piątek, 3 października 2014

Rozdział #20 Sześć Dni Nieobecności

Hej Koteczki!
Ogółem sobie wymyśliłam taki plan że jak będę pisać w poniedziałek to we wtorek dodaję post, w środę robię sobie wolne, w czwartek zaczynam pisać i w piątek kończę i dodaję. Taki plan, czyli posty powinny się pojawiać we wtorki i piątki... Cyba że coś nie wyjdzie i nie dam rady nic wrzucić...
środa to dzień pojawiania się specjalów jakby jakieś miały w najbliższym czasie nastąpić. Tyle z organizacji, aha i dzisiaj dłużej :D więc... Czytajcie!

Po przeczytaniu listu czuła smutek, jaki wiązał się z tymczasowym odejściem Natsu. Mimo to wierzyła że na pewno wróci cały i zdrowy, ale nie była pewna czy cel jego podróży zostanie osiągnięty, że nie uda mu się i bardzo się tym przejmie i jego osobowość ulegnie zmianie "Lucy?! Dlaczego jesteś taką pesymistką?! Będzie dobrze, przecież to jest Natsu! Natsu! On sobie ze wszystkim poradzi... Jest silny"
- Lucy-san? Co tam masz? - chwilę jeszcze trwała w zamyśleniu ale szybko się obudziła.
- To... No... Moja gildia wraca do domu
- Gildia? Co to takiego? - zapytała cała podekscytowana nową rzeczą do poznania.
- To takie miejsce, gdzie spotykają się magowie, tam też wypełniają zadania i zarabiają i spędzają ze sobą czas.
- Ooo.... - słuchała z zaciekawieniem - W takim razie zabierz mnie tam!
- Jak tylko wrócą na pewno cię zabiorę. Chociaż nie wiem... trzeba się szykować do szkoły...
- Co to szkoła? - Dziwnie opowiadało się komuś o tak oczywistych rzeczach, ale ona była smokiem całe życie więc ma prawo nie wiedzieć takich rzeczy. Przekazała dokładnie o co chodzi, co się robi w szkole i inne tego typu informacje.
- Szkoła jest fajna! - zawołała pełna entuzjazmu - Też chcę chodzić do szkoły!
- Wiesz że szkoła trwa dwanaście miesięcy? Nie powinnaś wracać do Edoras szybciej?
- Ziemia jest taka fajna! Nie chcę jej opuszczać! Jak ukończę szkołę to wrócę...
- Chyba że sobie nie będziesz radziła. Szkoła jest niezmiernie trudna, zwłaszcza na naszym poziomie...
- Poradzę sobie! - upierała się
- Ahri, My chodzimy do szkoły od dzieciństwa i uczymy się od podstaw, a ty pierwszy raz w życiu prawdopodobnie będziesz miała kontakt z nauką na co dzień.
- Jak sobie nie poradzę to będziesz mi pomagać... - odpowiedziała smutno.
- Hai, Hai... Idź już spać, jutro mamy dużo roboty
- Co będziemy robić?
- Rano idziemy cię przedstawić gildii, potem po książki a na wieczór coś sobie zorganizujemy... Dobranoc!
- Dobranoc!

Rankiem poszukały jakiś ubrań w szafie Lucy, żeby Ahri miała w czym chodzić, niestety kolorowo włosa była mniejsza niż Lucy więc musiały szukać czegoś mniejszego.
- A tak poza tym, posługujesz się jakąś magią?
- Hmm... - zamyśliła się - Jako smok zionęłam zimnym niebieskim ogniem, a w tej postaci to nie mam pojęcia... - Odsunęła się od dziewczyny i zaczęła machać rękoma, wypowiadać dziwne słowa, jakby próbowała rzucić jakieś zaklęcie
- Emm... Co ty robisz? - zapytała jakby z obawą że coś dzieje się z psychiką dziewczyny.
- Skończyłam! - powiedziała triumfalnie opierając dłonie na biodrach.
- A co?
- Już wiem jaką mam magię!
- Jaką?
- Magię Kontroli Umysłu - Atmosfera w pomieszczeniu zrobiła się mroczna, nad Ahri pojawiła się czarna aura, ale wszystko zniknęło w jednej chwili gdy powiedziała...
- Ale nie umiem się nią posługiwać!

Po wyjściu z budynku mieszkalnego udały się prosto w stronę gildii. Ahri z zachwytem przyglądała się wszystkiemu zadając pytania o sens istnienia na przykład, magii, karmników dla ptaków czy nawet koszy na śmieci. Jednak szły uśmiechnięte obie, jedna że widzi tyle nowych rzeczy których nie ma w jej świecie, druga że spotka znów całą gildię i Levy, za którą tęskniła najbardziej.
Fairy Tail wróciło, było to słychać już kilkanaście metrów przed budynkiem, krzyki, trzaskania stołów, łamanie krzeseł i nie tylko i zapach alkoholu... Wszystko wskazywało że jest tak, jak być powinno. Otworzyła drzwi i zastała to co kochała - zabawy, walki, krzyki. Oczywiście tylko męska część się bawiła, damska zaś, siedziała i zajmowała się swoją robotą. Mira stała przy barze obdarzając każdego ciepłym uśmiechem i roznosząc zamówienia, Cana siedziała z Laxusem i popijali piwo, Lisanna pomagała siostrze, Juvia przymilała się do Graya któremu podobało się zachowanie dziewczyny, nawet mu nie przeszkadzało. Lucy jednak szukała tej jednej postaci, nad którą zwykle stała dwójka jej przyjaciół.
- Levy-chan! - krzyknęła do niebiesko włosej dziewczyny, czytającej książkę.
- Lu-chan! - odkrzyknęła blondynce i rzuciły się sobie w ramiona po tak długiej przerwie - Lu-chan! Tęskniłam! - łezka w oku zakręciła się obu dziewczynom.
- Ja też! - odpowiedziała jeszcze bardziej się w nią wtulając. Trwały tak przez chwilę w bezruchu, nawet nie zauważyły kiedy nastała totalna cisza którą po chwili przerwał czyiś głos
- No dziewczyny, Grupowe przytulanie! - głos najwyraźniej należał do Cany która pierwsza dołączyła się do uścisku, w jej ślady poszły inne dziewczyny
- Lucy! Cieszymy się że jesteśmy już w komplecie - powiedziała Mirajane. Lucy chciała dodać że brakuje jednej osoby do całości ale widząc roześmiane twarze towarzyszek rozmyśliła się. Większość dziewczyn już wróciła do swoich poprzednich zajęć, tylko Cana, Mira, Juvia i Wendy nadal ściskały dziewczyny.
- Lucy, co ty na to żeby zrobić u ciebie nockę?
- U mnie?! - zapytała z zaskoczeniem - Nie wiem muszę zapytać Ahri... - po wypowiedzeniu tego imienia przypomniała sobie że zapomniała przedstawić nowej przyjaciółki - Dziewczyny i Reszta! To jest Ahri, będzie z nami chodziła do szkoły!

Po paru godzinach gdy każdy już się nagadał ze sobą, i poznali nową uczennicę, Wendy zdążyła ponapawać wszystkich urokiem swojego nowego zwierzaka, Lucy i Ahri zaczęły się zbierać na zakupy.
- Gdzie najpierw idziemy?
- Hmm... Potrzebujemy książek i... Jakiś ubrań dla ciebie... Po co idziemy? - zapytała z uśmiechem na ustach.
- Po Ubrania! - rzuciła szczęśliwa
Zakupy zajęły im dość dużo czasu, skończyły jak nastał wieczór i reszta dziewczyn miała zaraz przyjść do Lucy.
- Musimy się śpieszyć!
Minęły ostatni zakręt, teraz tylko prosto i już w domu. Rozejrzały się, na razie żadnych śladów na zbliżających się gości. Otworzyła drzwi i szybko wbiegła po schodach wraz z Ahri, a im oczom ukazała się grupka dziewczyn stojąca przed drzwiami Lucy.
- Przepraszam! Za długo nam zeszło z zakupami!
- Nic się nie stało! - uspokoiła obie Cana trzymająca w dłoni plecak, jak można było się domyślić, w środku jest kilka butelek alkoholu.
Weszły do środka rozgościły się, Lucy przygotowała jedzenie, napoje i miejsca do spania. Usiadły w kółku i oczywiście największa pijaczka wyciągnęła swój trunek.
- Dziewczyny zobaczcie! Dostałam kilka skrzynek od Bacchusa! Jeszcze nie piłam, zostawiłam na później!
- Tak od razu mamy pić? Nie za wcześnie?
- Oj tam Oj tam, Nie musimy przecież teraz wypić wszystkiego! Na spróbowanie! - nalała dziewczynom po kieliszku na spróbowanie, nawet Wandy dostała mimo iż nie chciała
- Zdrowie! - Wypiły wszystko na raz.
- Dobre! - pochwaliła Lucy
- Mocne - skwitowała Levy
- Tylko 50%! - tłumaczyła brunetka.
Następną godzinę spędziły pijąc, śmiejąc się, bawiąc się, rozmawiając i każda czynność sprawiała im niesamowity ubaw.
- No Lucy, opowiadaj co tam u ciebie i Natsu!
- U mnie?! I Natsu?! Co to za pytanie?!
- Byliście razem w luksusowym hotelu w jednym pokoju, do niczego tam nie doszło? - zapytała z podejrzeniem Mira
- Mira! Coś ty, on pewnie nawet nie myśli o takich rzeczach, poza tym... Już nie zwraca tak bardzo na mnie uwagi... Jakbym była po prostu członkiem jego teamu. Nic więcej - Dziewczyny zauważyły smutny wyraz twarzy blondynki i postanowiły nie drążyć dalej tematu.
Każda po kolei musiała opowiedzieć o swoich relacjach z chłopakami z gildii pod groźbą Cany... I prawie każda była smutna po swojej wypowiedzi, oprócz Cany która albo dobrze ukrywała swoje emocje, albo faktycznie dobrze jej się układało z Laxusem, A Ahri nie miała nikogo na oku więc nie miała nad czym smutać.
- Na poprawienie humoru, do dna! - I wręczyła każdej butelkę z alkoholem. Żadna nie odmówiła, i z chęcią przyjęły trunek by utopić swój smutek. Jeszcze przed chwilą były w pełni trzeźwe, ale po wypiciu trunku, od razu czuły się ostro upite.
- Ej... *hik* nie pijmy tyle... Trzeba się przygotowywać do... szkoły... *hik* - mówiła pijana Lucy. Alkohol dziwnie szybko otumanił całe towarzystwo i czuły się jakby piły dobre kilka godzin. Jako że zbliżała się noc, zraz wszystkie zrobiły się śpiące.
- To nie fair że otwierają tak szybko *hik* Akademię Wróżek - żaliła się Juvia wpół śpiąca.
- Juvia... Nie narzekaj...
I po chwili wszystkie znużył sen, tak twardy że spałyby do południa.

Lucy obudziły krzyki dzieci spod jej mieszkania, wszystkie krzyczały i śmiały się. Spodziewała się że oślepi ją poranne słońce, jednak ku jej zdziwieniu słońce było wysoko na niebie. Spojrzała na zegarek, wybijał właśnie 13:00.
- Ostro wczoraj przesadziłyśmy... - powiedziała cicho do siebie. Ominęła leżące na podłodze w różnych pozycjach, koleżanki z gildii i udała się by zrobić im jakieś śniadanie. Ciężko było jej zrobić cokolwiek, głowę jej dosłownie rozsadzało i miała wrażenie jakby była w pralce ustawionej na wirowanie na osiemset. Przygotowała sok z pomidorów, jajecznicę z kiełbaską podsmażaną na patelni. Podała na talerzach na stół i wróciła przygotować kawę. Gdy wróciła z gorącym napojem, dziewczyny siedziały wokoło stołu i zajadały przygotowane śniadanie. Wszystkie wyglądały jakby zostały zjedzone, przetrawione, pozbawione życia i wydalone.
- Dziękuję... Lucy... - wymamrotała Levy-zombie.
- Jak zjemy idziemy do gildii - zażądała Cana i nie otrzymała żadnej odpowiedzi, co mogło oznaczać że żadna nie ma nic przeciwko, albo że nie mają siły się sprzeciwiać.

Otworzyły się mosiężne drzwi do budynku z napisem "Fairy Tail" i weszła grupa pół-zombie, mimo wszystko dużo lepiej czuły się po śniadaniu. Nikt nie zwrócił na nowo przybyłe uwagi, prócz Graya.
- Juvia! Dziewczyny gdzieście były tyle czasu?! Natsu ma dzisiaj wrócić! - Twarz blondynki rozchmurzyła się
- Ale miał wracać dzień przed rozpoczęciem roku...
- O czym ty mówisz? - popatrzył na Lucy jak na kretynkę - Jutro już oficjalnie zaczyna się rok szkolny... - stała chwilę w bezruchu, musiał minąć dość długi czas zanim zatrybiła co tak naprawdę powiedział jej Gray.
- Że co?! - ocknęła się - Jak to jutro?! Czyli... Nie, zaraz... Jakim cudem uciekło mi sześć dni?! - krzyczała sama do siebie - Przecież my tylko byłyśmy u mnie na nocce... - myśli kilka razy odbijały się po jej głowie i nie mogły znaleźć drogi do mózgu.
- Cana! - jak tylko fakty dotarły do jej mózgu rzuciła się z wyrzutami na przyjaciółkę - Coś ty nam dała do picia?! Spałyśmy sześć dni! Natsu zaraz wraca! - ostatniego zdania miała nie mówić na głos i się zarumieniła.
- Nie mam pojęcia!!! To Bacchus! - tłumaczyła się. Mimo to w pewnym sensie nie była na nią zła, wręcz przeciwnie. Czuła ulgę że przeżyła te sześć dni i nie musiała przeżywać tych dni w tęsknocie za nim.


~Yuki
No dzisiaj dużo dłużej ale nie miałam siły rozkładać tego na dwie części. Wbrew pozorom nie przyśpieszyłam akcji, zaplanowałam wszystko :D A tak naprawę chciałam szybciej opisywać szkołę i nie chciałam opisywać dni bez Natsu <3 Wybaczcie :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz