czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział #11 Pamiątka

Hej Koteczki!
Jej jest nas coraz więcej! <3
Teraz posty są coraz rzadziej... Brak czasu robi swoje.
Ale czytajcie!


I tak oto wyruszyli. Zapłacili za hotel, przespali się i rankiem udali się wykonywać swoją misje. Jeszcze w hotelu Levy napisała list do swojej blond włosej przyjaciółki. Miała go wysłać przed rozpoczęciem swojego zadania. Jednak całkowicie o nim zapomniała, i udała się w wyznaczone miejsce. Po pewnym czasie nikt nie trafił na jego ślad. Znudzony żelazny smoczy zabójca postanowił olać plan Tytanii i działać po swojemu. Po prostu pytał przechodniów czy widzieli tego faceta. Na podobny pomysł wpadł lodowy mag. Coś było dziwnego... Mieszka tam od jakiegoś czasu a nikt go nie zna, ani  nie widział? Pozostało im szukać dalej...


*Plaża*


Posiłek w restauracji był wyśmienity. Wyszli z restauracji bardzo zadowoleni. Nawet nie zauważyli jak szybko nastał wieczór.
- Się zasiedzieliśmy! Wracamy - skwitowała blondynka po czym chciała udać się w stronę hotelu, jednak poczuła uścisk na swoim nadgarstku.
- Już wracamy? - zaśmiał się - Idziemy pospacerować po plaży! - rzekł z wielkim uśmiechem na ustach. No tak, plaża, zachód słońca... "Jak romantycznie!" pomyślała. Jednak przeczucie jej mówiło że lepiej wracać. dręczyło ją to. Jednak gdy ujrzała zachód słońca od razu to uczucie minęło. Było piękne.

(Tak! moje zdj jak byłam nad morzem 2014!)
Usiedli obok siebie na piasku wpatrując się w tan piękny widok, niczym zakochana para.
- Podoba ci się? - zapytał retorycznie. Ta tylko skinęła głową. Oparła głowę o ramię chłopaka. Wyglądali razem przesłodko. Po jakiś dwudziestu minutach zrobiło się chłodno.
- Lucy wracamy - chciał się podnieść ale kątem oka zauważył że dziewczyna śpi. Wziął ją na ręce i skierował się w stronę domu. Po dotarciu odłożył ją na łóżko i skierował się w stronę łazienki. W tej samej chwili dziewczyna się obudziła. Zdawało jej się że jest sama w pokoju. Zastanawiała się jak tu trafiła. Zaczęła szukać czegoś w swojej walizce. Zauważyła kopertę. Były w niej pieniądze które ze sobą zabrała. Czyli połowa tego co ma.
- Cooo?! - krzyknęła i wparowała do łazienki. Zastała tam różowo włosego owiniętego na biodrach w ręcznik, myjącego zęby. Na jej widok przeraził się.
- Lucy? co się stało? - zapytał zdziwiony.
- Pieniądze... Pieniądze... zniknęły!!! - krzyknęła z rozpaczą w oczach.
- Jak to zniknęły?
- No po prostu nie ma ich! - pokazała pustą kopertę. Popatrzyli się na siebie bezradnie.
- Co my zrobimy? - zapytała załamana upadając na kolana, zakrywając twarz w dłoniach. Salamander wybiegł z pokoju, do recepcji. wytłumaczył całe zajście. Okna, drzwi były pozamykane. Nie było również śladów włamania. Klucze mieli tylko oni i recepcja.
- Więc ktoś od was musiał nam je ukraść! - wrzasnął rozzłoszczony Dragneel.
- Proszę się uspokoić, zaraz wszystko się wyjaśni - zapewniała sekretarka. Czekali bardzo długo.
- Natsu... uspokój się...
- Jak mam być spokojny? Ktoś z tej obsługi ukradł połowę twoich pieniędzy! - gotowało się w nim coraz bardziej. Po chwili do ich pokoju weszła cała obsługa.
- Przepraszamy. Żaden z nas tego nie zrobił...
- W takim razie kto?! - przerwał rozwścieczony Dragneel.
- Niedawno przyjęliśmy nowego człowieka. Zdawał się być dobry... Ale myliliśmy się. Prawdopodobnie to on zabrał państwa pieniądze. Także zabrano z pokoi cenniejsze rzeczy... a także nasze klucze... - posmutniała pani sekretarka. - Połowa naszych klientów nie może wrócić na chwilę obecną do pokoi. Oddamy państwu część pieniędzy... jutro prawdopodobnie większość klientów będzie mogła wrócić do siebie...
- Nie przyjmiemy tych pieniędzy - powiedział twardo zabójca smoków - W zamian kupcie wszystkim klucze - uśmiechnął się szeroko do obsługi hotelu. Wszyscy byli zadowoleni hojnym zachowaniem różowo włosego. Od razu na twarzach ludzi pojawiły się uśmiechy. Tylko nie na twarzy blondynki. Gdy wszyscy opuścili pokój blondynka oburzona zapytała
- Jak mogłeś? teraz już nie mamy w ogóle pieniędzy! - rzekła ze łzami w oczach.
- Ale tamtym ludziom to się bardziej przyda - zapewnił blondynkę.
- To co my teraz zrobimy bez pieniędzy?
- hmmm... może... Pójdziemy do pracy?
- do pracy? na wakacje? - spojrzała na niego z zażenowaniem
- Chyba że wolisz do końca tych naszych wakacji siedzieć w domu i nic nie jeść ani nie pić... - zażartował z blondynki - a no tak! można pić! wodę z kranu bądź jak wolisz to z kibelka. - powiedział chyba za dużo. Spojrzała na niego z chęcią mordu. Co jak co ale niestety miał rację.
- Nienawidzę jak masz rację - oburzyła się trochę na co chłopak zareagował głośnym śmiechem. Była już noc więc ułożyli się do spania. Dziewczyna na początku nie mogła zasnąć. Poczuła jak obejmuje ją w talii
- Lucy śpisz? - nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Udawała że śpi. - Wiesz... Pamiętam te czasy kiedy razem chodziliśmy na misje. Z Erzą, Grayem i Happym... Na początku nie mogłem pogodzić się z tym że jesteś ksieżniczką... Nawet nie wiem czemu ale przeszkadzało mi to... Piękna i Bestia, nie wyobrażałem sobie takiego scenariusza. Potem się z tym pogodziłem... Jeszcze te wakacje... Nawet nie wiem dlaczego tu jestem... Wiem że za wszelką cenę będę cię zawsze chronić. Jestem potworem, a ty... Piękną księżniczką... Gdybyś zobaczyła moje plecy wiedziała byś o czym mówię. Mam nadzieję że nie psuję ci tego wolnego czasu... Dobranoc. - szeptał dziewczynie na ucho. Słyszała wszystko, co do słowa. Naprawdę myślał o niej jak o księżniczce którą tak bardzo nie chciała być. Mimo to ucieszyła się że jest dla niego ważna. Zasnęła w spokoju z uśmiechem na ustach.
Gdy wstała nie było jej towarzysza obok niej. Z łazienki dało się słyszeć ciche syczenia z bólu.
- Natsu! Co ty tam robisz? - nie otrzymała żadnej odpowiedzi. Po chwili chłopak wyszedł z łazienki, że smutnym wyrazem twarzy - Coś się stało?
- nic specjalnego... - mruknął pod nosem. Podeszła do niego i spojrzała mu prosto w oczy - mówię że nic - uśmiechnął się sztucznie. Zauważyła że nic z niego nie wyciągnie więc opuściła sobie.
- idziemy szukać pracy? - i ruszyli. Pytali czy nie chcą pomocników, obsługi, kelnerów itp. Doszli do baru gdzie właśnie potrzebowali pracowników. Zatrudnili się na dziś. Przebrali się w swoje stroje i ruszyli do pracy. Polegała na przyjmowaniu od gości zamówień. Mieli doświadczenie. Kiedyś już podobnie pracowali. Dragneel wyglądał bardzo elegancko. Czarne spodnie, biała koszula i niebieska kamizelka i czarna muszka. Heartfilia też była elegancka. Czarna krótką sukienka z niebieskimi wykończeniami. Podobna do stroju jej pokojowi Virgo. Chyba oboje za bardzo wczuli się w swoje role. Blondynka używała swojego seksapilu dla gości a różowo włosy pokazywał sztuczki ze swoim ogniem. Po zakończonej robocie (coś około 15:00) zjedli i poszli na plaże.
- To dzisiaj się razem opalamy! - zawołała radośnie blondynka.
- że co?
- ostatnio pływaliśmy to dziś się opalamy! Albo idziesz sam. - odpowiedziała. Ten tylko burknął coś pod nosem. Ułożyli się obok siebie na kocu. Słońce przyjemnie przygrzewało skórę blondynki. Dla różowo włosego to nic nowego.
- Lucy... Nudzi mi się... - nie otrzymał żadnej odpowiedzi. - Lucynko... - zaczął bawić się jej kosmykiem włosów, wiedział że dziewczyna nie lubi jak się ją tak nazywa. Mimo to nie reagowała - Lucynko... Nudzi mi się...
- Ucisz się - mruknęła ledwo słyszalnie - jesteś czasami irytujący, wiesz?
- No ale mi się nudzi... Wyobraź sobie że mi zawsze jest tak gorąco
- Ale mi nie.
- A sprawić by tak było? - zapytał, po czym otulił ją swoim ciałem. Duża dodatnia temperatura i gorące ciało Salamandra... Mimo gorąca które było nie do wytrzymania, było jej przyjemnie. "przyjemnie... Ale jesteś za ciężki" mówiła sama do siebie, po czym próbowała zrzucić z siebie smoczego zabójcę. Bezskutecznie.
- Puszczę cię jak pójdziemy popływać - uśmiechnął się zadziornie. Blondynka wiedziała że nie da jej spokoju.
- No dobra... - wstali i pobiegli do wody.
W trakcie ich wspólnych zabaw chłopak zniknął z oczu Heartfilii. Szukała go wzrokiem.
- Tutaj! - usłyszała znajomy głos i odwróciła się w stronę z której on dobiegł. Poczuła jak górna część jej bikini zsuwa się z niej. W mgnieniu oka została jej pozbawiona, i wylądowała w rękach Dragneela, który szeroko się uśmiechnął. Teraz jej piersi zakrywały ręce.
- Oddawaj to! - krzyknęła zdenerwowana. Chłopak odwrócił się do niej plecami. Poczuła zapach spalenizny. Odwrócił się i oddał jej to co zabrał z wypaloną dłonią Salamandra na prawej części.
- Naprawdę? - zapytała zdenerwowana. Jednak w duchu była zadowolona, nie wiedziała nawet dlaczego. "Pamiątka z pierwszego wyjazdu na wakacje z Natsu... Wole nie myśleć co będzie następne..."


Ich wspólne zabawy nad wodą zostały szybko przerwane. Na niebie pojawiły się ciemne chmury zwiastujące burzę. Szybko udali się do domu. Udało im się uniknąć deszczu. Przebrali się, i musieli jakąś wykorzystać wolny czas.
- Co robimy? - zapytała znudzona magini.
- Co?
- No co będziemy tu robić? Na zewnątrz pada, więc musimy coś w budynku wymyślić do roboty
- No nie wiem mi się chce spać - skwitował chłopak i dosłownie padł na łóżko. Momentalnie zasnął pozostawiając blondynkę samą. Ją po chwili też zmógł sen i również się położyła. Za oknem grzmiało i błyskało co utrudniało jej zaśnięcie. Po jakimś czasie jednak udało jej się zasnąć.



~Yuki

2 komentarze:

  1. Rozdział jest świetny, tak jak poprzednie.
    Stosunki między Natsu i Lucy coraz bardziej mi się podobają. Już nie moge doczekać się następnego rodziału.

    Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Natsu to potrafi robić pamiątki ;p

    OdpowiedzUsuń