niedziela, 5 października 2014

Rozdział #21 Pierwszy Dzień z Głowy

Hej Koteczki!
Jedziemy z tym koksem! Nowy rozdział tak szybko?! Nie przyzwyczajajcie się to tylko jednorazowo ponieważ na 80% nie dodam rozdziału we wtorek, a jak dodam we wtorek to nie będzie w piątek. Ale to tylko w tydzień po weekendzie. Poza tym króciutki ;) Takie malutkie wprowadzenie :D

- Cana... Pytałaś go chociaż skąd to wziął? - zapytała z nadzieją że jej kolega tak naprawdę nie chciał zrobić tego, do czego doszło.
- Podobno sam zrobił... - mówiła szeptem żeby nikt nie usłyszał.
- Serio...? - zapytała retorycznie, przez myśl jej przeszło że zrobił to specjalnie, ale po co?
Po jakimś czasie już w ogóle nie miała wyrzutów na Canę
- Właśnie szkoła! Trzeba się przygotować! - ocknęła się wieczorem że następnego ranka musi wstać, ubrać się, zjeść coś i siedzieć do południa w... Akademii. Chociaż jedyną pocieszającą rzeczą było to że nie będzie tam sama. Każdy musi przejść przez to piekło.
- Ahri pamiętaj że po lekcjach musimy zostać i dopasować ci mundurek
- Mundurek?
- Strój w którym będziesz codziennie chodziła do szkoły - wyjaśniła.
- A gdzie się podziewa ten różowo włosy chłopak co tu ostatnio bywał? Jak on miał... Natsu?
- Właśnie Natsu! - przypomniała sobie o przyjacielu - Ech... i tak już za późno żeby do niego iść... Zobaczymy się jutro na pewno.

Z samego rana obudził ją dzwonek telefonu; wstała ubrała się, pomogła Ahri w podstawowych czynnościach i po pół godzinie były w drodze do Akademii Wróżek, po drodze widziały masę nowych twarzy - nowi uczniowie, a także te które często widywali. Jedni szli z uśmiechem, drudzy wręcz przeciwnie.
- Lu-chan! - zawołała mała niebiesko włosa dziewczyna.
- Ohayo Levy, jak tam?
- Fantastycznie! Tak się cieszę! Będę was widywać codziennie i po kilka godzin!
- Przyznaj, najbardziej chcesz się spotkać z Gajeelem?
- W-wcale nie! - zaprzeczała, ale jej twarz oblana rumieńcem mówiła sama za siebie.
Wszyscy zebrali się na wielkim placu przed szkołą na apel początkujący każdy rok szkolny. Pan Dyrektor zaczął wygłaszać swoje przemówienie, które ani trochę nie interesowało Lucy. Ona szukała wzrokiem tej różowej czupryny, po całym placu, niestety, nie znalazła go tam. Jakaś grupka uczniów z jej klasy strasznie głośno rozmawiała, raczej narzekała na szkołę, spośród tych głosów usłyszała ten jedyny, niepowtarzalny, unikalny głos należący do Natsu. Odwróciła lekko głowę, by kątem oka zobaczyć, czy to na pewno on. Nie myliła się. Stał tam z rękami w kieszeni uśmiechnięty. Zaczęła przysłuchiwać się ich rozmowie.
- Dawajcie chłopaki! będzie fajnie!
- No nie wiem Natsu, ledwo się rok szkolny zaczął a ty już chcesz imprezę?
- Ej, nie gadajcie tak głośno, nie wszyscy muszą wiedzieć... - rozkazał trzeci głos, po czym rozmawiali tak cicho że Lucy nie była w stanie zrozumieć co mówią, więc posłuchała jeszcze chwilę dyrektora Makarova
-  ...Oprócz uczęszczania do Akademii Wróżek, macie nakaz przeprowadzenia się do naszego akademiku. Oczywiście jest podzielony na chłopców i dziewczynki - "Co?! Mam porzucić mój dom i iść do jakiegoś akademiku?!" Oburzyła się. Dla niektórych dziewczyn nie robiło to różnicy, i tak już mieszkają w Fairy Hills więc przeprowadzkę mają z głowy.
Dyrektor skończył opowiadać swoją mowę i wszyscy rozeszli się do klas i pozajmowali miejsca z tyłu klasy. Lucy usiadła z Levy, a tuż za nimi... Natsu i jakiś rudy chłopak, którego nie znała. Ich wychowawcą został Loki. Tak, niektóre gwiezdne duchy Lucy nauczyły się nie zużywać energii dziewczyny i normalnie prowadzić lekcje. Nauczyciel rozdał wszystkim kartki do wyboru zajęć dodatkowych. Były tam takie przedmioty jak:
Religia
Etyka
Dodatkowa Plastyka
Dodatkowa Muzyka
Żadne nie wydawało jej się ciekawe. Była jeszcze lekcja sportu. Nie przepadała za sportem, ale jako że reszta nie interesuje ją, W-f został jej jedyną opcją, poza tym miała jeszcze trenować z Erzą, ale jako że jej nie ma, nie może jej pokazać że przez ten cały czas jej nieobecności nic nie robiła.
Po skończonych zajęciach informacyjnych wracała do domu z Levy zabrać rzeczy i wprowadzić się do akademii. Wyjaśniły właścicielce że Lucy prędko tam nie wróci i może wynajmować komuś innemu. Po dotarciu do recepcji Fairy Hills musiały nieco naciągnąć zasady, gdyż Ahri nie chciała mieszkać sama, bo niewiele jeszcze umie. Po długich negocjacjach dostały dwa połączone pokoje. Na ich nieszczęście dostały pokój zaraz obok męskiej części. Budynek po prostu był podzielony na pół niewidzialnym murem. Na dodatek pokój naprzeciwko należał do Natsu, co było raczej szczęściem. Pozornie.
- Natsu... - powiedziała cicho w ramach powitania, jednak gdy zobaczyła chłopaka ze smutną miną trzymającego w dłoniach kilkanaście butelek z alkoholem postanowiła nie kontynuować.
- Lu-chan gdzie ci to położyć? - zapytała niebiesko włosa rozpakowując rzeczy swojej przyjaciółki
- Już idę!
- Poza tym... Muszę ci powiedzieć coś ważnego... - zaczęła smutno
- O co chodzi?
- Mam złe przeczucia... Co do Gajeela - Myślała że Lucy wyjdzie z tekstem typu 'zakochałaś się?' 'wiedziałam że się o niego martwisz' Faktycznie, martwiła się, jego zachowaniem - Na apelu widziałam jak był ubrany w glany, spodnie moro i czarną skórę z ćwiekami. Stał z jakimiś typami podobnie ubranymi, rozmawiali o jakimś rajdzie czy coś... Martwię się że może się mu coś stać - oczy Levy napełniały się łzami.
- Rozumiem cię, nawet dokładnie wiem jak się czujesz... Ja mam podobnie z Natsu... - oczy niebiesko włosej rozjaśniały jakby była szczęśliwa że nie jest sama - Przed chwilą widziałam jak idzie z piwem w ręku, smutny... Wcześniej rozmawiali o imprezie... On nigdy wcześniej nie był taki chętny do picia... Martwię się... - Jej oczy również naszły łzami. Levy widząc że obie mają ten sam problem, zmieniła temat
- Musimy się przygotować, mamy diagnozę z poprzednich lat z Chemii
- Racja, trzeba sobie przypomnieć co nieco - otworzyły książki i zaczęły czytać. Lucy tak naprawdę tylko pusto patrzyła w literki, nawet nie próbując ich przeczytać, po głowie krążyły jej rozmaite myśli "Co on wyprawia?!" "Ta podróż go zmieniła... Na gorsze..."
- Lucy, nie możemy tak tego zostawić! - rozpoczęła mowę - Widzę że nie możesz się skupić, ja też, ale nie możemy pozwolić by uczucia przysłoniły nam wiedzę! Umówmy się, zostawiamy ich w spokoju! Są prawie dorośli, jak będą mieć problemy na pewno do nas przyjdą, przecież nie mogli tak po prostu o nas zapomnieć! Zostawmy ich, niech oni przyjdą pierwsi! My nie mamy problemów tylko oni! To oni nie powinni móc się skupić na lekcjach, myśląc o problemach, nie my!
- Masz rację... - przyznała niechętnie.
Resztę nocy przypominały sobie terminy chemiczne i tego typu rzeczy. Niestety jak skończyły okazała się być pierwsza w nocy.
- Dobra Lu ja już idę! Pa!
- Pa! Dobranoc!
Długo nie mogła zasnąć, ciągle myślała o nim, mimo że Levy kazała jej zaprzestać. Przysnęła na chwilę. Obudził ją głośny krzyk o trzeciej w nocy. Szybko rozpoznała do kogo należy. Najwidoczniej impreza się skończyła i pijany Natsu wracał do pokoju, krzycząc i rozwalając wszystko co było pod ręką. Gdy krzyki ustały, spokojnie poszła spać. Sama sobie przyrzekła że da mu spokój, dopóki się nie ogarnie.

~Yuki
Mamy więc przedstawienie mniej więcej kto będzie miał jakie problemy. Oczywiście to nie wszystko co zaplanowałam ;)
Podobało się? Komentuj!

1 komentarz:

  1. Omg. Chce więcej. Czuje niedosyt. Kurcze bele zajefajny rozdział. Chce więcej, serio. Natsu i Gajeel tacy untowniki. Czyżby nielegalne wyścigi? Lubie, daję okejkę. Natsu alkocholiku. Czekam na więcej.
    Pozdrawiam, Azjatka.

    OdpowiedzUsuń