czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział #7 Rozczarowanie

Hej Misiaki!
przepraszam ze taki krótki!! Zauważyłam że jakość moich postów
jest coraz lepsza :) może nie ma zbyt dużej
zmiany ale coś się zmienia! i już zapowiadam
że jak napiszę dziesiąty rozdział, to następny
to będzie one-shot. Więc czekajcie!
i czytajcie!


- Mam nadzieję że dzisiaj nie będę miała dużego wycisku od Erzy... - mówiła sama do siebie. Faktycznie Erza potrafi dać nieźle w kość, ale w końcu to Erza. Po niej można się wszystkiego spodziewać. Przeciągnęła się i miała wstać z łóżka, gdy nagle zobaczyła swoją szkarłatno włosą przyjaciółkę.
- Lucy?! ty jeszcze nie gotowa?! - krzyknęła na nią, a ta od razu stanęła na baczność.
- Dobrze, już się zbieram i wychodzimy... - zapewniła towarzyszkę i szybko się ubrała. Gdy już była gotowa, Tytania już biegła w stronę miejsca ich treningu. Blondynka zaciekle próbowała dotrzymać przyjaciółce kroku. Jednak nie było to łatwe. Zwłaszcza w tej lamparciej zbroi. W połowie drogi dziewczyna dostała zadyszki. Jednak wiedziała że sama tego chciała. Jako że biegły przez las obie dziewczyny miały poranione ręce oraz nogi. W oddali było widać polankę. Na środku na kamieniu ktoś siedział. Wydawał się być znajomy. Jednak ciężko było coś zobaczyć. Była zbyt zmęczona. Gdy już dobiegły, blondynka usiadła na polanie i łapczywie próbowała oddychać. Szkarłatno włosa podeszła do owego mężczyzny i rozmawiała z nim. Nie za bardzo obchodziło to blondynkę więc położyła się na plecach i wpatrywała się w niebo. Znosiło się na deszcz.
- Lucy, koniec odpoczynku! - ta posłusznie wstała. Teraz już poznawała tego mężczyznę.
- Natsu co ty tu robisz?! - była zszokowana obecnością Salamandra. Myślała że chce się tylko się z niej po nabijać.
- Przyszedłem popatrzeć. - odpowiedział z uśmiechem na ustach. Po tym już jakby nie miała mu tego za złe. Spojrzała na Tytanie. Jej wyraz twarzy sugerował że już więcej czekać nie będzie. Od razu usiadła że skrzyżowanymi nogami, na których umieściła swoje dłonie. Wokoło niej pojawił się wiatr. "Dobra! Nie mogę się poddać! Zwłaszcza gdy on na mnie patrzy!" Motywowała samą siebie w myślach. Tym razem jej skupienie było większe niż za pierwszym razem. Jej siła była większa. Co prawda nie znacząco, ale zawsze coś. Mimo to Szkarłatno włosa chciała wyciągnąć z niej jeszcze więcej. Jedyny sposób jaki jej przychodził na myśl to krytyka.
- Lucy, naprawdę? Przecież wiem że możesz więcej. Robisz mi na złość?! - jej ton trochę przestraszył blondynkę. Wiedziała że jej przyjaciółka chce zobaczyć to co ją zadowoli. Na czole dziewczyny pojawiły się pierwsze krople potu. Erza chyba w końcu zobaczyła że już nic więcej z niej nie wyciśnie. Urządzili sobie przerwę. Różowo włosy chłopak był najwyraźniej zamyślony. Miał złe przeczucia co do tego treningu.
Gdy już odzyskali trochę siły zaprosiła dwójkę magów obok siebie.
- Słuchajcie! Natsu ciebie też to się dotyczy. Lucy poprawimy twoją szybkość. - w jej głosie dało się słyszeć lekkie drgania. - Lucy. Zdejmij buty, pasek i każdą niepotrzebną część swojej garderoby.
- Że co?! - zapytała zdziwiona słowami swojej towarzyszki. Odruchowo zakryła dłońmi swoje piersi.
- Ja będę w swojej codziennej zbroi z obciążeniem. Natsu tak jak stoi, a ty tak, żeby ci nic nie utrudniało biegu. - że niby ma się rozebrać?! Przy Natsu? No chyba nie. Tytania widząc minę blondynki chciała odpuścić.
- Dobra chyba nie mam wyboru. Zróbmy inaczej. Ja będę miała więcej obciążenia i Natsu też będzie miał trochę a ty będziesz w tym co jesteś. Psuje?
- Dziękuję. - uśmiechnęła się. Jej towarzysze już mieli swoje obciążenia. Były to worki z piaskiem. Scarlet miała dwa duże worki a Dragneel tylko jeden. Jako że ona nie ma żadnego obciążenia powinna wygrać ten wyścig. Ustawili się na równej linii i czekali na znak do startu. Po usłyszeniu sygnału którym był gwizdkiem ruszyli. Na początku prowadzenie objęła Erza tuż za nią Natsu i Lucy. Blond włosa musiała dać z siebie wszystko a nawet więcej. Przyspieszyła i ledwo udało jej się prześcignąć Tytanie. Salamander widząc to nie mógł być gorszy. Starał się z całych sił ale nie do końca mu to wychodziło. Wpadł na sprytny pomysł. Na jego rękach pojawiły się płomienie które posłużyły mu jako dopalacze. W mgnieniu oka był na prowadzeniu. Ukończył bieg na pierwszym miejscu. Na drugim mieściła się Heartfilia, a na trzecim usadowiła się Scarlet.
- Muszę przyznać że spodziewałam się takiego wyniku końcowego. - powiedziała spokojnie. - mimo to chce też przeprowadzić inny wyścig. Natsu już mnie uprzedził - zaśmiała się - mianowicie maraton na magię! Konkretnie. Polana jest w kształcie okręgu, będzie naszym polem biegu. Zrobimy trzy okrążenia, na każdym zmienimy styl biegu. Zaczynamy za chwilę! - teraz udali się na odpoczynek.
- Lucy chodź coś ci powiem! - złapał dziewczynę za rękę i odciągną ją od Tyranii.
- O co chodzi?
- Słuchaj, dla mnie to nie jest ważne żeby wygrać. Więc mi nie zależy. Ale chce żebyś to ty wygrała. Jestem pewien że celem Erzy nie jest tylko prędkość, ale i spryt. I to właśnie wykorzystamy. - opowiedział Lucy swój plan. Scarlet zauważyła że coś planują. Ona też miała plan.
- Poza tym Lucy, zauważyłaś czy coś się w gildii zmieniło? - zapytał korzystając z chwili przerwy.
- W jakim sensie zmieniło?
- No bo jesteś w gildii od prawie 2 lat i coś się na pewno zmieniło.
- W sumie to dużo tego... - zamyśliła się chwilę. Była lekko zaskoczona pytaniem chłopaka - na przykład ty i Gray rzadziej się bijecie, czasami wyglądacie jak dobrzy starzy przyjaciele - zaśmiała się cicho. Ten też lekko się uśmiechnął.
- Ja zauważyłem że wszyscy są dla ciebie przyjaciółmi. Z jednym wyjątkiem.
- Jakim wyjątkiem? - wydawało jej się że jest zaprzyjaźniona z wszystkimi. Była zdziwiona.
- Lisanną.
Nie spodziewała się że powie właśnie to imię. Uśmiech spadł jej z twarzy. Lecz nie mogła zaprzeczyć. Nie bardzo się z nią dogadywała się z nią. Dlaczego? Nie była pewna. Może dlatego że cały czas zabiera jej Natsu?
- Dobra koniec odpoczynku! Bierzemy się do roboty! - powiedziała Szkarłatno włosa przerywając im pogawędkę. Stanęli na linii. Czekali z niecierpliwością na znak do startu.
- Ale się napaliłem!
Ciszę przerwał gwizdek. Ruszyli. Na początku wszyscy oszczędzali energię. Na prowadzeniu znalazła się Scarlet. Ostatnie miejsce zajął Dragneel. Po pierwszym okrążeniu pojawiały się pierwsze zadyszki.
- Otwórzcie się! Wrota panny! Virgo! - tuż obok dziewczyny pojawiła się pokojówka, wzięła blondynkę na barana, i w mgnieniu oka wyszła na prowadzenie. Tuż za nią znajdował się Salamander próbując dotrzymać kroku Virgo. Należało to do zadań bardzo trudnych. Tytania musiała zmienić swój plan - zamiast na trzecim okrążeniu użyć tej zbroi użyła jej teraz.
- Podmiana! - i już była w lamparciej zbroi. Szybko ich dogoniła ale nie chciała ich przegonić. Była ciekawa co wymyśli na trzecie okrążenie. Właśnie je minęli
- Lucy teraz! - krzyknął chłopak. Virgo wyrzuciła ją w górę a sama zniknęła. Dziewczyna spadając wylądowała na barkach Salamandra. "Udało się!" Pomyślała, uśmiechnęła się sama do siebie. Jednak jej uśmiech szybko zniknął po zobaczeniu Scarlet. Miała na sobie zbroję ze skrzydłami. Wzleciała w powietrze i była daleko w przodzie. Dragneel użył więcej mocy aby tą dogonić. Nadal był w tyle ale już bliżej przeciwniczki.
- Lucy - powiedział porozumiewawczo do blondynki. Ta odbiła się od jego barków.
- Otwórz się! Bramo Barana! Aries! Bramo Lwa! Leo! - od razu wiedzieli co mieli robić. Loki złapał swoją siostrę i wyrzucił do mety. Ta wylądowała na swojej wełnie.
- Otwórzcie się! Bramo Bliźniąt! Gemini! - wzlecieli do Erzy. Tuż przed oczami pojawił się Jellal. Zatrzymała się. Nie mogła uwierzyć w to co widzi. Milczała. Zakryła dłońmi swoje usta. Zbliżył się i przytulił ją. W tym czasie Lucy była już prawie na mecie. Tytania szybko opuściła chłopaka i pędziła do mety. Lucy już prawie była na wełnianym podłożu przygotowanym przez Aries. " to na nic! Nie zdążę!" Myślała Szkarłatno włosa. Faktycznie Lucy była pierwsza. Udało jej się zająć drugie. Na trzecim umiejscowił się Salamander. Lucy z uśmiechem na ustach leżała na różowej wełnie. Ciężko dyszała. Nie mogła się ruszyć. Wezwała za dużo duchów. Wezwała za dużo duchów.
- Lucy jednak ci się udało. - powiedziała spokojnie z uśmiechem na twarzy - to koniec na dzisiaj wracamy. - ruszyli w stronę Magnolii.
- Lucy idziesz? - zapytał chłopak. Podszedł do niej. Zobaczył ze nie może wstać więc wziął ją na ręce. Wtuliła się w jego ciepły tors i zasnęła ze zmęczenia. Zaniósł ją do domu i położył na łóżku. Po chwili obudziła się.
- Natsu?
- Tak?
- przyniesiesz mi wody z kuchni?
- oczywiście. - pomaszerował w stronę kuchni i po chwili wrócił z napojem. Podał go blondynce, Ta podniosła się do siadu i go wypiła.
- Jak chcesz możesz iść do gildii, ją zaraz dołączę. - szczerze nie chciała by odszedł tylko został przy niej.
- Poradzisz sobie?
- tak. Za pół godziny będę.
- dobra to będę w gildii. - po chwili opuścił mieszkanie towarzyszki. Ta zrobiła kawę i resztę podstawowych czynności. Wyszła z domu przemierzając ulice Magnolii szła w kierunku gildii. Pomyślała o czynszu za ten miesiąc. Tak, trzeba iść na misję. Po przekroczeniu progu gildii udała się w stronę barku.
- Ohayo Miruś!
- Ohayo Lucy! Jak trening?
- Erza potrafi dać nieźle w kość... Widziałaś gdzieś Natsu? Muszę szybko spłacić czynsz...
- tam jest! - wskazała palcem na stolik przy którym siedział. Ale nie siedział sam. Obok niego była Lisanna. Wyglądali jakby się świetnie razem bawili. Nie chciała im przeszkadzać więc udała się na misję sama.
Po powrocie w gildii panował istny burdel. Wszędzie połamane stoły i ostry zapach alkoholu. Wzrokiem szukała różowo włosego. Leżał na schodach a wtulona w niego Lisanna wyglądała na zadowoloną. Zresztą tak jak on. Widocznie chłopak nie był pijany. Od razu się obudził i zobaczył blondynkę.
- Lucy! - ucieszył się na jej widok i próbował wstać lecz ktoś mu w tym przeszkodził. Widocznie. Nie zdawał sobie sprawy w jakiej pozycji znajduje się jego biało włosa towarzyszka. Heartfilia ocuciła Mirę i szybko wybiegła z gildii ze łzami w oczach. Tak. Ona go kochała. Ale on miał inną. Starała się pogodzić z tą myślą. Wróciła do gildii i pomogła Mirze ocucić resztę magów. Po zakończonej robocie usiadła obok barku.
- Mircia, podasz mi coś do picia?
- Już daję. - podała jej z uśmiechem napój i spojrzała na Natsu i Lisannę. Wyszli gdzieś razem. Postanowiła ich śledzić. Udali się do lasu gdzie Salamander często łowi ryby.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz