poniedziałek, 29 września 2014

Rozdział #18 Smok i Lis

Hej Koteczki!
Wiem, wiem długo mnie nie było
ale co zrobisz jak nic nie zrobisz...
W weekendy już zaprzestałam pisania
z przyczyn takich: Nie lubię pisać gdy
w pokoju jest mój brat. On jest mega
denerwujący i ciągle mnie tylko zgania z
laptopa bo chce grać, dlatego piszę w
zwykłe dni bo on przyjeżdża później
niż ja. Postanowiłam że rozdziały będą
się pojawiać dwa razy w tygodniu, w
losowe dni, co znacznie ułatwi mi pracę,
jak czegoś nie wrzucę to znaczy że mam
konkretny powód do tego, albo po prostu
zapomniałam, jak zapomnę to wymyślę sobie
jakąś karę xD ale no nic czytajcie i komentujcie!


- Lucy naprawdę nic nie możesz mówić? - zapytał szeptem. Dziewczyna w ramach odpowiedzi tylko kiwnęła głową przecząco. Skłamała, głos wrócił do niej przed chwilą, sama zastanawiała się dlaczego nic nie powiedziała. Na szczęście (lub nie) Salamander zorientował się że blondynka kłamie. Szli dalej w milczeniu, magini zaczęła się dokładniej przyglądać swojemu towarzyszowi, zilustrowała go wzrokiem, nagle do jej głowy zaczęły powracać wspomnienia z owym mężczyzną. Jak to razem się bawili na misjach, wszystkie miłe i smutne chwile zaczęły powracać do jej głowy. Jedno, mimo że o nim pamiętała,  powróciło, mianowicie był to ten czas kiedy się pocałowali. To w ramach zabawy, to szczerze i czule "Boże... my tyle razy się całowaliśmy?" zapytała samą siebie w myślach. Kiedyś ich uczucia do siebie były wyraźne i odwzajemniane, a teraz? stali się dla siebie totalnie obojętni, jak przyjaciele.
- Na co się tak patrzysz? - zapytał głosem jakby zimniejszym i surowszym.
- No... - odwróciła wzrok - Coś mi się tylko przypomniało...
- Mi też - Poczuła jakby widział te same wspomnienia co ona. Jakby teraz tęsknił za tamtymi wspólnymi chwilami. Złapał ją za ramiona i patrzył jej głęboko w oczy, na co ta, lekko się zarumieniła.
- Co robisz...? - zapytała niepewnie nie odwracając wzroku.
- Zmieniłaś się wiesz? - zmieniła się?
- O czym... mówisz?
- Kiedyś byłaś inna... - stwierdził i zabrał ręce z jej ramion i znowu kroczył za starszą kobietą, nie wiedząc nawet gdzie naprawdę idą. Pozostawił blondynkę samą z milionami myśli na sekundę. "zmieniłam się?" "na gorsze? szedł ze smutną miną... więc pewnie tak" "Co ja mu takiego zrobiłam?" "Zachowuję się tak jak zawsze, co mu odbiło?"
- Lucy, chodź bo zostaniesz w tyle! - zawołała głośno różowo włosa kobieta wyrywając magini z transu.
- Już biegnę! - zawołała doganiając dwójkę magów - właściwie gdzie idziemy?
- Idziemy do mojego domu w Edoras - odpowiedziała sztywno kobieta.
- A wiesz przynajmniej gdzie to jest?
- Nie mam zielonego pojęcia - odparła bez przejęcia - Natsu, gdzie teraz? - zapytała chłopaka
- Ja? a skąd a mam to wiedzieć?! - odparł głupawo.
- Naprawdę... Nie czujesz nigdzie zapachu smoka?
- Hmm... - rozejrzał się po okolicy i zaczął wyszukiwać zapachu mogącego należeć do smoka - W tamtym lesie - wskazał palcem na las znajdujący się od nich na następnej wysepce - Sprawdzimy go?
- Jasne - odparła kobieta.
Zeszli po schodkach na wyspę w której dominowały lasy i jeziora, z daleka dało się słyszeć głośny zwierzęcy oddech.
- Czy to może być... smok? - zapytała niepewnie blondynka.
- Jest to bardzo możliwe - odpowiedziała jej kobieta. Drzewa w lesie były wysokie, co uniemożliwiało ujrzenie czegokolwiek w środku lasu.
Dźwięki były coraz głośniejsze, najwyraźniej poszukiwany smok spał, więc poruszali się cicho żeby go nie zdenerwować. Odsłonili dzielące ich krzaki i ujrzeli wielkie stworzenie ze skrzydłami i szerokim pyskiem.
- Smok!!! - przeraziła się młoda magini.
- Spokojnie, to nie jest prawdziwy smok, nie ma się czego bać - uspokoiła dwójkę.
- Ale wygląda jak prawdziwy!
- Prawdziwy smok by wyczuł naszą obecność z daleka i na pewno by się obudził. To po prostu jakieś stworzenie powstałe w Edoras, nic więcej. Szukajmy dalej, Natsu!
- Tak! - zaczął wąchać okoliczne zapachy - Nie jestem pewien...  ale... wyczuwam go... Nad nami?! - przerażony spojrzał w górę, i zobaczyli potężne stworzenie unoszące się nad lasem. Teraz był to prawdziwy smok, zauważył trzy ludzkie postacie i szybko wylądował obok nich.
- Nie ruszajcie się to was nie zabije - ostrzegła kobieta. Smok patrzył na trójkę nieruchomych magów, jak na coś zupełnie nowego.
- Kim jesteście? - zapytało stworzenie; magowie nadal stali i się nie ruszali, dokładnie przyglądali się smokowi. Oczy miał kruczo-czarne, łuski były koloru ciemno-zielonego jednak pod różnym kątem światła, mieniły się wszystkimi kolorami - Hej, wiem że żyjecie! Ruszcie się, powiedzcie coś! - rozkazało ciekawskim głosem. Oczy wypełniały się zachwytem i jednocześnie strachem przed czymś nowym.
- Jesteś smokiem? - zapytał różowo-włosy niepewnie.
- Tak! - odpowiedziało radośnie, wyraźnie było zachwycone że odkryło coś nowego i niespotykanego. Dragneel przyglądał się smokowi uważnie.
- Pomożesz mi?! - zapytał prosto z mostu.
- Oo... - zamyślił się smok - W czym miałabym ci pomóc?
- Mam pewien problem...
- Opowiedzcie mi o sobie! - przerwała chłopakowi - Kim jesteście? Co was tu sprowadza? Jaki macie cel? Skąd pochodzicie? Chcę wiedzieć wszystko! - entuzjazm smoka... poprawka... 'smoczycy' wzrastał z sekundy na sekundę. Magowie zaczęli opowiadać o sobie najważniejsze informacje, i także o ich świecie.
- Po co ci to wszystko wiedzieć?
- Ciekawa jestem! To wszystko! Aa... mieliście jakiś problem prawda? O co chodzi? - ku zdziwieniu każdego maga, smok wydawał się być inny niż wszystkie, był miły, gadatliwy, uprzejmy, łagodny ale zbyt bezpośredni.
- Natsu ma problem ze swoją magią... Jest... - zawahała się żeby wypowiedzieć ostatnie dwa słowa, ale przeszły jej przez gardło - Smoczym Zabójcą.
Nastała cisza. Wszyscy czekali na odpowiedź smoczycy.
- Smoczym Zabójcą? - powtórzyła cicho. Jej wyraz twarzy z szczęśliwej, zamienił się w smutny, nie chciała dalej rozmawiać z chłopakiem, ten widząc jej minę powiedział ze łzami w oczach:
- Proszę, musisz mi pomóc... - nie reagowała - Ja... Ja... Zamieniam się w smoka - odpowiedział z głową spuszczoną w dół.
- W... smoka? - zaczęła intensywnie myśleć, wiedziała że życie smoków w tym świecie jest trudne, każdy smok miał własną wyspę którą całą przykrywał swoim ciałem na noc, z tego co jej wiadomo są tylko dwa smoki. Ona i jeszcze jeden. Więc cały czas latają, co potrafi być męczące, dlatego kolejny smok mógłby sprawiać problemy. Poza tym drugi smok był o wiele większy i potężniejszy niż ona sama; bała się i chcąc, nie chcąc, musiała coś poradzić.
- Umiałabyś mnie odczarować? - zapytał smutno.
- Tak - odpowiedziała nie pewnie - Mogę to zrobić... Ale wy też coś dla mnie zrobicie - Ucieszyli się że smoczyca będzie w stanie pomóc chłopakowi - Zaprowadzicie mnie do swojego świata!
- Że co?! - zapytała trójka magów jednocześnie.
- No ja wam odczaruję tego... Różowo-włosego... A wy mnie zabierzecie do swojego świata.
- Nie widzę problemu - odpowiedziała kobieta.
Smoczyca ucieszyła się i zabrała się za odczarowywanie chłopaka. Kazała mu usiąść po turecku i nie ruszać się, sama zamknęła oczy i wypowiadała dziwne słowa w innym języku. Nagle wokoło chłopaka pojawiły się pomarańczowe znaki runiczne, które z czasem zacieśniały się na ciele Salamandra. Chłopak nie czuł nic szczególnego, ciepła, zimna, bólu czy innych bodźców. Nagle zapisy runiczne dryfujące w powietrzu zniknęły. Nastała chwila ciszy którą przerwał głośny krzyk Smoczego Zabójcy.
- Natsu!!! - dziewczyna chciała podbiec do chłopaka jednak smoczyca ją odepchnęła machnięciem skrzydła i dziewczyna wylądowała na najbliższym drzewie, uderzając się mocno w plecy.
Chłopak czuł niewyobrażalny ból, dwukrotnie większy niż przy otwieraniu Drugiego Źródła. Na szczęście nie musiał męczyć się długo, ból ustał po trzydziestu sekundach. Leżał bezwładnie zmęczony na trawie, zebrał siły i dotknął swoich pleców, gdzie znajdowało się najwięcej łusek. Poczuł na dłoni twardą skórę, a przez jego myśli przeleciało pytanie "Nie udało się?". Popatrzył pytająco na smoczycę.
- Udało się, nie martw się. Runy w twoim ciele stopniowo będą niszczyć smocze łuski - zapewniła go - Jednak za każdym razem, jak będziesz podróżował do innych światów, w nich będziesz smokiem. Postać smoka możesz utrzymać tylko dwanaście godzin, po czym bezpowrotnie zamienisz się w smoka. Na stałe. W każdym świecie. Więc uważaj sobie - zaśmiała się delikatnie - Teraz zabierzcie mnie do swojego świata!
Porlyusica znów zbierała swoje siły by otworzyć animę, udało jej się to dopiero po paru próbach.
- No to wracamy - powiedziała z uśmiechem na twarzy, i razem wskoczyli do portalu. Wszyscy oprócz Lucy i Natsu.
- Boisz się? - zapytał miękkim głosem.
- Trochę... - po tej odpowiedzi chłopak złapał magini za rękę, posłał szeroki uśmiech i razem wskoczyli do animy.
Spadali wszyscy razem z dużej wysokości
- Porlyusica! Przecież jak spadniemy to się pozabijamy! - krzyczała blondynka, i szybko wpadła na genialny pomysł - Otwórzcie się! Wrota Barana - Aries! Aries, szybko! zrób nam miękkie lądowanie!
- Hai! - z dłoni kobiety zaczęła wylatywać różowa wełna na którą wszyscy mieli opaść za kilka chwil.
- A gdzie nasza smoczyca? - zapytał rozkojarzony różowo-włosy. Z wysoka dało się słyszeć głośny dziewczęcy krzyk, zbliżający się. Po chwili magowie upadli na wełnę. Głowa Salamandra znalazła się w czymś miękkim i ciepłym co nie było wełną. Otworzył oczy i po chwili zdał sobie sprawę że jego głowa spoczywa w piersiach blondynki.
- Natsu? - popatrzyła na niego pytająco - zaraz... Natsu?! - ocknęła się i natychmiast odrzuciła go w bok. Krzyk wcześniej słyszany ucichł i wełniane posłanie zatrzęsło się lekko. Magowie podeszli do istoty która najwyraźniej wydawała owy pisk.
- Nic mi nie jest! - odpowiedziało stworzenie. Oczom każdego ukazała się kobieta o tęczowych włosach i czarnych oczach, ubrana w czerwony obcisły top z futerkiem na małym dekolcie i z białą spódniczką przypominającą kształtem dwa trójkąty, których wierzchołki przylegały do zewnętrznych części ud.
Z głowy wyrastały uszka jak u kotka, a z tyłu widniał biały puchaty ogon.
- To ty? - zapytał niepewnie chłopak, zapatrzony w piękną kobietę.
- Tak to ja! Właśnie nie przedstawiłam się! Nazywam się Ahri, miło mi was poznać - posłała każdemu delikatny uśmiech.
- Ona przypomina kota co nie? - zapytała blondynka.
- Najwyraźniej tak... - żółte oczy i małe czarne wąsiki, wskazywały że może być to kot lub inne zwierze z rodziny kotowatych.
- Blisko... Nie jestem kotem, tylko lisem - Oczy Salamandra cały czas wpatrywały się w kobietę.
- Oho! Ktoś mnie tu chyba lubi - posłała wzrok na chłopaka.
- Nie... Ja tylko... Nigdy nie widziałem... Kobiety-Lisa... - tłumaczył się z rumieńcami na twarzy. Nim się spostrzegli starsza kobieta zniknęła, pozostali we trójkę.
- Wieczór... Szkoda... U kogo mogę nocować? - zapytała cicho.
- Lucy, może u ciebie? - zaproponował chłopak
- Co?! dlaczego u mnie?
- Wiesz co... żebym zamieszkała u chłopaka, tak od razu? Nie... Za wcześnie na to, jeszcze go tak dobrze nie znam... - zarumieniła się lisica.
- Dobrze... - odparła niechętnie blondynka.
- Super! Dzięki Lucy! Jeszcze dzisiaj wpadnę do was! - powiedział po czym szybko zniknął z oczu dziewczyn.
- Dobra, prowadź do naszego domu!

Nasza Ahri, Tak wiem nie umiem rysować ;____;
I tak, znalazłam rysownik ale nie wznowię Bazgrołek, pewnie większość się cieszy bo nie musi oglądać mojego beztalencia ;____; Ale jeśli rozdział się podobał to zachęcam do czytania i bycia na bieżąco i przede wszystkim komentowania!


~Yuki






















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz