebrać - pomyślała.

Zjedli śniadanie i pojechali pociągiem do Magnolii.

- Idźcie do gildi sami, ja jeszcze skoczę na zakupy! - krzyknęła blondynka do swoich towarzyszy. Kupiła najpotrzebniejsze rzeczy, ale jeden przedmiot przykuł jej uwagę. Była to szczotka. Ale nie była ona zwykła. Dzięki niej mogła dowolnie zmieniać rozmiar i kolor swoich włosów! - Tak! zobaczę jak będę wyglądać w długich włosach! - mruknęła do siebie pełna szczęścia.Weszła do domu w którym zastała Salamandra.
- Natsu! po pierwsze to moje mieszkanie!!! po drugie miałeś być w gildi!!! po trzecie To mój pokój!!! wynoś się z tond!!!
- Wczoraj milej na mój widok zareagowałaś - powiedział smutno. Rzeczywiście miał rację. - Poza tym jak szłaś w stronę domu wyglądałaś na zadowoloną. Co se kupiłaś? - Lucy wyjęła szczotkę do włosów z torby z zakupami.
- Szczotka? - zapytał zdziwiony.
- To nie jest zwykła szczotka! Dzięki niej zmienię długość moich włosów! Właśnie! muszę ją wypróbować! Zaczekaj tu chwilkę! będziesz pierwszą osobą która zobaczy moje długie włosy! - zawołała radośnie wbiegając do łazienki. Nacisnęła na przycisk a jej oczom ukazały się przeróżne fryzury. oglądała długo szukając idealnej dla siebie. W końcu znalazła!

Teraz tak będą wyglądać jej włosy! - Kawaii - pomyślała. Natsu pewnie Padnie z Wrażenia! Zaraz czy ona tego przypadkiem nie robi tylko dla niego? nie! uspokój się... Po chwili miała swoje długie włosy. Dobrała jeszcze odpowiedni kolor i była gotowa. Wyszła do Chłopaka i zaprezentowała się.
- Lucy... - zaniemówił. Tak! o to chodziło! by swoim urokiem padł przed nią na kolana! nie! nie! nie! W końcu była jego przyjaciółką tak? TAK?
- Może tak zostać? niestety fryzura utrzyma się tylko do jutra... szkoda...
- Aye!
Poszli do gildi. Gdy weszli nagle wszystko ucichło. Patrzyli na nią. Czuła na sobie wzrok każdego kto znajdował się w gildi. Podeszła do swojej przyjaciółki Levy.
- I jak wyglądam? może tak zostać? - zapytała na tyle głośno że każdy w gildi ją usłyszał. Nagle wszyscy jakby na zawołanie zmienili się w sobowtóry Happyego krzycząc:
- Aye!
- Lucy wyglądasz niesamowicie! jak to zrobiłaś? - zapytała ciekawska Levy. Od razu usłyszała całą historię. Podeszła do dziewczyn Mira
- Lucy zamawiałaś misję na dziś. idziesz na nią? - zapytała z uśmiechem na twarzy.
- hmm... jeśli teraz zdejmę moje włosy to będę mogła użyć ich jeszcze jutro! wspaniale! - powiedziała sama do siebie z zadowoleniem. - Miruś poczekam do jutra i na 100% ją wezmę!
- Dobrze to zapisuję Ciebie i Natsu
- Dlaczego Natsu też?!
- Jesteście drużyną prawda?
Zaczerwieniła się. Pokiwała głową na znak że się zgadza. Pobiegła do domu. Przywróciła włosy do poprzedniego stanu.

~Następnego dnia rano. Na misji. Lucy
znów z długimi włosami~



Musieli zniwelować jakąś mroczną gildię. Udało im się to bardzo szybko. Nawet za bardzo się nie zmęczyli. W drodze powrotnej do Magnolii Lucy szła nieco z tyłu. Po jakimś czasie Natsu odwrócił się za siebie. Nie zauważył z tyłu dziewczyny.
- Lucy! gdzie jesteś?! - krzyczał wniebogłosy. Zaczął podążać za jej zapachem. Dotarł do mieszkania w którym były wyważone drzwi. Wszedł do piwnicy gdzie było strasznie ciemno. Usłyszał głos Dziewczyny "Natsu" wołała. poczuł jak ktoś łapie go za ramie i rzuca nim do przodu. Usłyszał zamykające się kraty. Ktoś ich zamknął? W piwnicy? Nagle zapaliły się światła. Ujrzał Blondynkę która zakuta w kajdany i wisiała na nich. głowę miała przechyloną na bok a jej dłuższe włosy ułożyły się jej na piersiach.
- Natsu... wyciągnij nas stąd... - szepnęła cicho tak że tylko Salamander z wyczulonymi zmysłami ją usłyszał. Przytakną. Niespodziewanie coś przyciskało go do ściany. Ujrzał podejrzanego mężczyznę zamykając siebie, oraz nich w celi. skierował się w stronę różowo włosego. Złapał go za dłonie i przywiązał go naprzeciwko blond włosej.
- kim jesteś i co robisz? i czemu nie mogę się ruszać? - zapytał rozwścieczony Dragneel.
- kim jestem? dla ciebie nikim. co robię? zaraz się dowiesz. Nie możesz się ruszać bo cię unieruchomiłem. Dlaczego? bo mi przeszkodzisz w negocjacjach z tą dziewczyną. - dawał konkretne odpowiedzi. jakich negocjacjach?
- zostaw ją!
- huh? a to niby czemu?
- Nie waż się jej tknąć choćby palcem! - bronił zaciekle Blondynkę.
- I tak mi nic nie zrobisz. to specjalne kajdany wysysające magię. - był pewny tego co mówi. - Skoro się tak o nią troszczysz to wpadłem na genialny pomysł - uśmiechną się podejrzliwie.

~+16~

Mężczyzna zaczął jeździć palcami po jej brzuchu. Ta wzdrygnęła się zamykając oczy. Płakała. Gdy tylko łzy zaczęły zbierać się w jej oczach, mężczyzna przytulił ją do siebie. Oblizał jej łzy spływające jej po policzkach.
- Przestań!!! - krzykną Natsu a żyłka na jego czole zaczęła pulsować niebezpiecznie.
- Spokojnie Natsu... takim czymś nigdy mnie nie zrani - zapewniała go i delikatnie się uśmiechnęła. Jednak jej uśmiech szybko spadł jej z twarzy gdy usłyszała głośny śmiech mężczyzny.
- Tak? o to chodzi! dopiero się rozkręcam!
Powoli zdejmował z niej bluzkę, spódnicę aż pozostała w samej bieliźnie. Była cała czerwona.
- Przestań skurwysynu! - Powoli nie wytrzymywał
- Natsu... nie patrz... - czuła jak od tyłu rozpina jej stanik.
W tym momencie kiedy odwracając wzrok od dziewczyny zobaczył jak przed jego oczami przeleciał biustonosz blondynki. Jej włosy zasłaniały małą część jej biustu. Zamkną oczy i jego zdenerwowanie sięgnęło zenitu. Zaczął rozrywać kajdany siłą. Udało mu się urwać łańcuchy. Nadal nie mógł korzystać z magii ale wiedział że i tak da sobie radę. Rzucił się na faceta i okładał go pięściami. Lucy widząc jak Chłopak ją broni, aż jej się ciepło zrobiło. Jak już skończył zorientowała się że ciągle ma zamknięte oczy. I mimo tego był równie silny. Podszedł niej, uniósł ręce do góry poczuł jej łokcie i sięgną jeszcze wyżej. Zmiażdżył łańcuch przez co ta upadłaby bezwładnie jednak w ostatniej chwili ją złapał. przytulił do siebie mocno.
- Przepraszam Lucy... znowu nie zdołałem cię obronić... przepraszam... - powiedział ze łzami w oczach.
- To nie twoja wina... To ja byłam słaba i nie dałam rady się obronić... gdybym była silniejsza nie było by nas tu. - powiedziała zbierając całą winę na siebie. Nie odpowiedział.
- Natsu proszę, zapomnijmy o wszystkim co tutaj zaszło. Nie chcę do tego wracać, ani żeby ktoś się dowiedział.
- Obiecuję. - powiedział a ona wierzyła że dotrzyma słowa. Jednak jeszcze do końca mu nie ufała. bała się że to zostanie w ich pamięci na długi czas. Postanowiła że jak wrócą do gildi poprosi Canę o która pozwala zapomnieć fragment niedalekiej przeszłości.
- i jeszcze jedno...
- Tak Lucy?
- Widziałeś? - zapytała nie pewnie. oczekiwała szczerej odpowiedzi.
- nie - zamyślił się na chwilkę - cały czas mam zamknięte oczy.

~komentuj~


~Yuki



Małe info.

Hej Misiaki!
Na razie przestaję pisać. Nie mam zbyt dużo czasu.
Mam właśnie remont w domu i pomagam. Ale spokojnie,
wieczorami może się coś pojawi... chociaż nie codziennie.
Gomene ;_;


~Yuki

sobota, 2 sierpnia 2014

Rozdział #2 Szpital

Hej Misiaki :3
Mam coś humor na pisanie :) Za niedługo pojawi się Rozdział taki...
inny. xDD. Możliwe że trochę zboczony... takie +16 ale nie ważne.
Nie spojleruję Tylko zachęcam do czytania :D
Strasznie krótki mi wyszedł przepraszam! Następny będzie dłuższy
Obiecuję!


- Lucy... przepraszam... - szepną zapłakanym głosem do Dziewczyny pobitej przez jego samego. Ta usłyszała go i obudziła się.
- Na...tsu... - uśmiechnęła się - To nie twoja wina nie obwiniaj się - próbowała go uspokoić. Po części się jej udało. Usiadła na łóżku. Zapewniała go że nic jej nie jest. Teraz naprawdę czuła jak Natsu się o nią martwi. Przypomniała sobie jak zareagował kiedy miała pocałować tego faceta. Oblała się buraczanym rumieńcem. Czyżby Chłopak coś czół do dziewczyny? Ujęła jego twarz rękoma i popatrzyła w jego oczy. Były takie piękne. Na jego twarzy od razu pojawił się rumieniec.
- Natsu. nie przejmuj się. To nie twoja wina - uśmiechnęła się. Przybliżyła go do siebie, po czym czule go objęła. Czuła jego gorący oddech na szyi. Przeszła ją fala przyjemnych dreszczy. Mogła by trwać w tej pozycji całe wieki. Do pokoju weszła Erza oraz Gray.
- Niestety jest tylko jeden wolny pokój... z dwoma łóżkami. Więc albo będziemy spać razem albo ktoś będzie spał na podłodze - powiedziała Erza z błyskiem w oku. Ku jej zaskoczeniu Natsu oraz Gray sami się zaoferowali że będą spać na podłodze.
- Możecie już iść. Ja zaraz do was dojdę. - powiedziała blond włosa delikatnie schodząc z łóżka. Poszukała dla siebie jakiś butów. Usłyszała jak drzwi się zamykają. Wzięła swoje buty, już miała upaść bo noga zaczęła ją strasznie boleć. W ostatniej chwili złapał ją różowo włosy.
- Pomogę Ci. - powiedział i uśmiechną się szeroko. zabrał ją do pokoju i odstawił na łóżko.
- A zaniesiesz mnie do łazienki? chce wziąć kąpiel... - zapytała nieśmiało. pomógł jej dojść. Popatrzyła Smutno na kabinę prysznicową zawiedziona. Westchnęła ciężko.
- A ty co tu jeszcze robisz? - zapytała zdenerwowana marszcząc brwi.
- Poradzisz sobie? - nie musiał czekać na odpowiedź. Spojrzał na nią, i już wiedział co ma zrobić. Wyszedł z łazienki i czekał. Po chwili usłyszał uderzenie. Pewnie upadła. Wejść tam? A co jeśli ona jest...? nie! nie będę ryzykował. A jak coś się jej stało? Dobra raz się żyje! Wszedł do łazienki z przymrużonymi oczami. zobaczył pod swoimi nogami jak Blond włosa leży, w majtkach i rozpiętym staniku. Zarumienił się i klękną przy niej.
- Lucy! W porządku? Lucy! - wołał, co ją obudziło. Popatrzyła na niego.
- Natsu - uśmiechnęła się - Zaraz... Natsu?!!!! - krzyknęła i zarobił sobie od niej w łeb. zakryła się ręcznikiem zamykając drzwi. Tym razem spokojnie się umyła. wyszła w pidżamie jaką dostała ze szpitala. Ułożyła się wygodnie na łóżku i zasnęła. Jednak nie dane jej było spać tej nocy. Obudziło ją światło księżyca które wdzierało się przez okno. Obróciła się na drugi bok. Zobaczyła Salamandra który patrzył na jej reakcję. Była chyba zbyt zaspana żeby cokolwiek mu powiedzieć albo chociaż zwalić go z łóżka. Więc tylko się uśmiechnęła. Natsu ujął jej twarz wkładając rękę w jej włosy. Patrzył prosto w jej piękne, duże brązowe oczy, i jeszcze raz ją przeprosił. Ta chcąc przekazać Dragneelowi że się nie gniewa, przysunęła go do siebie i złożyła na jego ustach czuły pocałunek, który nie mało go zdziwił. Po chwili oddał się jej pocałunkom, obejmując ją w talii. Ta nie pozostając mu dłużna delikatnie opuszkami palców jeździła po jego torsie. Poczuła że ten nadal ma na sobie ubrania. zdjęła mu kamizelkę po czym odpięła zamek na spodniach.
- Chyba nie chcesz w tym spać, prawda? - szepnęła mu do ucha. Rozpięła jego spodnie. Ściągając je otarła dłonią o coś twardego. Spojrzała mu w oczy a on tylko się zaśmiał. Wtuliła się w jego nagi, ciepły tors i szybko zasnęła. Czuła się bezpieczna.

~Komentuj!~


~Yuki


Rozdział #1 Nie Daruję Ci Tego!!!

Heja Miśki!
Naszła mnie wena więc piszę :) wymyśliłam o czym będzie pierwszy dział jednak nie mogłam wymyślić dobrego początku. Więc Gomene ;_;
Nie przedłużając czytajcie i oceniajcie :)


- A może tę? - zapytała zaciekawiona. Chłopak pokręcił głową przecząco.
- hmm... Ta jest idealna! - również się nie zgodził kiwając głową.
- Trudno znaleźć misję łatwą i dobrze płatną, wiesz? - zdenerwowała się lekko - może sam byś czegoś poszukał, co Ci odpowiada.
- hmm... - zamyślił się. Szukała misji z najwyższym wynagrodzeniem. Po całkiem długim czasie wskazała palcem na zadanie. Salamander przeczytał je uważnie. Trzeba było przyprowadzić jakiegoś człowieka do zleceniodawcy. Widniało też ostrzeżenie:

Ten człowiek ma moc przybliżoną do
Kaina Hikaru z Grimoire Heart
Jednego Siedmiu Jeźdzców Gehenny.
Również włada taką samą magią. 

- już raz z nim walczyliśmy. I daliśmy radę, więc czemu nie? - zapytała z uśmiechem na twarzy.
- Nie pójdziemy na tą misję. - odpowiedział ozięble marszcząc brwi
- A dlaczego niby nie?
- Nie pamiętasz co ostatnio zrobił Ci Kain?!
Dziewczyna zaniemówiła. Czyżby Natsu się o nią martwił? Zarumieniła się. Chłopak najwyraźniej bał się że znowu będzie musiał patrzeć jak Lucy cierpi. Nienawidził tego widoku. Wtem podeszła do nich Erza z Grayem.
- Spokojna głowa zapałko! pójdziemy z wami! - uśmiechną się.
- Myślisz że nie dam sobie sam rady lodówo?!
I tak zaczęła się kolejna walka między nimi. Erza zaraz ich rozdzieliła.
- Damy sobie radę we czwórkę, prawda Lucy?
- Aye!
Mieli przed sobą długą drogę pociągiem. Na kolanach szkarłatno włosej ułożył się zielony już Natsu. Dziewczyna uderzyła go w brzuch, zapewniając że to mu lekko ulży. Lucy siedząca obok Graya, zrobiła się senna. Po chwili spała, opierając się o ramię czarno włosego. Ten na widok przyjaciółki zarumienił się i aby ukryć rumieńce spojrzał przez okno, po czym sam zasnął. Jedynie Erza się jeszcze trzymała. Podsłuchiwała jak rozmawiają dwaj mężczyźni siedzący niedaleko nich.
- on jest potworem!
- naprawdę... nigdy więcej takich misji...
- wszystko przez tą lalkę!
- ciszej trochę! nie wszyscy muszą o tym wiedzieć!
Lalkę? zaraz chwila... jaką lalkę?! - myślała. Jedyne co przyszło jej na myśl to właśnie był człowiek którego mieli pokonać. Spojrzała kątem oka na nich. Jeden cały w bandażach z złamaną prawą ręką i skręconą kostką. Drugi z przepaską na oku, i wygiętymi palcami w drugą stronę. Przestraszyła się. Czy ich przeciwnik był aż tak potężny? Patrząc na ich stan zawahała się, czy na pewno chcą iść na tą misję. Ale w końcu
mieli ze sobą potężnych magów. I byli najsilniejszą drużyną w Fairy Tail. Uspokoiła się.
Gdy już dojechali na miejsce Salamander pierwszy wyskoczył z pociągu całując ziemię i obiecując że nigdy więcej nie wsiądzie do takiego potwora! Na co wszyscy zareagowali śmiechem. Popatrzyli na dom zleceniodawcy. Była to skromna mała drewniana chatka, z której wybiegła mała dziewczynka.
- Tato, Tato! ktoś przyjechał do nas! - zawołała radośnie. Po chwili zza drzwi wyłonił się tęgi wysoki mężczyzna z brązowymi włosami i jasno niebieskimi oczami. Zaprosił ich do środka. Wbrew pozorom w środku było bardzo dużo miejsca. usiedli na kanapie i wysłuchali tego, co miał im do powiedzenia.
- Jesteście magami z Fairy Tail? - zapytał mimo że był pewny że to oni.
- Ta... - nie zdążyła dokończyć Erza kiedy facet jej przewał.
- To wspaniale! czekałem na was! Nazywam się Harumi. Harumi Irie. - podniósł dłoń lekko do góry i pomachał im. Było trochę dziwne zachowanie z jego strony. Po chwili przybiegła jego córka z walizką.
- A to moja córka Kaori. - wziął do ręki walizkę i otworzył ją. Zaczął tłumaczyć jak mają pojmać niejakiego Hiro (czyli maga którego mieli schwytać) Zadaniem Harumiego było schwytanie go i oddanie w ręce straży. Jednak wiedział że sam nie da rady, więc najął do pomocy magów. Ponoć chcieli schwytać jego córkę. Domyślił się że dla okupu.
- Dlatego potrzebuję waszej pomocy. Sam nie dam rady obronić mojej córki. Tylko ona mi została... - powiedział ze łzami w oczach.
- spokojnie Dziadku! wszystkim się zajmiemy. - pocieszył go Salamander.
Magowie poszli w wyznaczone miejsce przez zleceniodawcę. Czekali. Nikt się nie zawiał. Wszyscy lekko przysypiali kiedy coś poruszyło się w krzakach. Ich oczom ukazał się mężczyzna z małą lalką w jednej dłoni. Podszedł do nich.
- ja... nie...chcę z wami... walczyć - za jąkał się i oblał rumieńcem. Spojrzał na stojącą z tyłu Blondynkę.
- Kim jesteś? - zapytał miękkim głosem
-Ja? Lucy... - odpowiedziała nie pewnie.
- Lucy! Jakież piękne imię! - wszyscy patrzeli z zaciekawieniem na zaistniałą sytuację. W mgnieniu oka znalazł się tuż obok niej obejmując ją w talii. Zaciągną się jej zapachem.
- ach! jak to możliwe? Taka wspaniała istota na misji? chyba się zakochałem! - zawołał uszczęśliwiony. - nie jestem w stanie z wami walczyć! oddam się w ręce straży tylko mam do Ciebie małą prośbę!
Erza przyglądała się uważnie tej sytuacji. Szepnęła do Lucy żeby się zgodziła. Znacznie ułatwi im to zadanie. Salamander patrzył na nich. Krew w nim zaczęła się gotować.  Był strasznie zdenerwowany zachowaniem Hiro wobec blondynki.
- Pocałuj mnie! - szepną do jej ucha by nikt nie usłyszał. Jednak różowo włosy to usłyszał dzięki swoim wyczulonym zmysłom. Dziewczyna się wzdrygnęła, ale wiedziała że musi to zrobić dla misji. "Poświęcę się!" pomyślała. Zbliżyła się lekko do mężczyzny. Ten złapał ją za pośladki tak, aby jej nogi opierały się na jego biodrach, po czym przycisną ją do drzewa. Ich usta dzieliły już centymetry.
- Nie waż się nawet!!! - krzykną rozwścieczony Salamander po czym uderzył mężczyznę z pięści w policzek, a ten odleciał kilka metrów zatrzymując się na drzewie.
- Natsu! co ty wyprawiasz?! - krzyknęli niezadowoleni na raz.
- Nie pozwolę Ci jej tknąć! - krzyknął rzucając się do walki.
Dziewczyna bardzo się zarumieniła. Dlaczego to zrobił? przecież to tylko dla dobra misji. Może dla niego to było coś więcej? Nie, nie nie! oni są tylko przyjaciółmi! tak?
Nagle Chłopak zaprzestał atakowania. Obrócił się tyłem do przeciwnika. Zmierzał w stronę swoich towarzyszy. stanął przed Erzą i wpatrywał się w jej twarz. zamachną się i uderzył Erzę tak mocno że poleciała na Graya i oboje zemdleli. Chłopak stał i nie wiedział co się dzieje z nim.
- Natsu co ty wyprawiasz?! - krzyknęła Lucy
- To nie ja! ten facet mnie kontroluje!
- Skoro tak bardzo troszczysz się o swoją blondyneczkę, to walcz z nią! - zawołał z uśmiechem. Chłopak zaczął podchodzić do dziewczyny. Ta przerażona zachowaniem przyjaciela nie wierzyła i zamarła ze strachu.
- Lucy uciekaj! - zamachną się a blond włosa zrobiła unik, a ten uderzył w drzewo z taką siłą że złamało się w pół. szybkim ruchem uderzył Lucy w brzuch, aż z jej ust wypłynęła krew. wzleciała w górę i zawołała:
- Otwórzcie się! Wrota Lwa - Leo, Wrota Panny - Virgo! - złapał ją Loki i odstawił na ziemię. Virgo zniknęła pod ziemię. Leo tylko czekał na jej ruch. Pod Chłopakiem zawaliła się ziemia i wylądował w pułapce. Lew rzucił się na Natsu i zaczął go bić. Jako że Hiro nie mógł kontrolować chłopaka bo go nie widział podbiegł do dziury. Wtem Dziewczyna związała go swoim biczem Fleuve d'étoiles i wyciągnęła mu lalkę z ręki po czym odczepiła włos Natsu od głowy lalki. W tym czasie jej Gwiezdne duchy zniknęły. Chłopak już nie kontrolowany przez Hiro ruszył do ataku. Lucy rzuciła Do Salamandra lalkę by ten ją spalił. Niestety lalkę przeją Hiro. Chłopak znów był pod jego kontrolą. Podszedł do blondynki złapał ją za ramiona przygważdżając ją do drzewa. I zaczął ją bić. Dziewczyna krzyczała z bólu. A ten jeszcze mocniej i szybciej ją bił. W końcu przestał a Dziewczyna upadła bezsilnie.
- Lucy... Przepraszam... - powiedział ze łzami w oczach. Upadł do ledwo przytomnej dziewczyny.
- Na...tsu... To nie... Twoja... wina... - po tych słowach dziewczyna zemdlała. Obrócił się w stronę przeciwnika. Popatrzył na niego z wściekłością w oczach. podszedł powoli.
- Co się dzieje?! czemu nie ruszasz się tak jak ja chce?!!
- Nie daruję Ci tego! Nie Daruję tego co zrobiłeś Lucy!
Wtem obudziła się Erza z Grayem. Wstali popatrzyli dookoła i zauważyli Lucy całą poobijaną.
- Lucy! - krzykną Gray i podbiegł do niej. Erza pomogła mu rozprawić się z przeciwnikiem.
Gdy spełnili swoje zadanie podeszli do Lucy. Natsu wziął ją na ręce i zaniósł do domu swojego zleceniodawcy. Tam szybko została udzielona jej pierwsza pomoc. Oddali Hiro Harumiemu. Ten po drodze odprowadził ich do szpitala a sam poszedł do straży.
Gdy lekarze zajęli się blondynką, był już wieczór. Gray z Erzą poszli poprosić o jakieś pokoje. Natsu został z Lucy. Nie mógł uwierzyć że to on zadał jej takie rany. obwiniał siebie za stan swojej towarzyszki. Nie mógł wybaczyć sobie za to co jej zrobił.

~Komentuj!~

~Yuki










Specjal #1 Wakacje

Hej Miśki :)
Zaczynam od specjala :D
Mam Wenę ale pomyślałam że specjal będzie lepszy, Będziecie od razu mogli mnie "spróbować" xD
nie przedłużając, czytajcie :D

- Jestem padnięta! Dawno nie byłam na tak trudnej misji... - Weszła po schodach do mieszkania. Zmęczona przygotowała sobie gorącą kąpiel, i się odprężyła. Po ponad pół godzinie woda zaczęła robić się letnia i musiała wyjść. wytarła się i obwinęła niedbale ręcznikiem. Wyszła z łazienki po swoje ubrania i zobaczyła coś podejrzanego na swoim łóżku.
- Aaa! Natsu! co ty tu robisz?!! - zawołała strącając przy tym chłopaka z łóżka.
- Ała... - złapał się za czerwony policzek i zaczął się tłumaczyć.
- Przyszedłem sprawdzić czy jesteś już gotowa na jutro.
- Na jutro? - spojrzała na Dragneela ze zdziwieniem.
- Zapomniałaś? - zaśmiał się - jedziemy na plażę! - krzyknął zadowolony
No tak. Mira wspominała że będą jechać na plażę z Natsu, Grayem, Erzą, Juvią, Levy, Gajeelem, Lisanną i Wendy.
- I jak nam się uda wstąpimy do gorących źródeł. - pomyślała...
- Lucy... Wszystko w porządku? - zapytał różowo włosy zaniepokojony tym że Lucy stoi w miejscu od kilku minut bez ruchu. popatrzył w jej duże brązowe oczy. Ich twarze dzieliły dosłownie centymetry. Dziewczyna ocknęła się w porę przez co chłopak oberwał od niej w głowę. Za co?
- Co ty chciałeś mi zrobić?! - zapytała lekko zarumieniona.
- Ja...Ten no... nic... bo ty... tak nieruchomo stałaś... i ja... - jąkał się, a na jego twarzy pojawił się lekki rumieniec.
- Dobra idź już. Daj mi się spakować...
- To do jutra - uśmiechnął się szeroko.
- I wyszedł byś przez DRZWI!!! - krzyknęła rozwścieczona blondynka widząc jak Salamander wyskakuje przez okno. Szybko się spakowała, przebrała w słodką, trochę za dużą różową pidżamę i ułożyła się na łóżku. Po chwili zasnęła.
Obudziło ją słońce wpadające przez okno. Uśmiechnęła się, przeciągnęła i jeszcze chwilkę leżała. Obróciła się na drugi bok i zauważyła coś dobrze jej znanego. Był to szal Salamandra. Najwidoczniej go zapomniał po wczorajszej wizycie u dziewczyny. Złożyła go równo i wsadziła do torby. usłyszała pukanie do drzwi. po chwili do domu weszła Erza z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Ohayo Lucy! - spojrzała na Blondynkę z zaciekawieniem - Ty jeszcze nie gotowa, Lucy! Za chwilę mamy pociąg! - krzyknęła niezadowolona.
- Spokojnie Erza. Ubieram się i wychodzę. Możecie iść beze mnie, ja zaraz dojdę do wa...- nie zdążyła dokończyć kiedy zobaczyła jak szarłatno włosa wybiega z jej domu. Pobiegła do łazienki szybko się ubrała i  zobaczyła na parapecie różowo włosego.
- Lucy szybko nie mamy czasu! - popędzał ją.
- Już wychodzę!
W tej chwili jak już miała wyjść z domu, poczuła jak chłopak odbiera jej torbę, a ją samą bierze na ręce niczym pannę młodą.
- Natsu! co ty wyprawiasz?
- Będzie szybciej jak cię wezmę, Prawda? - zapytał i na twarzach obojgu pojawił się mocno różowy rumieniec.

~Na miejscu~


Wszyscy byli zadowoleni. Męska część grupy od razu wskoczyła do wody, Żeńska zaś, rozłożyła koce i się opalała. Obok Lucy leżała Levy która znudzona sięgnęła do swojej torby i wyjęła piłkę plażową.
- Może poodbijamy?
- Dobra - odpowiedziała z uśmiechem - zaprośmy jeszcze Wendy i Juvię.
- i Lisannę!
Co do tej drugiej Lucy nie była przekonana... nie przepadała za nią, bo ciągle dobijała się do Natsu. Była chyba o nią zazdrosna. Zaraz chwilunia... Nie WCALE nie była zazdrosna. dlaczego? przecież nie zabroni im się przyjaźnić... na razie.
- No dobrze... - zgodziła się niechętnie
po chwili wszystkie bawiły się w najlepsze. Wendy lekko zmęczona zaproponowała chwilę odpocząć i pogadać. Tylko o czym? Levy ukradkiem wyciągnęła z torby kilka butelek sake. poczęstowała swoje przyjaciółki. po chwili były już lekko podpite.
- Nee Lu-chan... jak ci się układa z Natsu?
Na to pytanie Lucy oblała się rumieńcem.
- Mi i Natsu? co to za pytanie?
- No przecież wszyscy wiedzą że Ciebie i Natsu łączy coś więcej niż tylko przyjaźń i drużyna - wtrąciła Juvia
- Ej, ej, ej... - jeszcze bardziej się zarumieniła i ukryła swoje oczy we włosach.
- A jak wam idzie? Levy? Juvia? Lisanna? - zapytała zmieniając temat.
I tak dziewczyny wymieniały się swoimi poglądami na temat chłopaków. Wtem usłyszeli głos Erzy.
- Słuchajcie! został nam jeszcze czas, Więc pakujcie swoje rzeczy i jedziemy do gorących źródeł!
Wszyscy zadowoleni poszli za Erzą.

~w gorących źródłach~


- Wspaniałe uczucie! - zawołała Lucy.
Wtem zauważyła jak ktoś podrzuca im masę butelek z sake. od razu wzięły i zaczęły pić. po jakimś czasie wszystkie były upite i zmęczone, więc poszły do swojego pokoju. Zorientowały się że już prawie druga w nocy. po jednej stronie spali już mężczyźni. wszystkie naraz jakby omówione poszły do łóżek. jednak nie wszystkie do swoich. Juvia leżała obok Graya, Levy obok Gajeela, a obok Natsu delikatnie ułożyła się Lucy. Lisanna widząc zachowanie Lucy zdenerwowała się jednak była zbyt zmęczona i zasnęła.
Rano pierwszy obudził się Natsu.
- Lucy??!! co ty... - przerwał po czym zorientował się że dziewczyna jeszcze śpi. Była wtulona w jego nagi tors. przez sen jeździła palcami po jego włosach i brzuchu. Dziewczyna obudziła się, usiadła obok Natsu.
- A właśnie Natsu! mam coś dla ciebie! - powiedziała jak gdyby nie świadoma że spała z Salamandrem. Podeszła do swojej torby i wyciągnęła szal różowo włosego. Na widok szalika rzucił się na Lucy.
- Dziękuję! - przytulił dziewczynę która leżała pod nim cała czerwona. Wtem wszyscy się obudzili i zaciekawieni spojrzeli na Salamandra i Blondynkę. Chłopak usiadł na jej biodrach i zaczął przyglądać się swojemu szalowi. Zaciągną się jego zapachem. Tak. Teraz pachniał on jak Lucy. Jak ta Lucy której zapach uwielbiał. Był wręcz od niego uzależniony.
- Dobra Natsu możesz ze mnie zejść - powiedziała skromnie dziewczyna.
Wstali oboje i wszyscy zaczęli się śmiać.


To tyle ode mnie :) może nie był to najbardziej porywający Specjal pełen akcji i wybuchów, ale pamiętajcie akcja musi się jeszcze rozkręcić :D Mogłam napisać coś wiele lepszego ale to może jutro wena przyjdzie i będzie lepiej :) to początek więc nie chciałam od razu z grubej rury wyjechać z akcją. Poczekajcie na 1 rozdział :3


~Yuki